W Europie stoją opuszczone całe miasteczka (wyludnione tereny po byłej NRD, Włochy,
Francja, Wielka Brytania). Niewielkim stosunkowo nakładem można stworzyć
miejsca pobytu dla uchodźców z nadzieją, że większość z nich po ustabilizowaniu
sytuacji w ich regonach (Syria) zdecyduje się na powrót do rodzinnych stron.
Exodus uchodźców z Syrii, zwielokrotniony liczbą emigrantów zarobkowych (także w części uchodźców, ale w znacznie mniejszym stopniu) z innych regionów świata (Afganistan, Somalia, Etiopia i inne kraje Afryki) trwa od lat. Co w związku z tą sytuacja zrobili przywódcy Europy i świata, żeby w sposób rozumny zarządzać tym problemem? NIC! Działają jak straż pożarna, nieudolna i ochotnicza, która gasi pożar podsycając zarzewia tlenem. Rzesza mafiosów zbijająca fortuny na nieszczęśnikach (sowicie płacących za przemyt przez granice) wędrujących do Europy pozostaje bezkarna. Nie stworzono planu rozlokowania zgodnie z możliwościami i potencjałem (choćby gotowa infrastruktura). Nie stworzono na poziomie żadnych urzędów i agend świata i Europy (od ONZ, FAO, Amnesty International i wstawcie tutaj, kogo sobie chcecie) planu finansowania pobytu i potencjalnego okresu asymilacji lub powrotu do kraju ludzi uciekających z własnych miejsc urodzenia przed śmiercią. Bo we wszystkich agendach i instytucjach od lat pracują syci urzędnicy, którzy od dawana zajmują się sobą i przez siebie wykreowanymi problemami, uzasadniającymi potrzebę ich funkcjonowania. Oczywiście w dobrobycie. Jak cała ta rzesza darmozjadów w Brukseli i Strasburgu wymyślająca kolejne dyrektywy o krzywiźnie banana, sposobie jedzenia, prawach gejów, tabletkach wczesnoporonnych, aborcji itp. Co robi w tym względzie prezydent Europy? Jak zwykle siedzi w szafie i nasłuchuje, co zarządzi pani Merkel czy pan Hollande.
Dramat stek tysięcy uchodźców rozgrywa się na oczach świata i tej sytej i na dorobku Europy. Ciężar ich dokarmiania i pomocy spoczywa w dużej mierze na wolontariuszach i hojności obywateli państw Grecji, Włoch, Węgier, Austrii. Nie ma racjonalnych zasad sposobu ich traktowania w poszczególnych krajach unijnych. Chociaż wiadomo, że z wyboru uchodźców to są jedynie państwa tranzytowe do bogatych krajów Unii. Coraz częściej mówi się o zamknięciu granic (odejście od Schengen) lub buduje się zasieki graniczne. Te ostatnie zresztą są mało skuteczne. Grecja, która obniża emerytury swoim obywatelom i zaciska pasa, jest zmuszana do finansowania przybywających na jej terytorium nieszczęśników.
Nie ma planu organizacji
miejsc pobytu tymczasowego po to, aby racjonalnie ocenić powód potrzeby
migracji a także eliminować potencjalne zagrożenie poprzez ewidencjowanie
przybyszów celem ograniczenia wpuszczania na teren Europy bojowników spod
sztandaru radykalnego islamu.
Takie miejsca tymczasowe dałyby też możliwość zabezpieczenia podstawowych potrzeb
uchodźców w zakresie ochrony zdrowotnej i bytowej do chwili dotarcia do miejsc
pobytu mniej lub bardziej stałego. Chaos
zwiększa niebezpieczeństwo infiltracji rzesz uchodźców przez radykalnych
bojówkarzy islamu. A Europa proponuje zwiększenie liczby żandarmów i policji i
wojska w rejonach narażonych na zmianę miejsca pobytu, nie dając jasnych
wskazówek, co mają robić państwa, do których uchodźcy właśnie dotarli. Mamy więc
uchodźców na dworcu w Budapeszcie, którym uniemożliwią się podróż do Wiednia. Mamy
uchodźców na dworcu w Wiedniu w Austrii, którzy planują docelowo dotrzeć do Niemiec, Francji,
Wielkiej Brytanii czy krajów skandynawskich. Mamy uchodźców, a nie mamy żadnego planu, co z nimi zrobić. Oprócz
połajanek z ust równie durnych jak ich urzędnicy polityków, że trzeba ich przyjmować,
bo jak nie, to kasę Unia zabierze.
Ja mam propozycję inną: za ten brak planu i
chaos zabierzmy kasę (bo to my im dajemy) urzędasom w Brukseli. Warknijmy na ONZ,
na instytucje ochrony praw człowieka i innych zgnuśniałych urzędasów światowych
agend. Niech bogate kraje OPEC wrzucą sakiewkę na pomoc uchodźcom do kosza
europejskiej zbiórki na fundusz finansowania ich pobytu i asymilacji (względnie
pomocy w przetrwaniu do powrotu do macierzy). Niech Europa deleguje swoje
służby natychmiast do newralgicznych punktów pobytu i migracji uchodźców celem ochrony
ich życia i zdrowia. Także porządku i ewidencji.
A poszczególne kraje niech zatrudnią swoich ekonomistów nie do popierania
kolejnych teorii jak najlepiej produkować usługi i lizać d..ę rządzącym, do
czego przywykli, a do racjonalnego rachunku ekonomicznego, jak z dobrze zasymilowanych
bliskich np. kulturowo czy światopoglądowo uchodźców przyjmowanych na własny
teren uczynić nie ciężar a przydatny dla nich samych i społeczeństwa w kraju
pobytu impuls rozwojowy. Europa płacze z powodu niskiego (bądź wręcz
ujemnego) przyrostu naturalnego, grożącego krachem socjalnym w niedalekiej przyszłości. Ów
exodus może ten krach odsunąć w czasie lub oddalić na pokolenia.
Stanęliśmy jako Europa i świat przed
niezwykle ważnym egzaminem z empatii i zdolności Europy do zarządzania
kryzysowego. Społeczeństwa deklarujące wolę pomocy egzamin z empatii zdają
zdecydowanie lepiej niż urzędnicy i politycy. Ci ostatni na egzaminie z
zarządzania polegli. Oni dalej po prostu rżną głupa.
P.S. Po Donaldzie Tusku nie spodziewałam
się wiele. Ale żeby zwiał do szafy - jak w Polsce zwykł to czynić w tej sytuacji – tego
nie przewidywałam nawet ja.
http://www.polskatimes.pl/artykul/988593,opuszczone-miasta-bylej-nrd-przeklenstwem-merkel-przed-zjednoczeniem-niemiec-nasze-miasto-kwitlo,id,t.html
http://www.podroze.pl/swiat/europa/wlochy/6-pentidattilo-wlochy-opuszczone-miasta-galeria/2256/
http://podroze.gazeta.pl/podroze/51,114158,13528866.html?i=21