Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Szkoła Przetrwania na Zielonej Wyspie (5)...Budujemy schronienie...

W zasadzie cykl Szkoły Przetrwania na Zielonej Wyspie powinienem zacząć od budowy schronienia, czyli przytulnego gniazdka dla siebie i członków rodziny...

Szkoła Przetrwania na Zielonej Wyspie (5)...Budujemy schronienie...

W zasadzie cykl Szkoły Przetrwania na Zielonej Wyspie powinienem zacząć od budowy schronienia, czyli przytulnego gniazdka dla siebie i członków rodziny...przykro mi jest patrzeć na młode małżeństwa, które pakują się w spiralę zadłużenia lichwiarskich geszefciarzy, którzy tylko czychają na takich młodych, pełnych życia ludzi, aby ich zniewolić na 30 lat. Ten odcinek będzie wstępniakiem do zagadnień niebezpieczeństw, jakie czekają nowe pokolenia Polaków w związku z budowaniem sobie schronienia...ale następne odcinki będą (tak myślę) przydatne w dziedzinie radzenia sobie z kłodami rzucanymi przez urzędników z sekcji budowlanej potencjalnym inwestorom budowlanym...ja przez wszystkie te "ścieżki zdrowia" przeszedłem, więc wszystkie będę się starał opisać...
Będąc maturzystą stanąłem przed wyborem szkoły pomaturalnej...nie byłem pewien co w życiu będę robił, więc długo się zastanawiałem...wybrałem Pomaturalne Studium Budowlane ...wybrałem tę szkołę z powodów czysto prozaicznych, chciałem poznać zawód budowlańca, aby mieć w przyszłości pojęcie w tematyce budownictwa i abym kiedyś potrafił wybudować dom dla swojej rodziny...wtedy były to myśli trywialne, ale dziś mogę stwierdzić, że był to strzał w dziesiątkę...w zasadzie nie zajmuję się zawodowo budowlanką, robię wręcz zupełnie coś innego, natomiast dzięki mojej decyzji po maturze wybudowałem trzy budynki w moim życiu i to różnymi technologiami... dom mieszkalny wybudowałem technologią dosyć drogą, czyli murowaną, ze stropami żelbetowymi, zakład firmowy zbudowałem metodą szkieletową, drewnianą, tanią i bardzo ciepłą...natomiast ten trzeci budynek powstał zupełnie nielegalnie, ten na zdjęciu wprowadzającym...domek na drzewie, czyli symbol budowlanej wolności, w zasadzie nie posadowiony na gruncie...:)) o zagadnieniach nielegalności będzie w dalszych częściach.
Jeśli jesteśmy już przy kwestii "domku na drzewie", czyli symbolu wolności budowlanej, chciałbym poruszyć parę przykładów gnębienia inwestorów budowlanych przez dawnych i dzisiejszych zarządców, poborców podatkowych, często zaborców oraz urzędników wykonujących wytyczne zaborców i zwykłych gryzipiórów od spraw budownictwa.
Kurna chata, czyli haracz podymny...
Przebywając kiedyś na feriach zimowych w beskidzie śląskim, a dokładnie Koniakowie, okolice Wisły...(trochę dziura zabita deskami), postanowilismy zwiedzić tamtejszą atrakcję, czyli "kurną chatę"...dlaczego kurna chata, to miły, wyluzowany młody górol śląski dosyć krótko wyjaśnił, że nazwa nie pochodziła od kur, ale od tego, że kurne chaty nie miały kominów, bo takie "fanaberie" jak komin były wysoko opodatkowane...stawka, to równowartość jednej krowy rocznie, więc ludzie omijając podatek podymny (bo tak się fachowo nazywał ten podatek) burzyli, albo nie budowali kominów...woleli siedzieć w dymie i smrodzie, niż oddać krowę na podatek...w zasadzie nie ma co tu mówić o woleniu, bo często krowa była jedyną żywicielką czasem kilkunastoosobowej rodziny.
O ile dobrze zrozumiałem gospodarza kurnej chaty, to podatek dotyczył komina murowanego, ale szukając definicji podatku podymnego znajduję tylko wzmiankę w wiki, że był to podatek wprowadzony w 1629 roku, a od 1775 roku pobierano go od każdego komina na dachu... http://pl.wikipedia.org/wiki/Podymne
...dlatego zasugerowałem chłopakowi, że trochę dawniej ludziska nie myśleli, ponieważ znając zjawisko fizyczne takie jak ciąg grawitacyjny mogli odprowadzić dym przez wielki okap drewniany w znacznej odległości od paleniska z drewnianym, zrobionym z desek kanału, który niekoniecznie musiałby wystawać ponad dach, a nie puszczać całego dymu na chałupę...ja bym przynajmniej tak kombinował, na to odpowiedział mi :..."ot inżynier się znalazł" he he...tutaj można posłuchać o kurnej chacie w Isdebnej...w pierwszej minucie o kominach...

