Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Kto zabił polską prawicę?

Stan wojenny, to okres wojny polsko polskiej, którą sprezentował nam polski Pinochet, gen. Wolski. To informacja dla roczników, które szczęśliwie ominął okres radosnego i twórczego socjalizmu i urodzili się już w „wolnej Polsce” w czasach tzw. demokracji i kwitnącego kapitalizmu.

Kto zabił polską prawicę?
źródło: Dysk

Gdybyśmy chcieli dowiedzieć się czegoś o prawicy i dajmy na to skorzystali z zasobów Internetu, to wyświetli się nam gros (nie mylić z tym imbecylem – specjalistą od obrażania narodu polskiego) wyników, z których zdecydowana większość, to pierdoły i nic sensownego.

Przy okazji poszukiwań natrafimy na linki do tzw. portali prawicowych (np. prawica.net jest finansowana z rosyjskiej skarbonki) i specjalistów od przeróżnych dekompozycji rozmaitych ustrojów.

Jednym z tych specjalistów jest nie, kto inny, jak Stanisław Michalkiewicz, swego czasu posądzany (niesłusznie) o antysemityzm po to, aby zapewne uwiarygodnić intencje i stać się ikoną dla zagubionej, i naiwnej, części polskiej społeczności, i po to, aby zdobyć sporą część swoich wiernych i oddanych, a co za tym idzie zdobyć (dodatkowe) środki na finansowanie teorii, które mają tyle wspólnego z prawicą, co Marks, Engels i Lenin razem wzięci.  Z Michalkiewicza żaden antysemita, żaden prawicowiec, czy zwolennik polskiego liberalizmu. Gdybym miał się pokusić na zdefiniowanie, na podstawie głoszenia sądów i osądów pana Stanisława, to zrobiłbym to jednym słowem – agent.

Z JKM jest identycznie, tyle, że został już dawno zdekonspirowany i tylko tyle, że łaskawość mediów pozwala, aby ten agenturalny byt mógł sobie poszczekać i dzielić się „swoimi” spostrzeżeniami, których poziom i logika nie przekraczają poziomu ucznia drugiego roku szkoły średniej w trybie nauczania korespondencyjnego.

O ile pan Stasiu ma swoich wielbicieli i wyznawców na starym kontynencie i na nowych też, o tyle JKM, o charakterystycznym jazgocie, przypominającym odgłos zamka rosyjskiego karabinu maszynowego, swoich wyznawców nie ma już dawno. Tych kilku osobników, które próbują robić tłum, to też ciekawe indywidua, ale mniejsza o większość. Czas przejść do cięższego kalibru.

Prezes PiS, Jarosław Kaczyński. Tutaj drobna, ale konieczna uwaga.  Nie będę się więcej znęcał pytaniami, gdzie i co porabiał pan Prezes w czasie trwania stanu wojennego w Polsce.

Stan wojenny, to okres wojny polsko polskiej, którą sprezentował nam polski Pinochet, gen. Wolski. To informacja dla roczników, które szczęśliwie ominął okres radosnego i twórczego socjalizmu i urodzili się już w „wolnej Polsce” w czasach tzw. demokracji i kwitnącego kapitalizmu.

Wszystkie znaki na niebie, ale bardziej te na ziemi, wskazują, że Prezesem wszystkich prezesów – Jarosławem Kaczyńskim ktoś znowu rozgrywa sprawę polską.

Nie można jednoznacznie, ostatecznie i zdecydowanie odrzucić teorii, że kot (kotka?) Prezesa otrzymał/ła list z obietnicą ujawnienia czegoś, co mogłoby naszego Prezesa uwalić do usranej śmierci.

