Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Tak w naszym kraju kupuje się podpisy wyborców.

Tak w naszym kraju kupuje się podpisy wyborców.
Wybory prezydenckie 2015
źródło: galeria Google
Tak w naszym kraju kupuje się podpisy wyborców.


Komitet wyborczy Pawła Kukiza (52 l.) i Adama Słomki (51 l.) mami ludzi łatwym zarobkiem. Rozdaje ogłoszenia, w których obiecuje pracę w komisjach wyborczych za 320 zł na rękę za dwa dni pracy. A jak jest naprawdę? W rzeczywistości fucha polega na... zbieraniu podpisów poparcia dla obu kandydatów. Tyle że w zamian komitet nie gwarantuje właściwie nic. Bo kiedy zbierzemy podpisy, może się okazać, że ani z pracy w komisji, ani z pieniędzy nic nie będzie. Wyborcze machlojki ujawniła prowokacja dziennikarzy gazety Fakt. Jak to działa ? Otóż w bardzo prosty sposób. Zaczęło się od niewielkiej ulotki. „Praca w komisjach wyborczych płatne ok. 320 zł”. Do tego adres i informacja, że decyduje kolejność zgłoszeń. I termin: do 25 marca. Na miejscu w Warszawie okazuje się, że to wszystko to "pic na wodę". Praca rzeczywiście jest, ale przy zbieraniu głosów na dwóch kandydatów – Pawła Kukiza i Adama Słomkę. Wszyst­kim oso­bom zwa­bio­nym per­spek­ty­wą ła­twe­go za­rob­ku ner­wo­wy męż­czy­zna roz­da­je karty. Trze­ba na nich ze­brać przy­naj­mniej po 20 pod­pi­sów na każ­de­go kan­dy­da­ta. Do­pie­ro wtedy można zo­stać wpi­sa­nym na listę chęt­nych do za­sia­da­nia w ko­mi­sji wy­bor­czej. Lista jed­nak nadal nie gwa­ran­tu­je, że do­sta­nie­my pracę przy wy­bo­rach, a zatem nasze obie­ca­ne 320 zł. Po pierw­sze dla­te­go, że to sa­mo­rzą­dy - a nie ko­mi­te­ty wy­bor­cze prze­pro­wa­dza­ją re­kru­ta­cję do ta­kich ko­mi­sji. Po dru­gie - ter­min re­kru­ta­cji upły­wa nie 25 marca, ale do­pie­ro 17 kwiet­nia. Po trze­cie - okazuje się że w komisji jest tylko osiem miejsc. Ale o tym łaskawy pan rekrutujący naiwnych Polaków już nie raczył powiadomić. Bo i po co. Im więcej chętnych, tym większa ilość podpisów pod kandydatami na Prezia Pomroczności Jasnej. A jeśli przejdą to jest szansa na jakąś miłą posadkę. Obiecywane 320 zł diety też wcale nie są takie pewne. Dlaczego ? Dlatego że Państwowa Komisja Wyborcza płaci tylko 160 zł za dzień pracy przy wyborach. Ale by zarobić obiecane 320 zł, trzeba pracować przy wyborach przy dwóch turach. A to przecież dopiero wyborcy zdecydują, czy do II tury w ogóle dojdzie. I oto jak spryciarze z komitetów wyborczych znaleźli sposób na szybkie zbieranie głosów. Jak to o nas mówią - "Polak potrafi". Każdy, kto da się zwabić obietnicą łatwego zarobku, przyniesie komitetowi co najmniej 40 podpisów. A nawet jeśli załapie się na pracę w komisji wyborczej, to i tak dietę wypłaci mu Państwowa Komisja Wyborcza, a nie komitet Kukiza czy Słomki. Wniosek jest jeden. Nic w tym naszym chorym kraju nie jest uczciwe, Wszystko można kupić. Kwestią jest tylko cena. Jedyną prawdziwą rzeczą w  Polsce są coraz większe podatki, obietnice wyborcze bez pokrycia i fakt że i tak na samym końcu to właśnie nas będą kopać po dupie. Obojętnie czy władza przejdzie w ręce Kukiza, Słomki, Komorowskiego czy Dudy. A my w swej naiwności znów udamy się do urn wyborczych, wierząc że może tym razem będzie lepiej. Osobiście proponuję kandydaturę Marcina Dańca. Nie będzie lepiej ale za to śmieszniej.

Przemek Trenk
Data:
Kategoria: Polska
Tagi: #
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.