Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Zabawa w kotka i myszkę

Sytuacja za wschodnią granicą Polski przypomina wspomnianą w tytule zabawę. Nie trudno nawet obsadzić role. Kotem łownym, zdecydowanym, podstępnym i drapieżnym jest Rosja. Szarą, biedną i skuloną myszką jest cała reszta czyli Unia Europejska, NATO i USA (choć to ostatnie czasem przynajmniej wystawia pyszczek ze swojej norki). Kot natomiast nie opuszcza swojego kojca, na który mianował wschodnią Ukrainę. Czy to tylko kwestia czasu aż leniwy kot dobierze się do myszy? Zobaczymy...

Zabawa w kotka i myszkę


Istnieją śmiałe stwierdzenia historyczne, że II wojna światowa wybuchła dlatego, że Niemcy nie dostali wystarczająco dużego kopa w dupę po I wojnie światowej. Nie było wystarczająco dużych sankcji, uwłaczania, obozów jenieckich i sądów zakończonych rozstrzelaniem (czy inną formą egzekucji). Wszystko to sprawiło, że względnym pokojem cieszyliśmy się raptem 21 lat (nie liczymy tu oczywiście konfliktów lokalnych jak np. wojna Polsko - Bolszewicka). Niemieccy działacze czując bezkarność po wydarzeniach pierwszej wojny zaczęli dążyć do drugiej, jak wszyscy wiemy - skutecznie. Po II wojnie światowej już nie było takiego problemu. Wydarzenia po zakończeniu wojny jak i sama wojna na długo zapadły w pamięć wszystkim. Jednak od zakończenia wojny minęło już 69 lat, ludzie bezpośrednio wspominający tamte wydarzenia już niemal wymarli. Przestroga wojną przestała władców przerażać, wojna zaczęła ich wręcz podniecać. Wystarczy spojrzeć na społeczeństwo, ilu mamy pasjonatów militariów i samej wojny? Wojna w oczach wielu jest teraz czym innym niż w oczach naszych dziadków. Sam też tego nie czuję, sam też nie jestem w stanie sobie wyobrazić jak wielką tragedię ludzką przynosi konflikt zbrojny, sam też w kwestii ostatnich wydarzeń miewam sny o moim szczelnym bunkrze, wiernym m249 i szwadronie Rosjan biegnących w moją stronę po łące ahh.

Rosja do czegoś dąży, do czego? Zakładam, że tego ostatecznie nie wie nawet sam Władimir Putin, wszystko jest kwestią rozwoju sytuacji i tego jak szare, przestraszone, zachodnie myszki będą się do tego odnosić. Problem w tym, że z dnia na dzień Rosja dostaje od zachodu coraz więcej przyzwoleń na działanie. Nie ma nigdzie żadnej twardej linii oporu. Czy nie podobnie było pomiędzy nazistami, a resztą świata 75 lat temu? NATO trzęsie portkami, nie umie nawet dostatecznie wspomóc Estonii (kraj NATO) w ich staraniach o uwolnienie uprowadzonego oficera. Czyli rozumiem, że NATO po cichu wydaje zgodę na panoszenie się wojsk rosyjskich w strefie przygranicznej? Tu powinna być zdecydowana reakcja, łącznie z reakcją zaczepną w stronę Rosji.

Unia Europejska natomiast przy każdym dalszym posunięciu Rosjan wysyła tylko kolejne tweety z wyrazami coraz to większego zaniepokojenia (epitety powoli się kończą drodzy państwo). Od jakiegoś czasu mam wrażenie, że elita państw Unii zaczyna grać wręcz po stronie Rosji! Wystarczy prześledzić choćby wydarzenia z ostatniego tygodnia. Unia Europejska zgodziła się odroczyć postanowienia umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą o rok po namowach Rosji. To jest tak żałosne, że aż się nie chce tego komentować. Ja sam jestem oczywiście przeciwny jakiemukolwiek stowarzyszaniu się w tym momencie z Ukrainą, ale jeśli już się na to zdecydowano to trzeba było twardo stać przy swoim, a nie pozwolić kotu ostrzyć kły i prowadzić dalej wojenkę o tereny Ukrainy. Po roku może się okazać, że umowa stowarzyszeniowa będzie tylko fikcją uspokajającą nastroje na Ukrainie, gdyż państwo Ukraińskie przestanie istnieć.

