Zajął on miejsce generała Olega Syromołotowa, który od 19 marca jest zastępcą ministra ds. walki z terroryzmem.
Przez trzy tygodnie na Kremlu rozpatrywano różne kandydatury, ale
nazwisko Mienszczikowa podobno do ostatniej chwili nawet się nie
pojawiało. Zaskoczony był ponoć sam Mienszczikow (o nominacji usłyszał
osobiście od Putina) i cała Łubianka.
Dotychczas gen. Mienszczikow kierował Głównym Zarządem Programów
Specjalnych Prezydenta FR (GUSP). W czasach KGB struktura ta nosiła
nazwę XV Zarządu, jednego z najtajniejszych. GUSP odpowiada za
projektowanie i budowę szczególnie strzeżonych awaryjnych (rezerwowych)
systemów zarządzania państwem. Odpowiada za stan gotowości
mobilizacyjnej kraju i dysponuje ogromną infrastrukturą: to sieć tajnych
bunkrów, podziemnych tuneli, tajnych linii metra i fortyfikacji w całej
Rosji, w których można uchronić się przed jądrowym atakiem i kierować
państwem oraz wojskiem.
GUSP kierować może tylko osoba o najwyższym stopniu zaufania ścisłego kierownictwa państwa. Mienszczikow spełnia te wymogi. Nie dość, że to weteran KGB, to jeszcze pochodzi z Petersburga. Do tego wykazał się jako osoba odpowiedzialna za odtworzenie i zwiększenie produkcji systemów obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej przez koncern Ałmaz Antej.
Blisko trzy tygodnie, jakie upłynęły między odejściem Syromołotowa a przyjściem Mienszczikowa do kontrwywiadu wskazują na spór o obsadę stanowiska (lub co najmniej długie namyślanie się Putina). To kolejne potwierdzenie napiętej sytuacji w rządzącej elicie.
Po drugie, ten ruch na pierwszy rzut oka wydaje się sukcesem Siergieja Iwanowa. Mienszczikowa uważa się właśnie za protegowanego obecnego szefa administracji prezydenta. Obaj poznali się, gdy Iwanow był ministrem obrony, a Mienszczikow pracował w zbrojeniowym koncernie. To Iwanow potem rekomendował generała na stanowisko szefa GUSP. A teraz ma swojego człowieka na stanowisku szefa kontrwywiadu – zamiast człowieka Putina. Pozory mogą jednak mylić. Warto zadać sobie pytanie: która struktura bezpieczeństwa jest z punktu widzenia Putina obecnie ważniejsza? Biorąc pod uwagę coraz bardziej widoczną obsesję na punkcie „kolorowych rewolucji” i rzekomego wojennego zagrożenia ze strony Zachodu, można chyba przyjąć, że osobiste bezpieczeństwo jest priorytetem. I Putin pozbywa się z newralgicznego stanowiska człowieka Iwanowa. Tego samego Iwanowa, którego wskazuje się jako samodzielnego gracza i postać zdolną zagrozić Putinowi. Pozostaje oczywiście jeszcze jedno – kto za Mienszczikowa w GUSP? I czyim jest człowiekiem.
Nowym szefem GUSP został naczelnik Urzędu FSB w Południowym Okręgu Wojskowym Aleksandr Liniec. Niewiele wiadomo o jego biografii oprócz tego, że większość kariery spędził w kontrwywiadzie wojskowym FSB. W 2001 r. był zastępcą naczelnika wydziału FSB w 20. Armii, a potem służył jako oficer Zarządu Kontrwywiadu Wojskowego w różnych jednostkach sił zbrojnych, m.in. na Kaukazie Północnym.
Nominacje w kontrwywiadzie i GUSP, jak też szereg innych decyzji kadrowych w aparacie bezpieczeństwa świadczą o, nomen omen, wiosennym przesileniu w putinowskim reżimie. Nie jest też, póki co, przesądzone, kto na tym zyska, a kto straci. Łącznie z samą osobą prezydenta. Roszada z Syromołotowem (klasyczny kop w górę), Mienszczikowem i Lińcem bardzo dobrze oddają ten niejednoznaczny jeszcze obraz zmian. Podobnie jak np. sama postać Mienszczikowa – z jednej strony protegowanego Iwanowa, z drugiej jednak honorowego członka władz Federacji Sambo, ulubionej sztuki walki prezydenta. Wydaje się, że Putin, ratując swoje rządy, sięgnął do stosowanej już metody lawirowania między różnymi koteriami i rozgrywania ich. Większym potencjalnym zagrożeniem dla Putina nie są ambicje Iwanowa, ale potęga korporacyjna FSB. Stąd płynie najbardziej prawdopodobna interpretacja, a mianowicie to, że wspomniana kadrowa roszada ma pieczętować taktyczny sojusz Putina z Iwanowem przeciwko innym wrogom na Kremlu. Iwanow od lat nie ukrywa, że chce być premierem. Czy niedawne spotkanie Klubu Merkury, na którym komunista Giennadij Ziuganow wezwał wprost do dymisji Dmitrija Miedwiediewa, nie jest sygnałem, że idzie ku zmianie szefa rządu – zapowiadanej zresztą już wiele razy w ciągu ostatnich trzech lat?
Władisław Mienszczikow trafił do KGB w 1983 r., a z Łubianki odszedł dopiero w 1995 r. Pozostawał jednak oficerem czynnej rezerwy, bo w 2002 r. dostał awans na generała-majora (w 1995 r. odchodził w randze pułkownika). W latach 1995-1997 był głównym specjalistą zarządu Banku Centralnego w Petersburgu, w latach 1997-2000 doradca, a potem pierwszy zastępca szefa petersburskiego regionalnego wydziału Federalnej Komisji ds. Rynku Papierów Wartościowych. Wreszcie w latach 2000-2003 Mienszczikow był zastępcą dyrektora Rosyjskiej Agencji Rezerw Państwowych (Rosrezerwa). W 2003 r. trafił do Ałmaz Antej na stanowisko dyrektora generalnego. W lutym 2009 r. znalazł się w pierwszej setce na liście rezerwy kadry państwowych urzędników. Od 18 marca 2014 kierował GUSP.
A.R.
więcej analiza znajdziesz na stronie binase.pl