...ale sprawa mogła być bardziej zawiła, bo poborca podatkowy mógł interpretować warunki pobrania podatku jak pewnie chciał, wystarczyło, że stwierdził, że to co wystaje z chałupy i dymi podlega bezwzględnie opodatkowaniu i tym sposobem jedna krowinka rocznie znikała w czeluściach gardła fiskalnego sępa...czyli sytuacja stara jak świat, dziś też wymyślane są absurdalne podatki, że wspomnę tylko podatek od deszczówki, ale takie kuriozum może przypomnę w innej części...
Michał Drzymała...symbol walki o swoją własność...
Następny przykład gnębienia przepisami Polaka...to przykład Michała Drzymały, w zasadzie jest to symbol walki o swoje prawa i to na własnym gruncie z zaborcą pruskim...symbol, który przeszedł do historii, symbol pomyślunku i pokazaniu w dyplomatyczny sposów gryzipiórom gestu kozakiewicza.
Michał Drzymała kupił działkę w Podgradowicach dzisiaj Drzymałowo (Wielkopolska) celu wybudowania domu dla siebie i rodziny...ustawa z 1904 roku zabraniała Polakom budowania domu na nowo kupionej działce, więc Drzymała nie dostał zezwolenia na wybudowanie domu...kupił więc za 350 marek wóz cyrkowy i zamieszkał w nim z rodziną. Kłopoty Michała Drzymały nie skończyły się, gdyż Prusaki stwierdziły, że wóz stojący ponad 24 godziny w jednym miejscu jest domem...na to Drzymała przesuwał codziennie wóz o kilka metrów i argumentował, że wóz nie jest domem, bo jest mobilny i jako taki nie może podlegać przepisom prawa budowlanego. W 1908 roku ze składek społeczeństwa Drzymała otrzymał nowy, ocieplany wóz z fabryki powozów w Poznaniu, który to wóz władze niemieckie mu skonfiskowały...Drzymała przeniósł się do ziemianki, ale gnębienia nie było końca i pod zarzutem naruszania przepisów przeciwpożarowych została mu ta ziemianka zburzona i został zmuszony do sprzedania swojej działki...wyjechał do zaboru austriackiego, gdzie kupił stary dom, który wyremontował...na szczęście nie potrzebna była zgoda urzędników na remont tego domu. Można stwierdzić ..."skąd my to znamy"...kto budował dom, to wie ile musi przejść inwestor, aby w końcu zacząć budować upragniony dom...najgorsze jest to, że urzędnik musi wiedzieć wszystko, co inwestor robi na swojej własności, musi wiedzieć i to on decyduje co inwestor może robić na swojej nieruchomości...decyduje, czy właściciel może wybudować dla siebie schronienie, czy też nie, tłumacząc to "dobrem" właściciela...czy nie mamy tutaj do czynienia z łamaniem prawa człowieka do swojej własności...???
Casus Drzymały, czyli Waldek Deska...
Waldek Deska współzałożyciel zespołu Daab, człowiek wykształcony i kulturalny wybudował sobie w 2006 roku szopę z nieheblowanych desek i z materiałów ekologicznych za kwotę 10 tys złotych, całkowicie zgodnie z naturą, zgodnie z naturą, ale niezgodnie z wytycznymi gryzipiórów z wydziału budownictwa, postawił szopę bez pozwolenia, gdyż w zasadzie takiego pozwolenia by nie dostał...urzędnicy uznali to za samowolę budowlaną i wydali nakaz rozbiórki.
Waldek, na swoim blogu pisze :
"Budowa szopy była protestem i prowokacją wymierzoną przeciwko ludziom o zniewolonej postsowieckiej mentalności domagających się zaostrzenia przepisów budowlanych, czyli ograniczenia wolności decydowania o tym w jakim domu chcę mieszkać.
