Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Pełna kapitulacja

Rozwiały się resztki złudzeń. Premier Ewa Kopacz, która nie tak dawno dawała do zrozumienia, że chce zerwać z „tuskową” ciepłą wodą w kranie i zacząć podejmować odważne decyzje, zakończyła właśnie konflikt z górnikami w stylu, który nie pozostawia miejsca na wątpliwości. Rząd zdaje się mówić: – Po nas choćby potop. Grunt – to nie mieć kłopotów teraz. Nawet za cenę kompromitacji.

Na tę naprawdę zawstydzającą kompromitację składają się trzy elementy.

Po pierwsze, mówimy o ekipie, która rządzi od siedmiu lat. To wyłącznie Platforma wraz z PSL-em  odpowiadają za to, co w tym okresie zrobiono, a czego zaniechano. To wyłącznie ludzi rządzącej koalicji obsadzali fotele w górniczych spółkach, brali za to gigantyczne pieniądze, a problemy zamiatali pod dywan. To ta rządząca od 2007 roku ekipa przekonywała nas niecały rok temu, że  doskonale zna sytuację w polskim górnictwie i że – uwaga! – jest ona na tyle dobra, że żadnej kopalni zamykać nie trzeba. Jak przeszły wybory – najpierw europejskie a potem samorządowe – to nagle rząd odkrył, że sytuacja stała się tak katastrofalna, że trzeba parę kopalni zamknąć.  Jeśli wiedzieli, że problem tak dramatycznie narasta i nic nie robili, bo chcieli przeczekać wybory – to mamy do czynienia ze skandaliczną nieodpowiedzialnością. Jeśli nic nie wiedzieli – mimo że rządzili – to byłby do przejaw równie skandalicznej niekompetencji.

Po drugie, premier Ewa Kopacz usiłowała przez chwilę przedstawić się jako twardy nie uginający się przed reformami polityk – taka polska wersja Margaret Thatcher. Powiedziała, że się nie wycofa, nie ugnie – bo nie ma wyjścia. Jej polityczne zaplecze w takim właśnie twardym stylu przepychało nocą przez sejm ustawę górniczą, skracając przy tym wszystkie terminy i łamiąc zasady – no bo przecież nie można czekać a to jedyne wyjście! Użyte argumenty i styl tego procedowania są kompromitujące bo, po pierwsze, można to było zrobić wcześniej i spokojniej, a, po drugie – jak się teraz z dnia na dzień okazało –  wszystkie te argumenty były fałszywe i guzik warte. Jak muszą czuć się ci z PO, którzy w tej sprawie dawali swoją twarz przekonując, że nie ma alternatywy i czasu na zwłokę.

Równie kompromitujący jest styl wycofania się i kapitulacji. Wszystko, co było niemożliwe i nie do przyjęcia (bo się wszystko zawali!) nagle stało się możliwe – i to w ciągu paru godzin. Kapitulacja, dodajmy, zdejmuje z władzy doraźny problem – ale naszym kosztem. Popisane porozumienie w części jest nierealizowalne, w części szkodliwe finansowo (np. powiązanie kopalni ze spółkami energetycznymi), ale przede wszystkim na moment tylko zamraża problem (bo za niedługi czas objawi się on z jeszcze większą mocą) generując przy tym kolejne koszty i zobowiązania. Fakt, że rząd Ewy Kopacz godzi się na to wbrew temu, co twierdził przez ostatnie dni, odbiera mu jakąkolwiek wiarygodność.

Nie może być naszej zgody, żeby to tak po prostu przeszło – bezkarnie i na nasz koszt. To porozumienie oznacza wydatkowanie kolejnych miliardów naszych wspólnych pieniędzy na ratowanie paru tysięcy miejsc pracy w nierentownych i generujących kolejne straty kopalniach. Platforma z naszych podatków kupuje chwilowy spokój społeczny – bo przecież przed nami kolejne, tym razem parlamentarne wybory. Innymi słowy Platforma, za nasze pieniądze, kupuje swój wyborczy wynik.

Jak w tej sytuacji mogą czuć się ci wszyscy, którzy ani złotówki nigdy nie dostali (ani też nie dostaną), żeby ratować ich warsztat, sklepik, działalność gospodarczą itp. Albo jak mogą się teraz czuć łódzkie włókniarki, które na początki lat 90. masowo traciły pracę. Dlaczego – mogą zapytać – państwo inaczej patrzyło wtedy na upadające łódzkie fabryki niż teraz na zadłużone kopalnie?

Za to kompromitujące porozumienie zapłacimy wszyscy. Mam tylko nadzieję, że zapłacą też ci politycy, którzy uważają że w ten sposób można kupować społeczny spokój.

Data:
Kategoria: Gospodarka
Tagi: #

Paweł Piskorski

Paweł Piskorski - https://www.mpolska24.pl/blog/pawel-piskorski

Przewodniczący Stronnictwa Demokratycznego. Historyk. Poseł do Parlamentu Europejskiego (2004-2009), Wiceprzewodniczący (2001-2003) i Sekretarz Generalny (2003-2004) Platformy Obywatelskiej, Poseł na Sejm RP (1991-1993 i 1997-2004), Prezydent m.st. Warszawy (1999-2001), od 1987 roku działacz a w latach 1990-1991 Przewodniczący Niezależnego Zrzeszenia Studentów.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.