Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

FIATOWSCY bobrzy dywersanci WANTED DEAD OR ALIVE

W tyskim fiacie doszło do sytuacji jak na dzikim zachodzie. Dyrekcja poszukuje dywersantów, wyznaczyła nagrodę za każdy zdobyty skalp. Cyrk jak u Orwella, bo sabotażu nie było...

Rzecznik prasowy Fiata nic nie potwierdza, a więc o co chodzi? Jak nie wiadomo o co chodzi, to pewnikiem o kasę. Żeby zrozumieć całą sytuację musimy się cofnąć do września 2009 roku. Wtedy to właśnie poseł Bogdan Lis ostrzegał dyrekcję FAP. Ten słynny opozycjonista mówił przed kamerą NTV Fiatowiec:

„Grozą wieje. Dzieje się źle w tym zakładzie pracy. Dzieje się bardzo źle. Powinien tam wkroczyć prokurator i to nie prokurator z Katowic, tylko z zupełnie innego ośrodka. Prezes chyba nie zdaje sobie sprawy z tego, do czego zdolni są zrozpaczeni ludzie. Być może wkrótce dojdzie do takich sytuacji, że ktoś zdesperowany spali pana prezesa w jego własnym samochodzie. Związki zawodowe chodzą praktycznie na pasku kadry kierowniczej, w związku z tym reprezentują pracowników tak samo jak centralna rada związków zawodowych przed 80-tym rokiem. W takiej sytuacji firma nie chce zadbać o pracownika, nie dba o dobrych pracowników, którzy dają tej firmie i właścicielom dochód. Tak naprawdę wrze i może dojść do wybuchu. Pan dyrektor Zdzisław Arlet i jego zastępca pan dyrektor Piętka powinni się dowiedzieć, że w jego zakładzie nie pracują barany, tylko pracują normalni ludzie, uczciwi ludzie, zwykli pracownicy. Solidarność nie może umywać rąk, uciekać od tego problemu i udawać, że nic się nie dzieje.”

Wszystkie te ostrzeżenia na nic się nie zdały, bowiem dyrekcja FAP dalej robiła swoje. Dzień za dniem uciekał, rok za rokiem zleciał, aż w końcu doszło do sabotażu, którego nie było? Zdesperowana załoga – jak mniemam – z inspiracji pseudo-związkowców posunęła się do czynów, o których mówił poseł Lis. „My jednak tego nie widzieliśmy, my o tym nie słyszeliśmy, my jako dyrekcja mówimy: nic się nie stało.” No właśnie – i tu jest zasadnicze pytanie: skoro nic się nie stało, to z jakiego powodu 22 lutego br. dyrekcja – a może tylko szefostwo wydziału montażu – postanowiła wyznaczyć nagrody za głowy dywersantów.

jimmy pif-paf

I tu znowu się okazało, że załoga jest niedoceniana, bo wielki inżynier Zenon R. ustalił nagrodę na poziomie 300 zł od łebka. Przecież to śmiech, przecież t arogancja, przecież to kolejny przykład tego, że komuś w tej firmie coś dzieje się z głową. Pomyślmy sobie – skoro nie było sabotażu, to dlaczego dyrektor na swoich wizjach porannych już nie mówi, że pracują w tym zakładzie same barany? Idzie o krok dalej, twierdząc że w tyskiej fabryce pracują sabotażyści, złodzieje i V kolumna.

Tak – szok, niedowierzanie. Jak można i czy trzeba – w taki sposób mówić o załodze, i tak ją traktować, skoro jeszcze nie tak dawno rzecznik prasowy FAP Bogusław Cieślar twierdził, że: „załoga jest największym skarbem tego zakładu”?

Fiatowiec

Data:
Kategoria: Polska

Fiatowiec

Zawsze na straży prawa. Opinie i wywiady z ciekawymi ludźmi. - https://www.mpolska24.pl/blog/zawsze-na-strazy-prawa-opinie-i-wywiady-z-ciekawymi-ludzmi

Fiatowiec: bloger, dziennikarz obywatelski, publicysta współpracujący z "Warszawską Gazetą". Jestem długoletnim pracownikiem FIATA.Pomagam ludziom pracy oraz prowadzę projekty obywatelskie.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.