- Uważam, że każdy ma niezbywalne prawo do zbudowania sobie na własnym gruncie domu o funkcji schronienia, realizującego elementarne potrzeby – oczywiście jeśli tym nie naruszy przyrody, krajobrazu lub wartości innej osoby – wyjaśnia dalej Waldek. Proszenie się urzędnika o zgodę na budowę domu ekologicznego jest upokarzające i mija się z celem bo i tak dom ekologiczny nie mieści się w urzędniczych normach.
Budowa szopy jest protestem wskazującym na istnienie form alternatywnych do obowiązującego trendu w architekturze: „tyłem do natury”. Trendu, który charakteryzuje się maksymalnym izolacjonizmem od natury a mieszkańcy, użytkownicy tej architektury żyją bez świadomości pór dnia i pór roku co prowadzi do dysfunkcji mentalnych i fizjologicznych.
Więcej na temat szopy Waldka można poczytać na jego blogu...
https://wdeska.wordpress.com/
Niech nikogo nie zmyli nazwa "szopa", szopa Waldka jest gustownym, fajnym mieszkankiem dla dwojga romantycznych ludzi (polecam zdjęcia na jego blogu), ja sam zamieszkałbym w takim sympatycznym gniazdku bez cywilizacyjnego zgiełku w zupełnej symbiozie z naturą, która daje człowiekowi tą jakże potrzebną witalną siłę. W zasadzie Waldek mógłby się strzepnąć od administratorów budownictwa doprawiając koła do swojej szopy i podnosząc ją tylko na kilka milimetrów (2 mm) ponad grunt, aby zaliczyć swoją szopę do mieszkań mobilnych, (wzorem protoplasty Drzymały), które nie są objęte prawem budowlanym...(oczywiście to mój autonomiczny pomysł), ale Waldkowi bardziej chodzi o zwrócenie uwagi na to, że ma on i każdy Polak prawo, aby sobie zbudować schronienie na swoim własnym gruncie, bez żebrania o jakieś durne regulacje prawne, dosyć zresztą kosztowne...
Prawo budowlane stanowi, że bez pozwolenia na budowę, czyli na tzw."zgłoszenie"...można wybudować budynek o powierzchni 25 m2, rolnik może na zgłoszenie postawić budynek do 35 m2..."budynek na zgłoszenie" wyjaśniam, jest to budynek, którego można zaprojektować samemu zwykłym, odręcznym rysunkiem, samoemu posadowić na mapce, lub kopii mapki nieruchomości, a potem wystarczy go tylko zgłosić do wydziału budownictwa, a następnie po upływie jakiejś urzędniczej karencji można przystąpić do realizacji)...ja uważam, że powinno być zagwarantowane ustawowo, aby budynek na zgłoszenie mógł mieć do 100 m2, rozwiązałoby to wiele problemów mieszkaniowych młodych ludzi, to rozwiązanie byłoby świetne dla rozwoju samego budownictwa, jako najważniejszej gałęzi gospodarki kraju, jak i dla młodych, którzy mogliby naprawdę tanio i szybko postawić sobie własny, upragniony domek...
 Oczywiście jeśli już uda się postawić domek, to niestety problemy inwestora się nie kończą, czeka nas osiemnastowieczny podatek, może nie podymny, ale katastralny o którym pisałem (tutaj), który będzie tak uciążliwy, że może mieszkanie w szopach stanie sie ogólnym standardem...tutaj chcę zaapelować do wszystkich Rodaków, aby wybrali w zbliżających się wyborach takich samorządowców, którzy są sprawdzeni, nie umoczeni układami, a przedewszystkim uczciwi, aby w tej nadchodzącej kadencji nie wywinęli Wam numeru z podatkiem katastralnym obciążającym Waszą krwawotę...Ciąg dalszy nastąpi...


Poprzednie odcinki Szkoły Przetrwania na Zielonej Wyspie

Szkoła Przetrwania na Zielonej Wyspie...według trybeusa (1)

Szkoła Przetrwania na Zielonej Wyspie (2)...

Szkoła Przetrwania na Zielonej Wyspie (3)...szczaw i mirabelki...

Szkoła Przetrwania na Zielonej Wyspie (4)...niesamowity ksylitol...


Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.