Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Ukraina - czy my mamy wspólny interes?

Pisałem ostatnio o Kolegium św. Stanisława Kostki, czyli szkole dla Polaków ze Wschodu z warszawskiego Wilanowa. To projekt dobroczynny, który mnie bardzo wciągnął, dlatego sprawom Wschodu poświęcam coraz więcej uwagi. Oczywiście powody rodzinne (także ze strony Oleńki) nie są tu bez znaczenia.

Ukraina - czy my mamy wspólny interes?

Ostatnio obchodziliśmy 70. rocznicę Rzezi Wołyńskiej, przy okazji której Sejm pobawił się w językową dezynwolturę, zamach jajkiem na Prezydenta… i ostatnio konferencję w tymże Sejmie na temat relacji Ukrainy z Polską i UE.

Główna myśl, która z niej płynie, to jednak przekonanie o tym, że z Ukraińcami warto rozmawiać i wspierać ich dążenia do wstąpienia do Unii Europejskiej. Oczywiście abstrahując od tego, czy warto do Unii wstępować (co zresztą trzeźwo zauważył jeden z panelistów, ale chyba nie po lekturze jednego z moich wpisów nt. korupcji przy projektach UE) ;-) warto zastanowić się co z przeszłością. Tak, tak, z Wołyniem i obecnym tu i ówdzie na Ukrainie kultem zbrodniarza Bandery. Podstawowe pytanie brzmi, czy my w ogóle mamy jakąkolwiek agendę w tym temacie, bo sądząc po ruchach Prezydenta, jedynym pomysłem jest wspólne przepraszanie Pana Boga za winy jakichś tajemniczych „onych” :-)

Więc z jednej strony nasz interes leżący w tym, by Ukraińcy przestali nas upokarzać, widząc równocześnie jakiegoś zadawnionego oprawcę, któremu tak naprawdę należała się rzeź, którą nie nazywamy ludobójstwem… z drugiej jednak, o czym też mówili w Sejmie – kwestia Rosji. Z tego, co mówili paneliści z Ukrainy, istnieje realna obawa o to, że Rosjanie zwasalizują sobie Ukrainę gazowo i na parę innych ekonomicznych sposobów i wówczas możemy być pewni, że obecni lwowianie będą do nas wrogo nastawieni…

Jesteśmy więc w sytuacji nawet typowej dla biznesu :-) Mamy partnera, który kiedyś zrobił nam kuku po okresie długoletniej współpracy, teraz chcielibyśmy dać mu jednak nauczkę, bo nie chce się przyznać do braku lojalności, ale chyba mądrzej jest zaczekać z walką o ten krótkoterminowy interes, bo wokół niego kręci się duży konkurent, który może przebić naszą najlepszą ofertę współpracy. Jest tylko jedno pytanie – czy to nie jest gra i tak naprawdę nie chodzi o coś trzeciego. Wiem jedno – polityka jest interesująca, ale chyba za dużo w niej drugich denek… ;-) A Czytelnicy co uważają?

Data:
Kategoria: Polska
Komentarze 1 skomentuj »

NIe mamy.

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.