Dzisiaj króciutki tekścik, mający skłonić do samodzielnosci w myśleniu. Intencjonalnie jest on w poprzek utartych schematów, życzę smacznego.
Ludzie dzielą się na tych, którzy są odbiorcami i tych, którzy są nadawcami, z tych drugich większość pełni jedynie funkcję przekaźników cudzych myśli. Pobawmy się w samodzielność, pospekulujmy.
Od kilku lat, gdy w administracji Obamy dostrzeżono istnienie Chin i odtrąbiono 5 lat temu "Pivot to East Asia". W ramach wspomnianego wyżej spekulowania zastanówmy się, co dała USA ta zmiana w polityce zagranicznej. Wcześniej skupmy się przez chwilę nad samymi Chinami.
Chiny, podobnie jak Niemcy posiadają gospodarki, których wzrost oparty jest w głównej mierze na eksporcie, stąd jakiekolwiek zagrożenia, uderzające w tenże eksport, mogą wywołać bardzo poważne reperkusje gospodarcze. Amerykańskie zespoły ekspercie waz z generalicją doszły do wniosku, że ograniczenie przez flotę (włącznie z zablokowaniem) transmisji po świecie produktów chińskich, może stanowić bardzo poważny argument w przypadku ewentualnej konfrontacji z Chinami, gdyż pod względem kosztowym droga morska jest cenowo nie do zastąpienia. Argumentacja jest niewątpliwie logiczna i spójna.
Jaka była reakcja chińska? Została ona nazwana Belt and Road Initiative, w Polsce znana pod nazwą Nowego Jedwabnego Szlaku. Sprowadza się ona do wieloaspektowego wzmocnienia sieci powiązań polityczno-gospodarczych Chin z Azją Środkową, Zachodnią i Europą. Oczywiście prace Chin nad tym rozwiązaniem są w niektórych aspektach na bardzo wstępnym, wręcz koncepcyjnym stadium, inne jak kolejowe połączenie z portem Gwadar niemal ukończone.
Kto zyskał? Kto stracił, co się zmieniło, a co się nie zmieniło?
Amerykanie ciągle mogą szachować Chiny blokadą np. Cieśniny Malakka, jednak dotkliwość tejże, ewentualnej blokady systematycznie spada, wraz z kolejnymi inwestycjami chińskimi znaczenie narzędzia nacisku będzie dalej się zmniejszało.
Jak widać z powyższego korzyści jak do tej pory odnoszą Chiny, zyskując nowe przyjazne sobie kraje, co więcej Pakistan znacząco osłabiło swe więzi z USA. Czy USA coś zyskało na tym? Podniesiona przyłbica wyznaczenia sobie przeciwnika strategicznego na Pacyfiku, kosztowała miliardy, przemieszczenie ludzi i sprzętu, niejako automatycznie oznaczało osłabienie pozycji amerykańskich w innych miejscach (zasoby nie są nieograniczone). To osłabienie wkrótce dało o sobie znać.
Chiny nie objawiały jakichś specjalnie militarnych, ekspansywnych zamierzeń (poza tworzeniem wysp), wymagających poważnych inwestycji we flotę. Co więcej nawet po zajęciu przez USA aktywnych pozycji na Pacyfiku Chiny w ogólnych zamierzeniach nie zmieniły swej polityki w tym zakresie. Podsumowując: USA straciło część swej mocy operacyjnej w ramach globu, Chiny nic nie zyskały i nic nie straciły.
Jak się zmieniła sytuacja, gdy władzę przejął Trump? USA nie ogłosiło zmiany priorytetowego z punktu widzenia wcześniejszych zamierzeń pivotu na Pacyfik, podjęły natomiast działania wskazujące realne zmniejszenie punktu ciężkości z Pacyfiku, na rzecz innych pozycji.
W tym miejscu chyba czas na małe resume: strategiczna decyzja o skupieniu polityki na Pacyfiku była błędem. USA nie zyskało na Pacyfiku nic, Chiny na dzień dzisiejszy niewiele, ale w dłużej perspektywie, najcenniejszy: czas. W tym miejscu wypadało by zadać pytanie, czy forsowanie decyzji o pivocie na Pacyfik były powodowane brakiem rozsądku czy też pracą agentury chińskiej. Nie wiem…