Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Statystyka niebieskiego banana w historii

Europejski banan bogactwa, czy aby na pewno? stałość bogacenia się zachodu? przełamywanie stereotypów, ekonomia, historia Europy uczą nas czegoś?

Zainspirowany artykułem prof. Witolda Kwaśnickiego (http://www.mpolska24.pl/post/10960/przeszlosc-historia-ma-znaczenie) zadałem sobie trud spojrzenia na realną statystykę PKB per capita, w poszczególnych regionach UE. „Okrzyczana” teoria Webbera, niestety daje odpowiedzi (przy zestawieniu realnych danych z regionów konstatacją wielkiego socjologa) niepotwierdzające jego tezy.

Czy zatem realna produktywna zamożność jest efektem rozdrobnienia państwowego (de facto sprowadzającego się do rozbicia Heiliges Römisches Reich, bądź „wybicia” się na samodzielność poszczególnych Książąt Rzeszy)? Czy może jednak pojawiły się czynniki inne, które mogły mieć na zamożność wpływ? Inną sprawą niezmiernie ważną jest ciągłość i stabilność zamożności ponad średnią europejską w perspektywie przekraczającej połowę milenium.

Jedynym obszarem, który w całym analizowanym okresie wyraźnie „odstawał” od średniej europejskiej jest Belgia i Holandia, nawet nie Benelux (istotna i ciągła zamożność Luxemburga to jednak czasy nowożytne).  Inne przejściowo bywały najbogatszymi, by spaść bardzo nisko.

Jak możemy sprawdzić szczegółowe dane na dzień dzisiejszy http://ec.europa.eu/eurostat/statistics-explained/index.php/GDP_at_regional_level/pl, nie można jednoznacznie stwierdzić, że na przykład hołubiony przez ekonomistów wskaźnik „Wartości dodanej brutto na osobę zatrudnioną” jest tym, który jednoznacznie wskazuje na zamożność. Owszem wskazuje miejsca bardziej produktywne, ale nie ma idealnej korelacji między nim, a PKB per capita, co wydawałoby się pozornie tak oczywiste.

Co więcej czynnik, jaki w czasie od renesansu po czasy nowożytne jednoznacznie i bezbłędnie wskazywał na możliwą zamożność: wytwórczość przemysłowa połączona z kupiectwem (ułatwionym dzięki tanim drogom morskim) i sprzęgnięciem tych czynników z dużymi wolnościami osobistymi: Republiki Włoskie czy szeroko rozumiana Flamandia, z czasem uległo zaburzeniom, chociaż regiony tam się znajdujące do dnia dzisiejszego znajdują się wśród najbogatszych w Europie.

Występuje natomiast podczas analizy „niebieskiego banana” w perspektywie historycznej problem „środkowej części banana”, czyli centralnej części Cesarstwa Niemieckiego. O ile dzisiaj nikt nie ma wątpliwości, co do zamożności zachodniej części Niemiec, to w analizowanym okresie, występowały długie okresy, realnej biedy. Chociaż znowu można przytoczyć przykład Frankfurtu, który od XVII wieku nieprzerwanie jest jednym z najbogatszych miast niemieckich (bogacenie się przyspieszyło przyznanie statusu Wolnego Miasta Rzeszy). Mimo zniszczeń drugowojennych jest dzisiaj ponownie jednym z najmajętniejszych w Niemczech. Być może odpowiedzią jest duży zasób wolności i specyfiki wolnościowej tamtejszych mieszkańców? To jedno z niewielu miejsc w Niemczech, gdzie wyjątkowo zgodnie mieszkali obok siebie bogacąc się: Katolicy, Ewangelicy i Żydzi.