Odchodząc nieco od Unii jako całości, trzeba wrócić do głównych agresorów ostatniego stulecia czyli Niemiec. Po raz kolejny w historii, w kuluarach daje się odczuć iż powstaje podziemny (w przypadku gazu podwodny) sojusz pomiędzy Rosją, a Niemcami. Niemcy zaczynają wyglądać jak piąta kolumna Rosji w Europie. Zresztą sprawa ciągnie się latami. Należy przypomnieć jak kilka lat temu kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder po ustąpieniu ze stołka został obdarzony całkiem niezłą posadką w Gazpromie. Czy ktoś to w ogóle zauważył? Gość powinien mieć na ogonie wywiady z 3/4 krajów europejskich + wywiad chiński i amerykański. Chociaż może i ma, ale jakoś o sukcesach wywiadowczych nic nie słyszeliśmy (a może i nie powinniśmy słyszeć). Coś jest jednak na rzeczy, że do niedawna najważniejsza osoba w Niemczech nagle staje się oligarchą w obozie "wroga". I teraz ta gorąca linia telefoniczna relacji Berlin - Moskwa? Coś jest na rzeczy, coś śmierdzi zgniłymi, 75-letnimi skarpetkami.

Gdzie w tym wszystkim jest Polska? Oczywiście jesteśmy czymś w rodzaju 80-letniej, bezzębnej babci starającej się uspokoić ewentualną pogoń kota za myszami i jednocześnie troskliwą na tyle, że starającą się wyprać i oczyścić z kłaków legowisko kota (Ukrainę). Szacunek bliski zeru. Wielkie hasła typu "Europa mówi Sikorskim" były jawną propagandą partyjną, że niby jesteśmy kimś liczącym się w Europie. Tak naprawdę przez chwilę byliśmy na "topie" bo załatwialiśmy na Ukrainie sprawy obmyślone przez Niemcy (a może i przez Rosję?). Teraz nie możemy już nic. Znów nad naszymi głowami obradują państwa ważne czyli Niemcy, Rosja i Francja. Całe szczęście, że tym razem tematem debaty jest przyszłość Ukrainy, a nie Polski jak za czasów II wojny światowej. Chociaż czy i tego możemy być pewni? Możliwe, że Niemcy będą tym razem się starali utrzymać Polskę przy życiu jako partnera handlowego, rynek zbytu i dostarczyciela taniej siły roboczej, jesteśmy więc względnie bezpieczni. Ale czy patrząc na naszą potężną historię naprawdę powinniśmy zadowalać się rolą sprzątającej brudy babci? I po czyjej stronie staniemy, gdy Niemcy z Rosją zaczną dzielić między sobą Ukrainę, a następnie kraje Bałtyckie?

