Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Wojna tabloidowa

W tekście napisanym po zamachach w Paryżu użyłem sformułowania “Wojna tabloidowa”. Pojęcie to odnosi się do takiego prowadzenia konfliktu (także zbrojnego), które nie ma zupełnie w założeniu osiągania jakichkolwiek celów pozawizerunkowymi. Cele te osiąga się pozorowanymi działaniami (czasem zupełnie fikcyjnymi, a czasem realnymi, ale faktycznego dążenia do deklarowanych celów), które nie mają zwiększać poziomu bezpieczeństwa czy pozwalać na osiąganie celów militarnych bądź politycznych. Mają za to budować pozorne poczucie bezpieczeństwa, pozwalając na zwiększanie popularności polityków inicjujących takie akcje oraz nakład czy oglądalność mediów kreujących lub przekazujących informacje o tych działaniach.

Wojna taka powoduje więc skutek odwrotny od deklarowanego, bowiem budowane przez nią fałszywe poczucie bezpieczeństwa jest opierane na ignorancji i upraszczaniu obrazu świata, poprzez sprowadzanie go do wizji zero-jedynkowej lub czarno-białej. Zgodnie z “tabloidowym” obrazem świata, niestety często promowanym przez czołowych polityków, np. w Syrii żyją terroryści, a w Europie miłujący pokój obywatele cywilizowanego świata. Gdy więc w styczniu br. “Syryjczycy” z Państwa islamskiego dokonali zamachów terrorystycznych w Paryżu, to odpowiedzią prezydenta Hollanda było wysłanie zmasowanych nalotów na miasto Al-Raqqa w Syrii. Miasto to jest w istocie nieformalną stolicą ISIS, jednak bombardowanie tego, jak i innych miast kontrolowanych przez ISIS, raczej utwierdza świat w istnieniu takiego terrorystycznego państwa zamiast je negować. Bombardowania te nie miały na celu niszczenia celów, w których znajdowali się terroryści lub ich instalacji militarnych czy obiektów, które wykorzystywali, ale jedynie projekcję złości i zemsty Francuzów wobec terrorystów. Inaczej mówiąc, mszcząc się za bestialskie uderzenie w niewinnych Europejczyków przez terrorystów, Europa uderzyła równie bestialsko w niewinnych ludzi w Syrii dając terrorystom kolejne argumenty do następnych zamachów i zwiększając motywację wielu tych, którzy utracili bliskich do pełnego i świadomego wspierania tej terrorystycznej organizacji. Przecież zarówno dowódcy francuscy jak i specjaliści doskonale wiedzieli, że po zamachach w Paryżu przywódcy i bojownicy ISIS podejmą szczególne środki ostrożności do czasu uspokojenia sytuacji. Charakter działań militarnych prowadzonych za pomocą zmasowanych nalotów na ośrodki miejskie wyklucza także jakikolwiek stopień precyzji uderzeń. Jest to więc świadomy odwet na ludności cywilnej za działania terrorystów.

Akcja odwetowa prowadzona jako zmasowane naloty na Al-Raqqę miała więc charakter “Wojny tabloidowej” – bowiem powodowała fałszywe poczucie bezpieczeństwa, w istocie zwiększając znacznie poziom zagrożenia dla Europejczyków. Działania te sprowokowały mnie do napisania tekstu pt.: “Półtora miesiąca po masakrze w Paryżu i… przed kolejnymi zamachami”. Teraz po zamachach w Belgii znów można napisać, że brak zmiany polityki Zachodniej wobec ekstremistów (zarówno wewnętrznej jak i bliskowschodniej) będzie powodował w konsekwencji dalszą eskalację zagrożeń i kolejne zamachy. W perspektywie szczytu NATO i ŚDM w Polsce nie jest to dobra wiadomość. Tytuł ten nie miał jednak sugerować, że nie da się ataków powstrzymać, ale że zarówno odpowiedź na nie jest absurdalna, jak i fatalna w skutkach będzie kontynuacja dotychczasowej polityki wewnętrznej w UE, a także na Bliskim Wschodzie. Jasno chcę tu dodać zupełnie absurdalne stosowanie poprawności politycznej (o której pisałem w tekście o strategii linkowanym poniżej) przejawiającej się w braku wymiernych działań zmierzających do neutralizacji tzw. “Hate groups”, czyli ludzi i grup, których celem jest podburzanie do nienawiści i przemocy. To wszystko będzie prowadzić do eskalacji napięć i dalszych zamachów. O ile więc naloty po zamachach w Paryżu były “Wojną tabloidową”, to jej przeciwieństwem jest złożona i wielopłaszczyznowa strategia pozwalająca na szybkie postępy w procesie stabilizacji zarówno na Bliskim Wschodzie jak i realnego wzrostu bezpieczeństwa w Europie. Zarys takiej strategii, o której skuteczności jestem przekonany (co nie znaczy, że całą i że natychmiast da się ją zrealizować) przedstawiłem pół roku temu: Zarys strategii bezpieczeństwa UE w kontekście kryzysu imigracyjnego .

