73 lata temu, 3.03.1948 r. przed Sądem Rejonowym w Warszawie rozpoczął się proces rtm. Witolda Pileckiego i jego współpracowników. Zostali oskarżeni m.in. o prowadzenie działalności szpiegowskiej na rzecz gen. Andersa
Wiosną 1947 r. Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego rozpoczęło operację rozpracowania tzw. Grupy Witolda: Marii Szelągowskiej, Tadeusza Płużańskiego, Szymona Jamontta-Krzywickiego, Maksymiliana Kauckiego, Jerzego Nowakowskiego, W. Różyckiego i M. Sieradzkiego, utrzymującej kontakt z 2. Korpusem Polskim.
W natrafieniu na jej trop pomógł konfident Leszek Kuchciński, były żołnierz zakładanej w 1939 r., przy współudziale Pileckiego, Tajnej Armii Polskiej, na której członkach Rotmistrz oparł swoją działalność w latach 40. Pilecki wpadł w ręce UB w wyniku aresztowania Heleny i Makarego Sieradzkich, w których mieszkaniu założono „kocioł”. Tam 8.05.1947 r. został ujęty Rotmistrz.
Podczas śledztwa zgromadzono dowody rzeczowe z wykrytych skrytek, w których rtm. Pilecki przechowywał broń z Powstania warszawskiego i materiały związane z działalnością informacyjną na rzecz 2. Korpusu gen Andersa. Śledztwo było prowadzone pod osobistym nadzorem dyr. Departamentu Śledczego MBP, płk. Józefa Różańskiego, który zadbał, by sędziowie z góry wiedzieli, jaki mają wydać wyrok.
Prokuratorem oskarżającym był mjr Czesław Łapiński, przew. składu sędziowskiego ppłk Jan Hryckowian (obaj byli dawnymi oficerami AK), a członkami: kpt Józef Badecki i ławnik Stefan Nowacki. Skład sędziowski - tylko jeden ławnik zamiast dwóch - był niezgodny z ówczesnym prawem.
Proces poprzedził pobyt w więzieniu i bestialskie tortury. Torturowany fizycznie i psychicznie pozostał Niezłomny. Rotmistrz stanął przed sądem z połamanymi obojczykami i wyrwanymi paznokciami.
Prokurator zrezygnował z przesłuchania świadków oskarżenia i świadków powołanych przez obronę. Dopuszczenie ich do głosu przeszkodziłoby w ukazaniu grupy „Witolda” jako grupy szpiegowskiej, w czasie okupacji współpracującej z Niemcami, a później z 2. Korpusem Polskim, co miało na celu skompromitowanie słynących z bitwy pod Monte Cassino żołnierzy gen. Andersa.
Rotmistrz, podczas ostatniego widzenia z żoną w więzieniu, mówiąc o okrucieństwie UB wyznał jej: "Oświęcim to była igraszka". 15.03.1948 r. został skazany na karę śmierci. Wraz z nim zostali skazani Maria Szelągowska i Tadeusz Płużański, których wyroki złagodzono w wyniku skargi rewizyjnej obrońców.
W II instancji, 3.05.1948 r. Najwyższy Sąd Wojskowy utrzymał Witoldowi Pileckiemu wyrok w mocy. W składzie sędziowskim zasiadali: płk Kazimierz Drohomirecki, ppłk Roman Kryże, mjr Leo Hochberg, por. Jerzy Kwiatkowski i mjr Rubin Szwajg.
Prośby o ułaskawienie Pileckiego skierowali do prezydenta Bolesława Bieruta, prócz obrońcy, przyjaciele oświęcimscy i żona Rotmistrza. Bierut nie skorzystał z prawa łaski.
Wyrok wykonano 25.05.1948 r. w więzieniu mokotowskim na Rakowieckie strzałem w tył głowy. Wykonawcą był Piotr Śmietański zwany „Katem z Mokotowa”.
Hańba i wieczne potępienie komunistycznym mordercom. Pamięć , Cześć i Chwała Polskim Bohaterom