Parę dni temu pan Dobrowolski, z panem Urbasiem poprzerzucali się statystykami ile osób należy do "buntujacej się młodzieży".
Tak lekko komentując, zastanawiam się ile ma to przerzucanie się sensu.
Z tydzień temu na YT obejrzałem sobie nagranie jakiegoś młodego osobnika (a niby sam mam 25lat).
Nie wiem ile miał lat, z filmiku wynika, że skończył liceum.
Filmik w stylu "ale jestem w$@#%&*y". Jestem taki w$@#%&*y, że zaśmiecę Youtuba milionowym bieda nagraniem, tyle, że w stylu urażonego Jasia, wyrażającego ból tyłeczka, czemu dostał eufemistycznie ujmując taki *nędzny* prezent na koniec roku za swoją ciężką pracę i jakie to państwo i politycy są źli.
Niby opinia jakich wiele. Niby super wow, "jaki świadomy osobnik". But...
Co z niego wynika? Nic. Szczególnie jeżeli większość *młodych* można podczepić pod resentyment.
Socjalizm jest zły, bo *niesprawiedliwie* korzysta z niego garstka (w żaden sposób nie twierdzę, że jest dobry, czy jest inaczej).
Nie podoba nam się cokolwiek państwowe, bo jest nędzne i nie spełnia naszych oczekiwań. Ale ogółem bardzo mi się podoba(ł) i ładnie brzmi(ał). Tylko nie podoba mi się, bo ktoś inny dostał, a ja nie. Ile w tym prawdy? Pewnie sporo.
Jeżeli dodać do tego czym jest sam bunt, czyli jest po prostu zaprzeczeniem, odrzuceniem tego do czego dąży *reszta* społeczeństwa można dojść do wniosku, że jest on ślepy. Nie wskazuje jasnego zdefiniowanego kierunku. Jest czystym populizmem [zaczynając od tego, że trzeba "zlikwidować koryto", bo niby nie będzie czego kraść]
Jest sam w sobie praktycznie ujmując bezsensu.
I z tego punktu mogę dojść do dwóch dwóch podmiotów przeciw którym mogę się buntować.
Przeciw starszemu pokoleniu? Dzisiaj w pracy sobie porozmawialiśmy o płacy netto i brutto.
Przypuśćmy, że na etacie wyjdzie mi jakieś... 1700zł netto. Teraz sobie proszę odpalić kalkulator płac i wyliczyć ile wyjdzie z brutto, włącznie z ZUS po stronie pracodawcy.
Do tego doszedł sporo starszy kierowca który do nas przyjechał na załadunek. Prowadzi działalność. Z tego co pamiętam płaci miesiąc, w miesiąc coś koło +tysiąca.
Ile będzie miał "z tego" (no bo nie z tego ;p if you know what i mean) emerytury?
Czy na prawdę problem leży w moim konflikcie ze starym pokoleniem?
Czy jeżeli wychodzi polityk i mówi, że będzie mieszał... herbatę. Tu zabiorę wam % podatku i zacznę mieszać. To czy od tego mieszania herbata stanie się słodka?
Jak czytam jakiegoś ekonomistę ZUS, że będzie trzeba podnieść wiek emerytalny... to kuźwa gdzie jest "nasz" obywateli interes i przeciw czemu mam się w końcu buntować?
Mam się buntować przeciw starszym i posyłać ich masowo do gazu w formie eutanazji, czy jak?
W Grecji emerytury obniżają bo "młodzi" coś sobie wywalczyli, czy brakuje po prostu kasy w budżecie?
A może całe to biadolenie o "buntach" to pic na wodę? Bo sama biurokracja z niezatapialnym ZUSem na czele wszystko zjada, tuczy się jak świnia i nosi się po całym organizmie jak przerzuty nowotworowe?.
Z jednej strony socjaliści z drugiej "liberałowie". Tak, czy siak aparat biurokratyczny pozostaje niezatapialny.
Wszelkie wnioski jak zwykle do wyciągnięcia samemu.