Zaimek osobowy, czyli ja, ty, on itd. Każde dziecko zna.
Przecież od tego zaczynamy naszą edukację językową. Niezbędny w opisywaniu własnej
tożsamości, wyrażaniu relacji z innymi, w komunikowaniu się z resztą świata.
W mianowniku raczej nie sprawia problemu, ale zajmiemy się
dziś celownikiem, szczególnie celownikiem zaimka ja.
I tu dotykamy horrendum, z jakim mamy do czynienia na co
dzień. Kilka przykładów absolutnie błędnego
zastosowania:
Mi się wydaje, że tak.
Mi się to podoba.
Mi to zajęło pięć
minut.
Komu odpowiedzieć? -
Mi.
Otóż język polski w swoim bogactwie oferuje nam dwie formy
celownika: mnie i miNie znaczy to jednak, że są one wymienne - nic bardziej
błędnego. Forma mnie jest formą
akcentowaną, a forma mi -
nieakcentowaną. Nie trudno domyślić się, że akcentowanej używamy wtedy, gdy chcemy
zaakcentować daną część zdania, a nieakcentowanej w pozostałych sytuacjach.
Niby oczywiste, a jednak wszystkie powyższe przykłady tej oczywistości przeczą.
Tak bardzo jesteśmy nieświadomi intencji, z jaką się wypowiadamy? Przecież już
szyk wyrazów w przytoczonych zdaniach świadczy o chęci zaakcentowania części frazy
wyrażonej zaimkiem osobowym w celowniku.
Poprawne natomiast byłoby zastosowanie formy mi w zdaniach:
To mi się podoba.
To mi zajęło pięć
minut.
Wydaje mi się, że tak.
Tylko pozornie zdania te są identyczne z wcześniejszymi. W
istocie tą różnicą szyku zaznaczamy, na co kładziemy akcent (podkreślenie):
Wydaje mi się, że tak - nie jestem pewien....................... Mnie się
wydaje, że tak - a wam?
To mi się podoba - nie
tamto......................................... Mnie się to podoba - a tobie?
To mi zajęło pięć minut - tamto dziesięć......................... Mnie
zajęło to pięć minut - a jemu ile?
Plastyczny ten polski, czyż nie? To zwiększa nasze
możliwości niuansowania wypowiedzi, ale narzuca też pewną dyscyplinę.
Podsumowując: forma mi
nie ma prawa zaczynać wypowiedzi - na jej początku może znaleźć się tylko forma
mnie. Umieszczamy ją na początku,
żeby wyeksponować, żeby zaakcentować, więc nie możemy w tej sytuacji użyć formy
nieakcentowanej (mi), która jako „ułomna”
trzyma się zawsze wyrazu poprzedzającego (z nim tworzy całość akcentową).
Czegóż miałaby się trzymać, jeśli przed nią nic nie ma? Usilna próba jej
zaakcentowania brzmi jak zgrzyt po szkle.
Jeśli będziemy o tym pamiętać, to mniej będzie w mowie
codziennej tego koszmarnego „misiowania”.
Oczywiście w przypadku samodzielnego użycia zaimka w celowniku (w domyślnym
kontekście) też używamy mnie. I dlatego w odpowiedzi na pytanie Komu odpowiedzieć? powinniśmy usłyszeć Mnie (nigdy Mi).
Język polski nie jest wyjątkiem pod tym względem. Francuski
i włoski także oferują dublety form zaimka osobowego i wytyczają ścisłe reguły
stosowania akcentowanych i nieakcentowanych. I jeśli ktoś jeszcze uczy się tych
języków (wiemy, że angielski jest ponad wszystko, ale może jednak…), to z pewnością
respektuje te reguły, bo w przeciwnym razie nie zaliczyłby elementarnych
testów.
Traktujmy z równym respektem nasz język ojczysty. Nie tylko
ze względu na testy, których zresztą nikt nam nie robi.
MSz