Ale gdy Dmitri Pieskov, osobisty rzecznik Putina, ogarnął ramieniem pannę młodą, na jego prawym ręku, odsłonił się drogi zegarek ozdobiony "czerwoną złotą czaszką". Natychmiast jawi się pytanie: jak on mógł sobie pozwolić na zegarek za 620.000 $ ?
Takim bystrym i dociekliwym obserwatorem jest opozycjonista Aleksiej Nawalny,który dopytuje się o szczegóły na swoim blogu. Pieskow w oficjalnych dokumentach nigdy nie zgłosił zegarka jako prezentu.
Skąd my takie sytuacje znamy?
Nawalny zidentyfikował zegarek jako Richard Mille RM 52-01, zegarek "limited edition", których wykonane tylko 30 egzemplarzy i opublikował zdjęcie e-maila od dostawcy, który podał cenę tego zegarka 620.000 $. Pieskov powiedział prasie, że zegarek to prezent ślubny od żony, Tatiany Navka i że otrzymał go w dniu ślubu.
"Zegarek jest rzeczywiście bardzo drogie," powiedział. "Ale to kosztuje znacznie mniej niż niektórzy ludzie mówią."
Na pytanie skąd Navka miała pieniądze na zegarek, Pieskov odpowiedział
"że to nie powinno nikogo obchodzić". Podobnej odpowiedzi na komentarze
Navka udzieliła rosyjskim mediom.
Jest tylko jeden szkopuł. Opozycyjni blogerzy pytają jak to możliwe że
ten sam zegarek Pieskov ma na sobie samym na zdjęciu zamieszczonym
przez jego córkę Yelizavetę na Instagramie i to 15 tygodni wcześniej?
No, ale tu może się okazać, że dociekliwość przekracza granice przyzwoitości. Umiłowanie Rosjan do zegarków jest przysłowiowe.
Pojawiły się wyjaśnienia historii z zegarkiem Pieskova które mogą stać się anegdotyczne ale mogą też przydać się naszym polskim nowobogackim. Oto jedno z nich:
"Pieskov wiedział, że będzie fotografowany podczas ślubu i że zdjęcia trafią do Internetu." powiedział Oleg Mitvol moskiewski urzędnik - jednej z miejscowych gazet.
" W związku z tym młoda para postanowiła zrobić żart. Pieskov pożyczył zegarek od jednego z jego przyjaciół obecnych na weselu. Pokazał się z nim (zegarkiem). Czekaliśmy na reakcję dziennikarzy i nie zawiedliśmy się. Następnego dnia wszyscy zaczęli liczyć ile kosztuje zegarek no i jak biurokrata może pozwolić sobie na taki luksus, za swoje skromne zarobki."
Prawda że fajny żart wymyślili? Nie ma to jak mieć poczucie humoru. Pomińmy godnym milczeniem wszelkie pytania typu " skąd on miał takie pieniądze"?
Właściwe pytanie brzmi: "Co to za idiota miałby zapłacić więcej niż 10 dolarów amerykańskich za kawałek śmiecia, jak ten zegarek? To ma być w ogóle coś warte? Toż to wygląda jak dziecinna zabawka. Do tego ten wygląd. To zegarek byłego esesmana czy współczesnego " illuminati"?