Niezwykłe zeznania świadków zamachu w Sousse.
To opowieść świadka (Amira Ben Hadj Hassin) .
Tu link do jego Facebooka:
https://www.facebook.com/amir.7aj/posts/10206050071524480?pnref=story
Treść (skrót)
„Historia rozpoczęła się o 11:50 wtedy gdy usłyszałem odgłosy petard”.. Wybiegłem z domu widząc turystów uciekających z hotelu Soviva. Pobiegłem na plażę, żeby dołączyć do rodziców , którzy byli na plaży. Kiedy dobiegłem na plażę zobaczyłem leżące tam martwe ciała. To było wówczas gdy zamachowiec poszedł już na basen. Ciągle słychać było wystrzały. Po ok. 5 minutach przyjechał patrol straży morskiej (garde maritime) – dwóch uzbrojonych agentów. Ale bali się wejść. Wreszcie weszli wpychani do hotelu przez ludzi, ale ponieważ usłyszeli eksplozję – wrócili na plażę.
Kierownik hotelu podszedł do jednego z agentów i powiedział, że jeśli się boi i nie chce wejść do środka - to niech mu odda karabin.
Dostał by karabin, gdyby nie fakt, że terrorysta został ponownie dostrzeżony. Ale nie zwracał w ogóle uwagi na tych, którzy mogliby go aresztować. (nie zaatakował ich).
Po pół godzinie poszedł sobie.
Kiedy wyszedł na ulicę, ludzie zaczęli rzucać w niego kawałkami płytek i cegłami, żeby go zatrzymać, ale nie robiło to na nim wrażenia.
To był moment w którym przyjechały patrole policji. Zaczęli strzelać, kule przelatywały na nad naszymi głowami i leciały w kierunku naszych domów.
Napastnik nie zwracał na to uwagi. Mógł bez trudu uciec z miejsca zdarzenia.
Na koniec policja zablokowała ulicę, a dowódca patrolu podszedł (natarł) na niego i strzelił mu prosto w głowę. Wszystko to trwało ponad 45 minut od początku ataku.