Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Jaka Polska? część druga.

Po co nam geopolityka? Interesy, wpływy, gry i polityczne zabawy. Gdzie możemy mieć szanse na sukces?

Drugi już rok, trwają polemiki wokół terminu: geopolityka. Czy nauczyły nas one czegokolwiek? Czy staliśmy się dzięki nim mądrzejsi?

Nie chcę uczestniczyć w tym, swoistym ubijaniu piany. Nie mam też zamiaru wygradzać przestrzeni, w której termin geopolityka będzie tworzył zwarty zakres metodologicznie zupełny, pozwalający go nazwać nauką. Przyznam się, nie jestem fanem odmiany tego słowa przez wszystkie, możliwe przypadki. Z mego punktu widzenia, geopolityka jest bardziej słowem-wytrychem obejmującym całość zachowań polityki zagranicznej (w wszelkich możliwych aspektach, w tym militarnych) na przestrzeni, do której mogą się odnosić.

Tak, jak nasi politycy przed wojną, starając się wyrwać z Rosyjsko-Niemieckich kleszczy, planowali niezbyt efektywnie, zawarcie przymierza (a nawet federacji, czy Trzeciej Europy) z krajami Europy Środkowej nie nazywali swych działań geopolitycznymi, chociaż działali w określonej przestrzeni, nazwanej Międzymorzem. To, co winno skłaniać nas do racjonalnego wyciągania wniosków z wcześniejszych doświadczeń, to dotychczasowe determinanty Wagi Sił w Europie. Nie bez przyczyny Trump w swym przemówieniu wsparł koncepcję, przywrócenia działań zmierzających do zbudowania Międzymorza. Z punktu widzenia Białego Domu poważne zbliżenie Niemiec i Rosji, rodzi napięcia, stąd włożenie Środkowoeuropejskiej nogi między ościeżnicę i drzwi ma olbrzymią wartość.

A nie da sie ukryć, jeżeli Polska ma zamiar odgrywać większą rolę w Europie, to porozumienie z innymi krajami Europy Środkowej jest koniecznością. Mam poważne wątpliwości, czy powinniśmy tworzyć maksymalnie rozległe struktury zależności, gdyż nieuchronnie związki takie będą słabsze, z drugiej strony czy Grupa Wyszehradzka może stanowić swoiste jądro koncentracji? Możemy mieć duże wątpliwości, istnieje 29 lat i nigdy nie stała się realnym i poważnym związkiem państw. Rozległość tzw. Trójmorza mnie nie przekonuje, nie wierzę w perspektywę zacieśnienia współpracy między członkami tej inicjatywy.

Wydaje mi się, że możemy wykorzystać 2 wspomniane struktury, ale musimy podnosić swoją geopolityczną atrakcyjność, tę najłatwiej będzie rozgrywać w stosunkach bilateralnych, przy powstrzymaniu się od działań, które strony zainteresowane aktywnym uczestnictwem w Trójmorzu mogłyby odbierać jako naruszenie swych interesów lub zagrożenie. Tak, jak trudno będzie tworzyć nici wzajemnych zależności i interesów, które mogą doprowadzić do przekształcenia Trójmorza w coś więcej niż klub towarzyski przywódców państw Inicjatywy. Mniejsze państwa niemal każdą naszą aktywność w polityce zagranicznej mogą odbierać jako próbę dominacji, stąd działania naszej dyplomacji muszą być wyważone i czynione z rozmysłem.

Europa będzie traciła na znaczeniu, proces ten będzie trwał dziesięciolecia, musimy się w nim odnaleźć, korzystając z tego co dzięki UE możemy uzyskać, jednocześnie budując powoli swoją podmiotowość. Wydaje się, że dzisiejsza krzykliwa retoryka jest błędem, bo i ile pomogła zdobyć i pomaga utrzymać władzę obecnej ekipie, to jednak lepsze było by zastosowanie Doktryny 24 znaków:

  • obserwujcie chłodno i spokojnie
  • zabezpieczajcie pozycje
  • zdobywajcie zaufanie
  • ukrywajcie własne możliwości
  • czekajcie na swój czas, nie wychodząc przed szereg
  • nie podnoście głowy, żądając przywództwa

Warto korzystać z cudzych doświadczeń, zwłaszcza, gdy doskonale sprawiły się w praktyce.