Osobiście nie jestem zwolennikiem takich metod, ale nie ja je wymyśliłem i nie ja ustaliłem standardy uprawiania polityki. Gdyby te standardy wprowadzić do rolnictwa, np. w uprawie bobu – bób jak wiadomo jeść należy w ilościach odpowiednich, albowiem dostarcza dla organizmu właściwych związków, które powodują ogólną szczęśliwość, czego nie można osiągnąć przy uprawianiu polityki – to bób, zamiast pokaźnych strąków, miałby wezwania do zapłaty za gaz dostarczany do Niemiec przez Polskę z Gazpromu. A mogłoby się równie dobrze zdarzyć, że w miejscach strąków wyrosłyby kaktusy na dłoni lub odezwy do Polaków w Generalnej Guberni. Wiem, przesadzam. Ale lubię bób, to, dlatego.

Jarosław Kaczyński ma tyle wspólnego z polską prawicą, co panowie, pan Stanisław i Jan Maria i cała reszta agentury o przeróżnym zabarwieniu. Pan Prezes tyle razy mnie o tym przekonał, że wreszcie czuje się przekonany i już wiem, że nie tylko mnie zrobił w bambuko, ale wielu innych również obiecując im prawo i sprawiedliwość. Moja wina i wina wszystkich, którzy chcieli prawa i sprawiedliwości, że nie zapytaliśmy, jakie prawo i jaką sprawiedliwość na myśli miał pan Prezes.

Dziś już wiem i to, że w bambuko zrobił sam siebie pan Prezes, który raz zachowuje się jak wytrawny polityk, a innym razem jak rozkapryszony chłopiec w piaskownicy, który drze japę, że Donald zabrał jemu wiaderko z wizerunkiem kaczora.

Jarosław Kaczyński zaczyna się zachowywać jak osobnik cierpiący na ostry zespół absencyjny.

Obiektywnie muszę przyznać, że obawiam się o zdrowie pana Prezesa i obawiam się również, że prawica w wykonaniu PiS pod przewodnictwem Jarosław Kaczyńskiego, zaczyna przypominać odział zamknięty poradni odwykowej. I chyba zaczynam rozumieć większość tych, którzy odeszli od Prezesa – nie chcą być uznawani za alkoholików pisowskiej prawicy.

Tym, których odejścia z PiS nie rozumiem, bo zachowują się podobnie, lub identycznie jak pan Prezes, np. Marek Migalski, proponuję wrócić do PiS – razem łatwiej się trzeźwieje.

I właśnie trzeźwości życzę wszystkim, którym się wciąż jeszcze wydaje, że stanowią jakąś prawicę, że biorą udział w narodowym planie odnowy państwa na bazie: Boga, Honoru, Ojczyzny.

PiS, ani żadna inna sejmowa koteria z hasłem tym nie mają nic wspólnego. Ich hasło to: Kant Okrągłego Stołu.

W Polsce nie ma prawicy. Te enklawy, które mogły stać się podwalinami pod prawicę zostały zlikwidowane rękami różnych agentów Tomaszewski, Buzek i reszta, którzy dostali polecenie zjednoczenia obozu pod auspicjami AWS po to, by ostatecznie zlikwidować zalążki tego, co rodziło nadzieję.

Ciekawie nam się zapowiadają kolejne odsłony w polskiej polityce. Najwyraźniej harty dostały zadanie – goń. I gonią, i ciekaw jestem, kogo wpierw dopadną – Tuska, czy Kaczyńskiego?

I ciekaw jestem, co jeszcze niedobrego, i jak szybko, dla Polski wyniknie z tego rodzaju politykowania.

Zdaję sobie sprawę, że liczba moich „przyjaciół” gwałtownie wzrośnie, ale wolę prawdziwych wrogów niż fałszywych przyjaciół, i zdaję sobie sprawę, że ich miłość do mnie objawi się (równie gwałtownie) nadmiarem wilgotności ust spowodowanej silnym ślinotokiem. Cóż takie czasy – jedni kochają Boga, i to rozumiem, inni osobników udających napoleonów.
______________________________
Wrocław, 27.06.2012

 

Polacy! Jedzcie bób, więcej bobu – naprawdę warto – będziecie szczęśliwi (jak ja) i żaden smutek nie będzie wam już straszny.

Data:
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.