De facto można przypuszczać
o świadomym dopuszczeniu do chaosu w Europie. Nie wysłano do Grecji i Włoch
wsparcia na granice. Nie udzielono pomocy niezbędnej do zapewnienia
podstawowych potrzeb przybywających tam tysięcy ludzi. Nie zadbano i informację
o możliwościach kierunków migracji i przepisach rejestracyjnych w językach jasno
zrozumiałych dla uchodźców. Te braki prowadzą do naturalnej agresji zmęczonych
przedzieraniem się do Europy uchodźców. Skutki były dość proste do przewidzenia.
Pora na inne imponderabilia. Czy
pamiętacie zabawną piosenkę kabaretową Jana Pietrzaka „ Jedzcie ryż”? Autor ironizował
w tekście zagrożenia zalewem Europy przez Chińczyków, zachęcając Polaków do jedzenia
ryżu, bo się może przydać..Dzisiaj w
miejsce ryżu należałoby chyba wpisać: budujcie meczety, bo to się może przydać…
We Francji od lat gminy, których nie
stać na utrzymanie zabytkowych kościołów je wyburzają. I nie jest to dowód
wprost na laicyzację Francji. Bo równolegle jak grzyby po deszczu powstają tam
meczety.* Najwięcej meczetów zbudowano w Niemczech i Francji (2600/2500).Wielka
Brytania ma ich 1600, po kilkaset Holandia, Szwecja, Belgia, Grecja i Austria.
Oriana Fallaci ostrzegała Europejczyków tymi słowami: „ I żałuję jedynie tego, że nie byłam wystarczająco twarda, że mój gniew
złagodziłam refleksją. Nazbyt wielu jest tych, którzy milczą. Którzy myślą tak
samo jak ja, ale boją się mówić to, co mówię ja. Którzy dla własnej korzyści
albo z tchórzostwa udają Greka, udają, że nie widzą tego, co dostrzegam ja.
Tak, że ich milczenie jest tym samym milczeniem,
ich strach tym samym strachem, ich przebiegłość tą samą przebiegłością, z
jakimi w latach dwudziestych, a potem w latach trzydziestych dwudziestego wieku
ich dziadkowie powitali faszyzm, narodowy socjalizm i bolszewizm.(Źródło:
Wywiad z sobą samą, wydanie I, Warszawa 2005.). W imię obowiązującej religii
multi-kulti sukcesywnie zrywano z chrześcijańskimi korzeniami Europy na rzecz
próby zaprowadzenia harmonii między islamem a katolickimi wartościami. Te
ostatnio zwalczano mocno przy pomocy prawa. Mimo pozornych gwarancji
światopoglądowych dla nowych członków UE systematycznie je prawem i
rozstrzygnięciami w Strasburgu próbowano ograniczać. Fallaci
pisała bardzo ostro o islamie. Czasami rysowany przez nią obraz był przejaskrawiony.
Wartość jej ostrzeżeń leży jednak w fakcie widocznego fiaska prób asymilacji na
masową skalę kolejnych już pokoleń muzułmanów z różnych stron świata ze
środowiskiem obcym im kulturowo i wyznaniowo, w którym ich dziadkowie, czy
ojcowie zamieszkali przed laty. Najczęściej żyją bowiem w swoich enklawach w
różnych krajach, pozostając wierni religii przodków. Religii stającej się w rękach
różnych mułłów łatwym narzędziem do szerzenia kultu śmierci za wiarę. Nie wchodząc
w rozważania o zawartości przekazu ich Świętej Księgi, czyli Koranu mamy w
ostatnim dwudziestoleciu dość przykładów, aby milczeć o fiasku prób stworzenia
z imigrantów obcych kulturowo starej Europie „nowego Europejczyka”. Bo jak
pogodzić światopoglądowo wodę z ogniem? Laicyzująca się na potęgę (także
poprzez tworzone prawo) Europa na każdym kroku promuje wartości obce środowiskom
islamu. O tym tez wspominała Fallaci.