Ze schematu „bananowego” łączonego z wolnościami i bogactwem regionu wyłamuje się przykład Hamburga. O ile w czasach hanzeatyckich duże wolności były faktem, kwitł handel, wytwórczość, to wraz z upadkiem hanzy miała miejsce zapaść całego regionu. O ile Hamburg podniósł się dzięki posiadanemu portowi i do czasu wojen napoleońskich był dużym, bogatym miastem kupieckim, to jego okolice, były biedne. Pod koniec XIX wieku zaczęła się przyspieszona industrializacja, rozwijał się przemysł (swego czasu jedna z największych na świecie stoczni), to słabo przekładało się to na region wokół samego Hamburga i dalsze okolice. Co więcej dzisiaj region Hamburg jest aglomeracją o wyższym PKB per capita, niż Bawarskie Monachium czy Berlin… Co jest tajemnicą dzisiejszego bogactwa Hamburga? Przemysł i port przeładunkowy (drugim pod wyglądem  wielkości węzłem kolejowym w Niemczech).

Nasza „pozabananowa” Polska wypada na tle najbogatszych regionów Europy bardzo mizernie, najbogatsze regiony Europy dzieli z najbiedniejszymi (Podkarpacie i Lubelszczyzna) rząd wielkości (w uproszczeniu niewiele ponad lub niewiele mniej niż 10-krotna różnica PKB per capita).

Czy tak było zawsze? Nie… Osadnictwo niemieckie czy holenderskie jest tego doskonałym przykładem. O ile osadnictwo na przykład śląskie prowokowane było z przyczyn kulturowych, przywileje osiedleńcze na Opolszczyźnie z dużo wówczas biedniejszej wsi niemieckiej spowodowały z czasem niemal całkowity zanik języka polskiego na tym terenie. Dolny Śląsk był wówczas pod względem warunków życia dużo atrakcyjniejszym miejscem niż centralne czy północne Niemcy. Znowu na wschodzie Polski i Kresach wolności osobiste, religijne i olbrzymie możliwości powodowały osadnictwo całych wsi niemieckich czy holenderskich. Znowu w XIX wieku zabór rosyjski dawał olbrzymie możliwości biznesowe, stąd kariery tysięcy imigrantów niemieckich prowadzących większe i mniejsze zakłady przemysłowe na terenie Polski. Niestety Polska była miejscem przez które najsilniej przetoczyły się obydwie wojny światowe, straty ludzkie i materialne ponieśliśmy największe, po czym nie mieliśmy szans na szybkie dorabianie się stając się „najweselszym barakiem w obozie”…

Ciekawym jest porównanie sąsiednich Alzacji (zamożnej, ale blisko średniej francuskiej) oraz Badenii Wirtenbergii (zamożnej powyżej średniej niemieckiej), mieszczących się w „bananie”, kulturowo są to kraje niemieckie (w Alzacji wszyscy posługują się alzackim dialektem niemieckiego, w Alzacji jest wyjątkowo dużo protestantów, chociaż trochę mniej niż w Badenii, Badenia dopiero od 1952 jest częścią Niemiec, wcześniej była pod francuską okupacją). Rolnictwo w Alzacji jest lepiej rozwinięte (większe gospodarstwa, wyższe wydajności z hektara), natomiast przemysł zatrudnia zdecydowanie mniej pracowników niż w sąsiedniej Badenii, co jest zapewne jedną z przyczyn ciekawego zjawiska wielotysięcznych, codziennych migracji z Alzacji do Badenii – do pracy.

Wydaje się, że próbą być może ułomnej, ale jakiejś odpowiedzi na przyczyny bogactwa jakiegoś regionu może być szczegółowa analiza porównawcza sąsiednich regionów: Alzacji i Badenii-Wirtemberii.

Inną sprawą jest to, że jedynym krajem, który jako całość (wszystkie regiony) posiada PKB na obywatela wyższe od średniej UE to Szwecja, która bieda i powszechny głód wygnały na wojny w XVII i XVIII wieku, jeszcze w XIX wieku był okres wielkiego głodu i powszechnej biedy (podobnie jak w majętnej Finlandii). Brak uczestnictwa w wojnach światowych i produkcja na rzecz jednej ze stron (Niemiec) przyniosły efekt, Szwecja w latach 50 stała się jednym z najbogatszych państw świata, od tego też momentu Szwecja zaczęła się powoli obsuwać w rankingach PKB per capita. Pozostawiono dosyć wolnorynkowe rozwiązania w gospodarce, ale jednocześnie na wzór faszystowskich Włoch tworzono folkhem (dom ludu) sprowadzający się do rozbudowanej polityki socjalnej, wraz z tym zaczął nasilać się etatyzm. Za Olafa Palmego doszło do kulminacji wzrostu podatków, oraz przymusowych dewaluacji i inflacji (co mogło być jedną z przyczyn zamachu kogoś z poszkodowanych). Początek lat 90-tych przyniósł owoce, w postaci największego obok „Wielkiego Kryzysu” załamania gospodarczego. Niestety Szwecja zupełnie nie pasuje do koncepcji „niebieskiego banana”, leżąc poza jego zasięgiem, podobnie jak np. Dania, nieporównywalnie zasobniejsza, od północnych landów niemieckich („model niemiecki” tutaj nie działa?).