Podsumowując, powinniśmy rozwijać nasze stosunki w ramach Grupy Wyszehradzkiej oraz Trójmorza, ale skupiać się na polityce bilateralnej, przy zastosowaniu pomysłu Deng Xiaopinga.

Niezaognianie konfliktów nie oznacza, że takie się nie pojawią, gdyż tak, jak pisałem w pierwszej części, z każdą realną próbą "wybicia się na samodzielność" będziemy strofowani, Niemcy, ale i Rosja, będą stosować również nieprzychylne nam narracje. Marna to pociecha, ale samoloty wznoszą się do lotu pod wiatr, nigdy z wiatrem...

Aby nie wzbudzać nadmiaru zainteresowania polskimi zamierzeniami, powinniśmy skupiać się na widocznych, celach doraźnych, będących elementami, zaplanowanego tworzenia naszych przewag. Jeżeli nasi strategiczni oponenci zaczną nas postrzegać, jako zainteresowanych jedynie naszymi partykularnymi, temporalnymi sprawami, zmniejszą nacisk na Polskę, gdyż przestaniemy być postrzegani jako zagrożenie.

Najłatwiej będzie nam to osiągnąć, gdy będziemy się skupiać na oderwanych od siebie celach gospodarczych. Powinniśmy budować politykę przez interesy gospodarcze, a nigdy odwrotnie, to jest kluczową sprawą. Istotne jest też to, aby plasując naszą produkcję eksportową szukać również miejsc dalekich, tutaj jako przykład mogą służyć bardzo perspektywiczne w dłuższym okresie gospodarki: Indie, Indonezja, Malezja, Tajlandia, Filipiny, Bangladesz, Wietnam, Egipt, Nigeria, czy Brazylia i Meksyk. Ten zestaw państw nie jest przypadkowy, są to ludne kraje o bardzo dobrych perspektywach rozwojowych. To na nich powinny się skupiać nasze istniejące i przyszłe misje handlowe, należy reprezentantów z tych krajów zapraszać do Polski, uczestniczyć w wydarzeniach gospodarczych i kulturalnych tych krajów, tak aby podnieść swoją rozpoznawalność. Nie ma prawa wystąpić przypadkowość doboru kadr (mam świadomość jak to brzmi), gdyż zajęcie pozycji zajmie nam dekadę lub dłużej, a zapewni nam rozwój na dekady, podnosząc naszą atrakcyjność dla otoczenia, w sposób niezależny od UE.

Co jest również niezmiernie istotne, przed intensyfikacją naszej polityki w tak dalekich krajach konieczna jest olbrzymia praca analityczna, przygotowująca osoby, które zajmą się budowaniem naszych interesów w aparat wiedzy zsyntetyzowanej i zniuansowanej wielowariantowymi analizami.

W tym miejscu dochodzimy do zaplecza eksperckiego rządzących, te mamy wyjątkowo słabe, co jest pochodną niezainteresowania władzy innym widzeniem rzeczywistości, niż ona sama posiada i tym bardziej finansowaniem wielu prywatnych inicjatyw, w formie think-tanków, które realizując ambicje założycieli, jednocześnie będą w stanie się utrzymać, w sytuacji, gdy ich przemyśleniami zainteresowani są jedynie pasjonaci i niewielkim stopniu władza.

W poważnej polityce, poważnych państw nie ma przypadków, jako wektorów polityki, są zaplecza intelektualnie wspierające władzę i rozważne decyzje, oczywiście zdarzają się "wypadki przy pracy", ale te stanowią systemu, a chwilowe zaburzenia...