„To
jest wojna, obudźcie się! (...) Czy nie widzicie, że tacy ludzie jak Osama ben
Laden chcą nas zniszczyć? Że czują się uprawnieni do tego, żeby zabijać was i
wasze dzieci, tylko dlatego że pijecie wino lub piwo, chodzicie do teatru lub
kina, nosicie minispódniczki albo krótkie skarpetki, kochacie się kiedy
chcecie, gdzie chcecie i z kim chcecie? Nawet to was nie obchodzi, idioci?”. O
zasadności tych ostrzeżeń przekonałam się osobiście w 2001 roku z rozmowy z
tureckim kierowcą taksówki ( 3 pokolenie w Niemczech) wiozącym mnie z lotniska
w Monachium do miasta. Mój rozmówca ukończył studiach w Niemczech. Zawód
taksówkarza wybrał bo nie pochwalał trybu życia kolegów- Niemców w pracy
zgodnej z wyuczonym zawodem. Dzieci wychowywał też w „niezepsutym”
środowisku swoich pobratymców. On nie
chciał się asymilować ze światem który potępiał. I może byłoby to obiecujące
dla konserwatywnych katolików gdyby nie głębokie jego przekonanie, że wiara w
Allacha i jego jedynego proroka Mahometa jest jedyną dopuszczalną formą wiary…Wiary,
która chcą wyznawać w swoich domach modlitwy czy meczetach. Tego żądają. **
Oczywiście jest także spora grupa
muzułmanów rzeczywiście zdolna do częściowej asymilacji. Nie jest to jednak
większość. Przyczyn jest wiele, najważniejsza z nich są różnice kulturowo-światopoglądowe.
Ale trzeba sobie także powiedzieć wprost: imigranci otrzymują często od państw
pobytu w miarę godziwy socjal, za to częściej borykają się z bezrobociem.
Oferowane im stanowiska zgodne z wykształceniem nie są regułą, a wyjątkiem.
Najczęściej tworzą zwarte enklawy w miastach swojego pobytu. Ale nawet wśród tych wykształconych w państwie
wyboru imigracji indoktrynerzy radykalnego islamu znajdują posłuch(vide
zamachowcy w USA, Wlk. Brytanii czy innych miejscach zamachów).·Dzisiejsze
pohukiwania polityków europejskich wobec państw próbujących racjonalnie ocenić
równowagę pomiędzy niezbędną wobec uchodźców wojennych empatią a zalewem obcej
kulturowo imigracji są cyniczną grą. Niemcy, które wykorzystały do rozwoju
własnej gospodarki oferując prace (głównie fizyczne) muzułmanom tureckim
-próbują zagospodarować obecną falę w podobny sposób. Wczoraj pokazano film z
relacją stosowanych sposobów prób wchłonięcia nowych imigrantów. Otóż Niemcy
oferują im pracę ślusarzy, piekarzy, budowlańców. Prace te nie wymagają dobrej
znajomości języka, często wystarczy podstawowa znajomość angielskiego. To racjonalne
działanie z punktu widzenia interesu Niemców. Mają dwa w jednym. Relatywnie tanią siłę roboczą w zawodach, w
których gospodarka odczuwa braki. A równocześnie zyskają miano najbardziej miłosiernego
narodu UE. Takie podejście może zacierać w świecie pamięć o innej formie
zatrudniania cudzoziemców w tym regionie: na zasadzie robót przymusowych. Bez
wynagrodzenia. Tymczasem z wywiadów
dziennikarzy wynika, że wielu z syryjskich i innych uchodźców to ludzie
wykształceni. Którzy przyjeżdżają do Niemiec z nadzieją znalezienia pracy w swoim
zawodzie. Lub choćby zgodnej z poziomem wykształcenia. Inni z kolei jadą do
Niemiec czy Francji z nadzieją studiowania Koranu. Jeśli do doznanego zawodu oczekiwań
perspektyw życiowych dołączyć zawód światopoglądowy ( codzienną konfrontację ze
„światem zepsutym”) oraz naturalne oczekiwania wolności do kultywowania praktyk
religijnych – tworzy się wewnętrzna bomba zegarowa. Przed którą ostrzegała
także Fallaci. Niestety, chyba słusznie.
Zdecydowanie najbezpieczniejszą grupą zdolną do asymilacji są chrześcijanie
syryjscy. Wg statystyk to najlepiej wykształcona grupa społeczna. I mimo różnic
przynależności do kościołów katolickich (większość prawosławie) nie ma między
nimi różnic kulturowych. A z uwagi na wyznawane chrześcijańskie zasady asymilacja
nastąpi łatwo.