Górna część „niebieskiego banana” zaczyna się w okolicach Londynu. Czy Londyn i jego okolice były w całym omawianym okresie majętne i zasobne? Niestety twierdząca odpowiedź jest niemożliwa. Wieś południa Anglii po ochłodzeniu klimatu utraciła wcześniejszą zasobność, podobnie jak w wiekach średnich zaczęły powracać klęski głodu, pewną cezurą zmian klimatu było zaprzestanie uprawy winorośli. Wino było oczywiście produktem luksusowym, ale wskazującym jednocześnie na możliwości dodatkowego zarobku. Co więcej postępowała pauperyzacja wsi, powiększanie wielkich gospodarstw, kosztem zwykłych rolników, jednocześnie miasta były znacząco biedniejsze niż flamandzkie. Pewne zmiany przyniosło dopiero pozyskanie kolonii, nie mniej jednak zjawisko powszechnej biedy nie znikło. W okresie przyspieszonej industrializacji XIX wieku, dzięki ustawom chroniącym produkcję rolną i odzieżową. Osoby niezamożne miały poważne problemy z zapewnieniem sobie czegoś do jedzenia i ubrania, uciekały masowo do miast w poszukiwaniu pracy.

Możemy oczywiście podążając za spostrzeżeniami Engelsa użalać się nad losem nizin społecznych Londynu, nie mniej jednak większość uciekających ze wsi, miało teraz okazję najeść się do syta, o co wcześniej było trudno. Czymś trudno wyobrażalnym w Polsce były przytułki dla osób biednych, gdzie traktowano ludzi w mało humanitarny sposób, trzeba przyznać, że nasze formy wspierania biednych były zwyczajnie mówiąc lepsze. Nie mniej jednak wieś południa i wschodu Anglii były zwyczajnie biedne, chociaż produkcja rolna stawała się coraz bardziej wydajna, jednocześnie przemysł lekki stawał się najpotężniejszym na świecie, dając pracę (marną, ale pracę) milionom ludzi.

Czy południe i wschód Anglii (dzisiaj perspektywa londyńskiego City zaburza perspektywę) dawało podstawy, aby zaliczyć w omawianej perspektywie ja do terenów szczególnie odznaczających się w Europie zasobnością? W zasadzie odpowiedź powinna być zaprzeczeniem… Chociaż tu koniecznym wydaje się dodanie, że w czasach nowożytnych w przeważających okresach Anglia mogłaby się łapać w „czubie” Europy, ale czy było to szczególną zasługa jakichś cech kulturowych czy cywilizacyjnych samych Anglików? Czy raczej efektem ich umiejscowienia na mapie? (można być może w tym miejscu posiłkować się Spykmanem szukając odpowiedzi w roli państwa „outer crescent”.

Zatrzymam się w tym miejscu, być może ktoś zechce w sposób mniej publicystyczny, a bardziej naukowy skupić się nad „dziurami nieciągłości” w niebieskim bananie, jego niemal falsyfikacjami w postaci Skandynawii, czy Teoriami Spykmana i Mackindera i ich związków z historią gospodarczą.

Data:
Kategoria: Gospodarka

JuliuszKrzysztoforski

Myśli spisane na kolanie - https://www.mpolska24.pl/blog/mysli-spisane-na-kolanie1

Niecodzienik pisany o jutrze, czasami o wczoraj, bez najmniejszego zainteresowania dzisiaj

Motto:
Kto nie myśli o jutrze, będzie miał kłopoty, zanim dziś się skończy (przysłowie chińskie)

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.