Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Wszystko to “dla dobra”!

“Świat się zmienił, problemy się skomplikowały, zło stało się bardziej niewidoczne, a dobro wyparowało.” J. Wróblewski

Wszystko to “dla dobra”!

Jakże miło żyć w państwie, które się o mnie troszczy! Troszczy się o tego biedaka, który stanął dziś w moich drzwiach i poprosił o kromkę chleba, troszczy się o moje dobre wychowanie, zachowanie, ubranie, myślenie nawet, o moje przyszłe dzieci, rodziców pracujących, dziadków na emeryturze, ciocię i wujka na rencie. Ba! Nawet o mojego psa się troszczy! Kochana, opiekuńcza władzuchna.

Skąd tyle jadu i ironii? Nie z powietrza, tutaj zadziwię, nie z menopauzy, PMS czy czegokolwiek hormonalnego. I nie z ogólnego, zimowego rozdrażnienia. Drażni mnie tylko wtrącanie nosa w nieswoje sprawy.

Teraz od rzeczy. Czym jest państwo opiekuńcze? Mogę własnymi słowami? Nie mogę? Będzie. Bo miało być profesjonalnie, według słownika ekonomicznego, ale już pierwszy akapit wcisnął mi oczy w mózg a mózg w czaszkę. „Terminem państwo opiekuńcze, lub państwo dobrobytu, określa się współczesną wersję kapitalizmu w wysoko rozwiniętych państwach, która powstała w wyniku jego ewolucji pod wpływem nacisku politycznego pracowników, zorganizowanych w partie polityczne i związki zawodowe, w reakcji na nadużycia kapitalizmu: niebezpieczne i niezdrowe warunki pracy, oraz skrajnie nierówny podział dochodu narodowego.” Przebrzydły ten kapitalizm, toż to zbrodnicze narzędzie w ręku tych złotomaniaków i masonerii! Zamknąć wolnorynkowców, a najlepiej wszystkich optujących za wolnością. Będzie się to to pałętać pod nogami i zaśmiecać kulę ziemską, prowadząc do społecznej niesprawiedliwości.

Jad wylany, chwila powagi w tym esejowym galimatiasie. Państwo opiekuńcze jest niczym innym jak nad wyraz rozwiniętą machiną biurokratyczną, tłumaczoną koniecznością ingerencji państwa w życie obywateli. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Państwo opiekuńcze zmuszone jest ograniczyć swobodę obywateli, których uważa za niezaradnych i nad których życiem sprawować musi ojcowską wręcz opiekę, jako nad niezdolnymi do podejmowania decyzji i uczciwej pracy.

Skąd u mnie tak grząski jak piaski ruchome temat? Ano z życia, niestety. Tak sobie obserwuję poczynania naszej, demokratycznie wybranej, władzy i nie wiem czy śmiać się czy płakać. Bliżej mi do tego drugiego, bo za wszystkie pomysły, ustawy i ustawki zapłacimy my, podatnicy, z własnej kieszeni. I dlatego właśnie mnie to nie śmieszy. Za te ustawy kupiłabym tony całe gum kulek (czy na co kto tam przelicza). Mają być przykłady? Będą. Wprawdzie dwa, za to superzgrabne i obrazujące tak jaśniutko jak nasze premierowe słońce Peru.

Wybaczcie te tony jadu w stronę wiadomych opcji politycznych i polityków, ale krew dosłownie człowieka zalewa, kiedy słucha na temat pomysłów wiecznie oświeconych ministrów.

Nie rozpiszę się na temat porad prokuratora generalnego na temat sposobów uboju karpia i kar przewidywanych za wykroczenia i nędzne procedery znęcania się nad rybą. To już wypłynęło, ośmieszone zostało nawet po tysiąckroć, więc nie będę powielać. Za to mam dwa inne, jeszcze nie wymiętoszone zanadto tematy.

Psy. Tak, wspomniany na wstępie mój piesek się kłania. I do niego postanowiono się doczepić, a już do mojego w szczególności, toż rasowy, bez rodowodu, z domowej hodowli w Bieszczadach. Już niedługo pewnie stanie się przestępstwem, a co najmniej wykroczeniem, gdy suczka zwieje podczas rui i wróci z brzuchem. Bo zwierzaczków takich sprzedawać nie wolno. Chcesz pieska? Bierz z rodowodem za tysiące złotych polskich (jeszcze) lub kundla ze schroniska. Nawet nie chodzi o sam fakt, ale o to, że politycy postanowili i do rodowodu psa mojego zajrzeć z troski o jego dobro. A może warto by wspomnieć w tym miejscu, że państwo powinno ewentualnie zajmować się prawem dotyczącym jego obywateli? Ludzi nie psów? Może kolejna ustawa weźmie pod uwagę odstrzał urodzonych bez rodowodu szczeniaków? Niech mnie gęś kopnie i krew gęsta zaleje.

Druga sprawa? Ano będzie. Leki. Władzuchna przejmuje się chorymi, słabymi obywatelami swemi. Bardzo trafnie zauważył mój znajomy „mówią o tym, że dla pacjentów to lepiej, ale nie mówią dlaczego. I nie mówią dlaczego było źle”. Tak, biedni emeryci musieli biec do apteki coby taniej lek swój kupić. No to władzuchna w ramach sprawiedliwości społecznej zrobi emerytom dobrze – wszędzie zapłacą tak samo. Taniej? Szczerze wątpię. Monopolizacja decyzji cenowej na rynku leków na ich ceny korzystnie nie wpłynie. Co innego konkurencja między aptekami, skoro jest ich dużo trzeba ofertą pacjenta (w tym wypadku klienta) przyciągnąć. To nie będzie. Równo ma być! I biednie.

Państwo zadba o Ciebie, obywatelu i się Tobą zaopiekuje. Z troską pochyli nad każdą mróweczką. Z troską o jej pieniądze, coby dla władzy ich nie zabrakło, oczywiście.

A nie byłoby prościej gdybym dała temu biedakowi oprócz kromki chleba także pieniądze, bo państwo ze swej troski by mi ich nie zabierało, wychowanie moje zostawili moim rodzicom, moje zachowanie mojej moralności, sposób ubierania gustowi, myślenie zostawili mojemu mózgowi (niechże będzie z tego paskudztwa pożerającego masę energii wreszcie pożytek), moje przyszłe dzieci mojemu instynktowi, pracującym rodzicom dawali dobrze zarabiać bez pożerania 80% pensji na bzdetne podatki, dziadkom samym gospodarować uzbieranymi podczas pracy groszami a tych z renty zagonili do pracy, bo wcale im się nie należy? A moją psinę, która swoje lata już ma, niech zostawią mnie.

Kochana władzo – wsadź sobie tę opiekę w nos. Mam dwie rączki, gwarantuję, że nie lewe, i organy służące do myślenia i samokontroli. Już my bez Ciebie zaopiekujemy się sami sobą. I sobą nawzajem.

Z przymrużeniem oka.

Data:
Kategoria: Polska

Magdalena Szecówka

Cogito, ergo sum - https://www.mpolska24.pl/blog/szecowka

O autorce:
Specjalista ds. marketingu, PR i mediów społecznościowych. Przygotowuje i nadzoruje strategię marketingową, zajmuje się negocjacjami, reklamą, komunikacją publiczną, wizerunkiem oraz brandingiem.

Poza marketingiem specjalizuje się w prawie autorskim i patentowym, ustawodawstwie, ochronie danych osobowych oraz bierze udział w projektach społecznych.

Teksty na licencji CC BY 3.0 PL

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.