Polska ma niepodważalne argumenty do starania się o przejęcie pieczy nad imigrantami
tej grupy. Jednym z argumentów może być mono wyznaniowość i brak możliwości z
tego powodu do zapewnienia grupom potencjalnych imigrantów bezkonfliktowego
kultywowania ich praktyk religijnych. *Nie wolno udawać, że, budowa meczetów w
Polsce nie napotkałaby się z protestami społecznymi. Nie wolno także udawać, że
grupy imigrantów sztucznie pozbawione możliwości praktykowania islamu pozostaną
ciche i pokorne. Determinacja imigrantów do spełnienia ich nadziei na życie
godne i zgodne z ich oczekiwaniami ujawniła się w zdecydowanych próbach walki
na wyspach greckich czy dworcach węgierskich o dotarcie do wysokorozwiniętych
krajów Europy.
Wielu z nich deklarowało, że ich znajomi bądź rodziny są w Niemczech lub innych
krajach UE i chcą się z nimi połączyć. Realokacja
tych ludzi wbrew ich woli metodą kwot wyznaczanych przez UE może doprowadzić do
niepokojów społecznych (konflikty na tle wyznaniowym lub możliwości
wypełnienia socjalnych roszczeń imigrantów). Tych ostatnich nie są w stanie
zaoferować biedniejsze kraje UE, w tym Polska.
Co oczywiście prowadzić będzie do prób opuszczenia miejsc przymusowej lokacji.
I można przyjąć postawę „na rżnięcie głupa” wyrażając zgodę i zamykając oczy na
masowe opuszczanie przez imigrantów stworzonych ośrodków. Albo zadeklarować
realnie zarówno wielkość jak uczciwie przyznać, że skuteczność wchłonięcia
zadeklarowanej ilości zależeć będzie od względnej zgodności światopoglądowej z
prawie 90-rpocentową populacją własnego społeczeństwa.
Przymusowe rozlokowywanie może doprowadzić szybko do zamknięcia granic w UE.
Innego wyjścia do utrzymania uchodźców nie ma. I nie można nikomu mącić
realnego scenariusza wydarzeń.
A jednym z powodów dla realizacji takiego scenariusza jest niski poziom
dochodów przeciętnego Polaka, bardzo niedoskonały system opieki zdrowotnej i
dostęp do świadczeń socjalnych. To także jeden z powodów, dla których nawet
Syryjczycy planujący powrót do Ojczyzny po ustaniu zawieruchy wojennej nie chcą
w podobnych krajach czekać i być zdani na wielorakie niedostatki.
Politycy UE nawołujący kraje Europy
środkowo wschodniej do przyjmowania uchodźców wbrew ich możliwościom grają
swoja cyniczną grę. Najpierw bez właściwej predylekcji skutków zawieruchy wspierali
różne formy wiosny arabskiej, potem nie przygotowali się na exodus mas ludzi z
miejsc niepokojów. Wreszcie promowali własne kraje( przy każdej możliwej
sposobności na arenie międzynarodowej), jako przyjazne miejsce pobytu bez
względu na wyznawane poglądy czy religię. Raj multki-kulti, którego wizytówką
był wspólny dla różnych nacji (w tym francuskich muzułmanów) - marsz solidarności
Je suie Charlie po zamachach w Paryżu był typowym gestem pop-politycznym. Tak jak
pop-politycznymi gestami są dzisiejsze decyzje o kwotowaniu i przydziale
uchodźców zgodnie np. z wielkością populacji danego kraju, a bez uwzględniania
wymiernych możliwości. I woli samych uchodźców…
Media obiegają zdjęcia z radosnego powitania uchodźców z Bawarii. Kolejna gra
na emocjach. To pięknie kiedy miejscowe dzieci oddają swoje zabawki małym przybyszom.
