Młodzi i wykształceni z dużych miast i wsi już świętują kolejne wyborcze zwycięstwo naszej demokracji jakiej świat jeszcze nie widział (zdjęcie). A my publikujemy nasz comiesięczny felieton, który ukazał się w najnowszym wydaniu “Uważam Rze” (24.11).
Ojciec czekoladowego koncernu Roshen, Petro Poroszenko, spotka się 17 grudnia w Warszawie z ojcem czekoladowego orła, Bronisławem Komorowskim, w celu omówienia strategii ukraińsko-polskiego sojuszu wobec rosnących cen ziarna kakaowego. Czekolada jest symbolem demokracji nie tylko dla Ukraińców, ale i dla Polaków, karmionych w czasach PRL wyrobami czekoladopodobnymi. Czekolada jest wręcz nowym opium dla ludu, media zachwycają się jej zaletami zdrowotnymi i relaksującymi. Zagraniczni inwestorzy wyczuli rosnące zapotrzebowanie i szwajcarski Barry Callebaut rozbudowuje właśnie za 96 mln zł swoją fabrykę czekolady w Łodzi, mieście Stefana Niesiołowskiego.
Czekolada jest też ważnym elementem racji bojowych, a ten rynek jest niestety przyszłościowy. Nie zdziwmy się więc, jeżeli za kilka dni prezydent Poroszenko ogłosi sprzedaż swoich fabryk czekolady amerykańskiemu bankowi inwestycyjnemu. Czy my też zarobimy na konflikcie na Ukrainie? Raczej nie. Czołowy ukraiński inwestor w Polsce, ISD, przędzie tak cienko, że jego rzecznik prasowy zajął się promowaniem ludowych wyszywanek. Co najwyżej tania hrywna nagoni tanich sezonowych pracowników do pracy w polskich centrach logistycznych Amazona. Czy taniejąca siła robocza i drożejąca czekolada to symbole naszej demokracji?
Jaka demokracja, taki orzeł