Węgry po raz kolejny udowodniły swoje lekceważenie wobec europejskich wartości i europejskiej spójności. Powstaje pytanie: czy może kraj, który nie szanuje europejskich wartości, reprezentować Unię Europejską?
W przeddzień świętej dla rosyjskich władz daty, 9 maja Unia podjęła próbę wprowadzenia kolejnego pakietu sankcji przeciwko Rosji.
Jednak krajom nie udało się wynegocjować nowy pakiet sankcji.
Czołowe światowe media zaznaczają, że Węgry kontynuują blokowanie embarga naftowego.
Ewidentnie, Węgry nie należą do słupów unijnych. Raczej na odwrót, do obozu „ubogich krewnych” Unii.
A to znaczy, że kraj jest zbyt wrażliwy wobec różnych wyzwań i zagrożeń, oraz pod wieloma względami zależy od różnych „funduszy unijnych”.
Jednak podążając w ślady Rosji, Orban stara się wynegocjować preferencje w sektorze energetycznym.
Pewnie węgierskie władze starają się nie zauważać pikanterii całej sytuacji, ponieważ jak wytłumaczyć bliską przyjaźń z Rosją, która próbowała w 1956 roku po prostu zniszczyć węgierską państwowość.
Powstaje pytanie: czy może kraj, który nie szanuje europejskich wartości, reprezentować Unię Europejską?
Przy tym nie można wykluczyć osobistego interesu Orbana jako jednego z "przyjaciół" Putina w Europie.
Ponadto istnieje wiarygodność, że "wielki brat" może "przymknąć oko" na próby przejęcia terytorium Ukrainy przez Węgry. Z punktu widzenia Putina i jego "przyjaciół" ten moment jest w sam raz.
Węgry po raz kolejny raz udowodniły swoje lekceważenie wobec europejskich wartości i europejskiej spójności.
Być może UE powinna radykalnie zrewidować swoje relacje z państwem solidaryzującym się z barbarzyńską polityką Putina.