Nie do końca wiadomo czego, chcą osoby piszące na TT, w gazetach czy ogłaszający w telewizji, że jesteśmy na wojnie. Zapewne oni sami tego nie wiedzą. Najczęściej jednak ich satysfakcję powoduje właśnie prowadzona “Wojna tabloidowa”. Znając jednak mechanizmy grup terrorystycznych, rozumiejąc ich filozofię działania, trzeba mieć świadomość, że “Wojna tabloidowa” jest dokładnie realizacją planów grup terrorystycznych. Leży ona w głębokim interesie zarówno ISIS, jak Al-Kaidy i innych grup z nimi powiązanych. Nawet jeśli ktoś nie zdawał sobie z tego sprawy w roku 2000 czy 2003, to po operacjach w Afganistanie i Iraku wiemy już dobrze, jak trudnym i skomplikowanym procesem jest zwalczanie terroryzmu. Na złożone problemy prowadzące do radykalizacji całych grup społecznych i włączanie się do grup terrorystycznych nie będą właściwą i skuteczną odpowiedzią proste metody w postaci nalotów dronów bądź zmasowanych bombardowań. Cywilizację zachodnią - wyrosłą z cywilizacji sumeryjskiej i babilońskiej, egipskiej, wreszcie greckiej, hellenistycznej i rzymskiej, która posiada niesamowity zasób teorii, doświadczeń i badań nad najbardziej złożonymi problemami świata - stać na zbudowanie nie prostej i łatwej do realizacji, ale precyzyjnej i skutecznej strategii stabilizacji i bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie i w Europie. Nie przeczę, że dla jej realizacji konieczne są także działania militarne, ale tylko i wyłącznie jako część planu politycznego zgodnie z twierdzeniem Carla von Clausewitza. Oczywiście do tego potrzeba współpracy z partnerami na Bliskim Wschodzie, jednak dalsze działania w ramach “Wojny tabloidowej” tylko oddalają te cele. Potrzeba przede wszystkim uczciwego przekazu medialnego, z kim i dlaczego walczymy, oraz działań realnych i wykorzystujących naszą naukę i doświadczenia, a nie odwołujących się do pierwotnych mechanizmów funkcjonujących od czasów człowieka jaskiniowego, gdzie odpowiedzią na cios maczugi mógł być tylko cios maczugi, w wyniku czego obaj uczestnicy konfliktu cierpieli.

Data:
Kategoria: Świat

Maciej Milczanowski

Konflikty i ich rozwiązywanie - https://www.mpolska24.pl/blog/konflikty-i-ich-rozwiazywanie11111

Były żołnierz, WSO WŁ w Zegrzu, służył jako dowódca plutonu i kompanii oraz w sztabie batalionu i brygady - 21BSP w Rzeszowie. Uczestnik misji ONZ na Wzgórzach Golan 1997-8 (dowódca posterunku nr 60) oraz Sił Koalicji w Iraku 2005-6 na stanowisku Battle Captain. Historyk - studia magisterskie w AON, studia doktoranckie w UJ z pracą na temat propagandy politycznej z wykorzystaniem imienia Cezara, w czasie walki o władzę podczas drugiego triumwiratu. Autor czterech książek i wielu artykułów naukowych oraz popularnonaukowych a także op-ed w portalach World-outline oraz w Diplomacy Post. Stypendysta Hoover Institution w Uniwersytecie Stanforda. Nauczyciel w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie, kierownik Katedry Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Dyrektor Instytutu Badań nad Bezpieczeństwem Narodowym oraz koordynator Centrum Rozwiązywania Konfliktów prof. Zimbardo.Certyfikowany trener w Projekcie Bohaterskiej Wyobraźni prof. Zimbardo.
Obecnie prowadzi badania nad konfliktem w Iraku od 2003 roku.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.