Wbrew pozorom nadal mamy delikatną szansę zaistnienia, wystarczy tylko trochę myślenia o własnej dupie. Przestańmy biadolić nad przesądzonym losem Ukrainy, zajmijmy się interesami naszego państwa. Trzeba się jakoś określić, bycie neutralnym zwykle nie popłaca. Okazja do zaistnienia nadarzyła się dzisiaj, chociaż wielu obserwatorów to przeoczyło. Trzeba było zagrać bronią Putina, a więc kłamstwem i propagandą. O czym mówię? Dzisiaj przez tak zwanych "separatystów" zajęty został Polski Konsulat w Doniecku. Szansa, o której chce napisać została już stracona, gdyż media znowu w ramach niedrażnienia kota zaczęły się cieszyć, że konsulat został już dawno opróżniony z naszych dyplomatów i nie jest potrzebna żadna akcja ratownicza. No i tu dochodzimy do sedna. Co jakby skłamać, że nasi dyplomaci zostali tam uwięzieni? Że separatyści im grożą śmiercią i że jest to zamach na polskich urzędników na terytorium Ukrainy? W TVNbis jakieś 2 godziny temu, słuchałem wypowiedzi szefa jakiejś jednostki wojsk szybkiego reagowania (wybaczcie, że nie pamiętam jakiej). Mówił on, że gdyby uwięzieni zostali nasi dyplomaci to można by zlecić jednostkom GROMu ich odbicie, tak po prostu, legalnie. Jaka szkoda, że właśnie tak się nie stało... To była realna szansa by zaistnieć. Polska wzorem Putina mogłaby wprowadzić "pokojowe jednostki wojskowe" na terytorium Ukrainy i zwalczać separatystów. Jednocześnie absolutnie nie przyznając się do wspierania Ukrainy! Zresztą naprawdę też nie powinniśmy ich wspierać. Przecież oficjalnie Rosja nie przyznaje się do wspierania separatystów więc pociągnęlibyśmy kota za ogon wyrywając trochę kłaków. Granie metodą wroga zawsze popłaca. Nikt absolutnie by nam nie mógł zarzucić jakiejkolwiek agresji, przecież bronimy naszych obywateli na Ukrainie! Nasza pozycja szybko uległa by zmianie. Jeśli naprawdę dobrze to rozegrać, debata wielkiej trójcy Niemcy - Rosja - Francja szybko zyskałaby nowego partnera do rozmów, Polskę. Wtedy można by powalczyć w naszym interesie i dowiedzieć się jakie są prawdziwe plany wobec Ukrainy. Dołączyć do elity rozdającej karty. Dlaczegoż to nie mielibyśmy rozmawiać z Rosjanami o wspólnych interesach? W myśl zasady "przyjaciół trzymaj blisko, a wrogów jeszcze bliżej" byłoby to bardzo sensowne rozwiązanie. Powinniśmy robić wszystko by przestać być babcią władającą wielkim dywanem pomiędzy mysią dziurką Unii Europejskiej, a legowiskiem kota.
Data:
Kategoria: Świat

Kuba Rutkowski

Blink - https://www.mpolska24.pl/blog/blink1

O wydarzeniach w kraju i na świecie - subiektywne spojrzenie na niektóre sprawy wymagające komentarza. Czasem też bujanie w obłokach.

Komentarze 5 skomentuj »

Naiwność autora albo wiara w to co piszą PR-owcy polskiego MON nie zna granic . Grom nadaje się co najwyżej do akcji o charakterze POLICYJNYM , jak te w Iraku , Afganistanie czy na Haiti . Ganianie po afgańskich górach brodaczy to nie to samo , co walka z zaprawionymi w prawdziwych WOJNACH specnazowcami czy nawet czeczeńskimi łowcami . Proponowana przez autora wyprawa na Donieck skończyłaby się, w najlepszym razie , marszem hańby , jaki separatyści urządzili majdanowcom , albo , co gorsza , publikacją drastycznych zdjęć tego , co zostało wysłanych gromowców.

Proszę Cię :D najpierw dowiedz się do jakich akcji GROM był wykorzystywany w Iraku, a dopiero potem zarzucaj mi wiarę w PR MONu. Zresztą to nie ja tam wysyłałem GROM, a gość TVNbis. Oczywiście, że wysłanie garstki żołnierzy bez sprzętu skończyłoby się rzezią i hańbą. Jednak o szczegółach takiej akcji nie pisałem, nie jestem też specjalistą od prowadzenia działań wojskowych. Kwestie powodzenia operacji pozostawiłbym raczej dowódcom wojskowym, Tobie też radzę.