Wspaniale, kiedy dorośli dostarczają ciepłą odzież czy żywność. Takiej formy
empatii jednorazowej nie zabrakłoby u Polaków skonfrontowanych bezpośrednio z
uchodźcami. Powinniśmy, jako naród akcje pomocy tego typu w Polsce organizować dowodząc,
że nie brak empatii czy niechęć do dzielenia się z potrzebującymi jest
przyczyną niechęci do lokowania uchodźców w Polsce. Stać nas na spełnienie
apelu Papieża Franciszka o przyjęciu do klasztorów i parafii po jednej
rodzinie.
Wiele osób diagnozuje lokalne sprzeciwy
jako objaw strachu przed islamem. Grają też na emocjach zdjęciem Maluszka,
który utonął wraz z Mamą i bratem w Morzu Śródziemnym. Przeciwstawiając ów
strach potrzebie otwartości na dramaty innych. Robią to dokładnie ci sami
dziennikarze i te same stacje telewizyjne oraz politycy epatujący wielokrotnie
społeczeństwo Europy zdjęciami ciał niewinnych ludzi, rozdartymi na strzępy
wskutek zamachów terrorystycznych, obrazkami z tunezyjskiej plaży z bestialsko
zamordowanymi podczas odpoczynku turystami, do których bezkarnie przez długi
czas (niezatrzymany przez nikogo z pracowników ochrony i służby hotelowej)
zamachowiec strzelał jak do kaczek. Strach usankcjonowany decyzjami MSZ różnych
krajów wstrzymujących wyjazdy do krajów, których znajdują się radykalni wyznawcy
islamu. To w końcu jest się, czego bać patrząc na dziesiątki tysięcy młodych
mężczyzn szturmujących plaże Grecji i Włoch czy nie? Kto ma zagwarantować, że na pewno oni wszyscy
uciekają przed wcieleniem do ISIS? Dlaczego młody mężczyzna pozostawiając całą
swoją rodzinę, rodziców, brata żonę i dzieci (będę się modlił w Niemczech żeby
nic złego im się nie stał) sam emigrował?
To nie jest strach wydumany pod potrzeby, to nie ksenofobia. To efekt
powszechnie znanych faktów.
UE nie przygotowała żądnego planu, który winna zacząć robić kilka lat temu
(najpóźniej dwa) w porozumieniu z ONZ i wszystkimi krajami świata. Tych ludzi
dzisiaj nie można zostawić samym sobie. Ci, dla których celem jest możliwość
przebywania w enklawie wolnej od zawieruchy wojennej przyjmą przecież każdą
propozycję …prawda? A imigracja zarobkowa musi być poddana takim samym
procedurom jak do tej pory.
*Raport francuskiego Senatu mówi, że
zagrożonych jest nawet 2800 budowli. Obserwatorium Dziedzictwa Religijnego,
które pieczołowicie bada takie przypadki, przewiduje że w ciągu najbliższych 20
lat od 20 do 30 proc. zabytków kościelnych powinno zostać poddanych renowacji.
Jeśli się tak nie stanie, do 2030 r. może zniknąć 5-10 procent, czyli od 5 tys.
do 10 tys. francuskich świątyń. W
wielu miejscach decyzje o zburzeniu kościoła zapadają przy biurkach lokalnych
władz. Wierni są często zaskoczeni i bezsilni. Przykładem jest choćby parafia
Abbville na północy Francji. Przed zburzeniem katedry św. Jakuba nie wystąpiono
nawet do biskupa z propozycją desakralizacji świątyni. W czasie profanacyjnego
demontażu kościoła wielokrotnie dopuszczono się profanacji, jak np. wrzucając
do przyczepy na gruz wielki krucyfiks.
**We Francji jest pięć milionów
muzułmanów, potrzeba co najmniej pięć tysięcy meczetów – mówił niedawno Dalil
Boubakeur, rektor z Wielkiego Meczetu w Paryżu. Skąd je wziąć? Można – jak
powiedział – przekształcić kościoły porzucone przez katolików. – To delikatna
kwestia, ale czemu nie? – pytał.
*** Polskie meczety: Meczet w Bohonikach, Meczet w Gdańsku, Meczet w Kruszynianach. Meczet w Warszawie (w budowie jest także drugi warszawski meczet)Meczet w Poznaniu
http://wiadomosci.onet.pl/religia/beda-burzyc-koscioly-we-francji/7w2k4
https://pl.wikipedia.org/wiki/Chrze%C5%9Bcija%C5%84stwo_w_Syrii