Czesi są już po swojej przygodzie z Pendolino i eksploatują jego poprzednią wersję ze zmiennym powodzeniem od grudnia 2005 r. W tym roku České dráhy ruszają ze składami o prędkości maksymalnej 230 km/h, która podobnie jak w Polsce jeszcze długo nie zostanie osiągnięta. Więcej, w końcu PKP Intercity. Pociąg do podróży będzie mogło się pochwalić, że na porównywalnym odcinku (Warszawa-Wrocław 350 km w linii prostej i Praga-Wiedeń 330 km) pociągi pojadą nawet pół godziny szybciej (3h42min w Polsce i 4h11min w Czechach).
Jest tylko jeden szkopuł - Czesi ze swojej przygody z dużymi prędkościami nauczyli się jednego - nie przepłacać w imię wątpliwego prestiżu do momentu, w którym naprawdę nie przyspieszą. I tak za 7 składów zapłacili 100 mln EUR, my za 20 składów Pendolino łącznie z utrzymaniem 665 mln EUR, czyli ok. 2 razy drożej za tabor o zbliżonych parametrach.
Czy warto było? To duża niewiadoma. Faktem jest, że PKP Intercity rozpatrywało zakup podobny do czeskich Railjetów, ale ostatecznie studia wykonalności wykazały, że lepiej postawić składy produkowane we Włoszech. W przypadku niepowodzenia projektu w Polsce pojawią się kolejne spekulacje, czy czasem nie przepłaciliśmy. A może każda kolej musi mieć swoje "pendolino", zanim zacznie racjonalnie wydawać pieniądze podatników?
Zdjęcie z serwisu TransInfo.pl: http://inforail.pl/text.php?id=64636
mPolska24