Może zabrzmi to trywialnie, gdyż jestem zwolennikiem oszczędnej polityki budżetowej, ale władza nie może być dumna z tego, że zachowuje się niczym podstarzały sknera, nie da się mieć ciastko i je zjeść, zarazem.

Spoglądając na ostatnie wydarzenia, związane z koronawirusem, rząd ma za zadanie sprawnie, zarządzać ryzykami, walczyć skutecznie z wirusem, to oczywiste, ale problem jest inny, co dalej? Czy jakieś osoby, intelektualnie wspierające władzę, rozpisują scenariusze rozwoju sytuacji w naszym otoczeniu? Rozwój sytuacji może wyglądać drastycznie różnie w różnych krajach, skutki też mogą być zupełnie inne. Wydaje się oczywistością, że poważni gracze w polityce zagranicznej nie dość, że analizują i rozpisują scenariusze, to dodatkowo będą starali się wykorzystać sytuację pandemii, tak, aby zyskać na niej jak najwięcej, w geopolityce skrupuły nie istnieją... 

Finalnie, czy ktoś u nas zastanawia się, nad tym jak "polityczne grubasy" będą traktować wirusa czysto utylitarnie, te "grubasy" to również wielki biznes, który potrafi skłonić polityków do zachowań wygodnych sobie. Jak celnie zauważyła Lailah Gifty Akita: Zaufanie, odwaga i determinacja są niezbędne do przetrwania trudnych czasów. Takie właśnie stają się naszym udziałem. Czy nasi decydenci mają zaufanie do siebie, czy my mamy zaufanie do nich, czy mają odwagę, aby wbrew przeciwnościom szukać nowych, lepszych ścieżek, czy mają wystarczająco wiele determinacji, żeby pchać nasz polski wózek ku lepszej (zaplanowanej wcześniej) przyszłości?
Tak, mam wątpliwości, co do skondensowanych planów, jako wypadkowej wielu możliwości "wymóżdżonych" przez zaplecze władzy...Każdy z nas może się pomylić, polityk również, ważne, aby przed podjęciem decyzji miał, na ile to możliwe pełen obraz sytuacji, a obawiam się, znając nieco tło polityków (opcja nie ma znaczenia), są oni często otaczani przez potakiwaczy, niż ludzi zdolnych do samodzielnych wniosków, popartych wiedzą i doświadczeniem.

Stąd płynie prosty wniosek, każda władza potrzebuje wsparcia ekspertów, spoglądających na świat z różnych perspektyw, spierających się merytorycznie, wszystkie najważniejsze państwa na świecie korzystają z zewnętrznej wiedzy eksperckiej, bez szerokiego zaplecza nawet najsprawniejsza administracja będzie spętana własnymi ograniczeniami.

Łącząc wspomniane powyżej wątki politycy są od dokonywania wyborów, na przykład dotyczących tego, jak i w jakim zakresie powinniśmy zachować twarde lub miękkie stanowiska na forum UE, odnoszę, być może mylne wrażenie, że obecnie dzieje się to "na czuja" według ogólnych wytycznych Prezesa. Nie oznacza, to, że nasza władza nie ma świadomości zagrożeń, naszych dobrych i słabych stron, brak mi jednak w tym, co obserwuję, świadomości ułożonego planu i bardziej przypomina to nieustające gaszenie pożarów.

To my, sami, musimy nauczyć się jak wyglądają geopolityczne gry, chyba, że pragniemy jedynie bezpiecznego podporządkowania...

Data:
Kategoria: Świat

JuliuszKrzysztoforski

Myśli spisane na kolanie - https://www.mpolska24.pl/blog/mysli-spisane-na-kolanie1

Niecodzienik pisany o jutrze, czasami o wczoraj, bez najmniejszego zainteresowania dzisiaj

Motto:
Kto nie myśli o jutrze, będzie miał kłopoty, zanim dziś się skończy (przysłowie chińskie)

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.