Zamiast szukać możliwości rozwiązania sporu przy mediacyjnym stole dyrekcja FAP, a za jej śladem pozostali szefowie fiatowskich spółek wystąpili do ministra pracy o „uchylenie czynności dotyczącej wskazania mediatora”. Zamiast dialogu mamy zatem kolejną próbę blokowania procedury sporu zbiorowego.
W piśmie wysłanym do ministerstwa 7 listopada (czyli rocznicę przewrotu bolszewickiego z 1917r., co swoją drogą znamienne, choć pewnie przypadkowe) dyrekcja FAP ponownie starały podważyć sam fakt istnienia sporu zbiorowego, choć został on zgłoszony zgodnie z przepisami ustawy oraz zarejestrowany przez Państwową Inspekcję Pracy. Jednocześnie zapominano, że porozumienie kończące spór zbiorowy zawierane jest z jego stroną, a nie innymi organizacjami związkowymi. Podobne zastrzeżenia i uwagi do argumentacji pracodawcy można mnożyć, co jednak nie zmienia faktu, że wystąpienie do ministra pracy kolejny raz zablokowało – podobnie jak wcześniejsze odmawianie spisania protokołów rozbieżności – procedurę rozwiązywania sporu zbiorowego. Wskazany na mediatora Władysław Rychłowski stwierdził bowiem, iż wobec stanowiska dyrekcji FAP rozpoczęcie postępowania mediacyjnego w proponowanym przeze niego terminie jest niemożliwe.
Na marginesie przepychanek prawnych, blokujących ustawową procedurę sporu zbiorowego musi pojawić się w pytanie: kto i dlaczego boi się rozmów z udziałem niezależnego mediatora? Powstaje również wątpliwość, czy nadal obowiązuję art. 20 Konstytucji RP, zgodnie z którym podstawę ustroju gospodarczego naszego kraju stanowi społeczna gospodarka rynkowa oparta m.in. „solidarności, dialogu i współpracy partnerów społecznych”. Tymczasem unikanie – niczym przysłowiowy diabeł święconej wody – mediacji trudno uznać za formę dialogu, o współpracy partnerów społecznych już nie wspominając.
(rd)
Źródło: Strona Internetowa MOZ NSZZ Solidarność FAP i spółek.