Ja akurat jestem oficerem rezerwy i wiem jakim sprzętem ( a raczej złomem)dysponuje polska armia . Samoloty i stare helikoptery nie są w stanie dać niezbędnego wsparcia przeciwko temu , czym dysponują " zielone ludziki " . Mi-28 i tym podobne " zabawki" zrobiłyby z Gromowców miazgę, nie pozwalając im dotrzeć do Doniecka. Co do Twojej wiary w polskich generałów - wiara czyni podobno cuda, ale wiara w nich nie uczyni z nich fachowców , będących w stanie przygotować taką operację. Irak - chętnie się dowiem , z jakimi to oddziałami klasy specnazu , czy choćby czeczeńskich łowców wg.Ciebie Grom tam walczył. Walka z irackimi oddziałami , zdradzonymi przez swoich generałów , przekupionych przez Jankesów, nie była żadnym wyzwaniem , którym byłaby walka z potencjalnymi przeciwnikami w Doniecku.

1. Ciekawe zatem jak Ukraińska armia będąca jeszcze bardziej zacofana niż nasza jest w stanie odpierać ataki i nawet zepchnąć i odbijać pozycje tych "wykwalifikowanych jednostek"
2. Wątpię, że na Ukrainie walczą Rosyjskie jednostki elitarne jak wspomniany Specnaz, nic mi o tym nie wiadomo i rozpiski, które widziałem temu przeczą.
3. GROM oczywiście nie walczył z elitarnymi jednostkami, aczkolwiek sam podobno taką jest, a ich wyszkolenie podobno jest obiektem zazdrości (z czegoś te plotki jednak powstają i nie bazuje tu jedynie na opinii polskojęzycznej). Mimo braku takiej konfrontacji jest na pewno zaprawiony w boju. A czy jednostki rosyjskie są? Stawiam, że nadal znacznie mniej i też nie przeciwko jednostkom elitarnym

To co Twoim zdaniem powinniśmy zrobić skoro nie jesteśmy gotowi na nic w przypadku inwazji kogokolwiek? Wzorem Francji z II Wojny Światowej wywiesić białe flagi? A w obecnej sytuacji, kiedy teoretycznie nic nam jeszcze nie zagraża siedzieć cicho jak mysz pod miotłą i liczyć na to, że Rosjanie o nas zapomną?
Jeżeli faktycznie jesteś oficerem Wojska Polskiego to wstyd, że mamy takich oficerów.

ad.1 Gdzie i kiedy ostatnio " odpierała ataki i odbijała pozycje" ? Kocioł Iłowajski i stworzenie korytarza do Krymu niezbyt świadczą o tym.Gdyby było tak dobrze, to nie zgodziliby się na upokarzający rozejm .
ad.2 To , że o czymś Ci nie wiadomo i przeczą temu rozpiski, które widziałeś ( pewnikiem autorstwa PR-owców Kijowa ) nie świadczy,że tak nie jest . O czeczeńskich łowcach w Donbasie pisał chociażby Washington Times .
ad.3 Twoje pobożne życzenia dotyczące GROM-u , popierane , jak sam piszesz plotkami , nie świadczą , że tak jest. To, że Jankesi poklepali po ramieniu białych Murzynów , Polaków , za odwalanie za nich brudnej roboty w Iraku i Afganistanie.Co dla Ciebie jest zaprawieniem w boju ? Mało skuteczne ganianie brodaczy po Afganistanie ? Nie stawiaj zbyt wiele na coś , co popierasz emocjami , a nie umysłem.
Co do personalnej wycieczki pod moim adresem . Rolą oficera jest także to , żeby jego ludzie nie ginęli nadaremno w konfliktach wywołanych przez takich oszołomów jak Ty , którzy chętnie wymachują szabelką nie patrząc na szanse sukcesu w ewentualnym konflikcie, sami siedząc w bezpiecznych schronieniach.
Co do rzekomej inwazji - straszenie nią włożyłbym między bajki takie jak ta publikowana przez Wasz rzekomo poważny portal , opowieść kijowskiego pułkownika , który twierdził ,że BTR-em pokonał T-72 ( !!!!) .Należy dbać o gospodarkę , jak Czesi, Słowacy czy Węgrzy , a nie zachowywać się jak przysłowiowa żaba , która podstawia nogę tam , gdzie konie kują .

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.