Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Europarlamentarny wirus Ebola

Kto tam trafia naraża się na zarażenie i zachorowanie, co zwiastuje możliwość bardzo szybkiej śmierci politycznej.

Europarlamentarny wirus Ebola

Taka myśl mnie naszła kiedy ostatnio dwoje europosłów PO: Elżbieta Łukacijewska i Bogdan Zdrojewski nagle zebrało się na „odwagę” i przywaliło w wypowiedziach własnym partiom. Tak jakby tuż, tuż po odebraniu pierwszej grubaśnej koperty z kasy Europarlamentu tą drogą do ich krwioobiegu dostał się wirus „niezależności”. Przecież do tego momentu przez lata siedzieli cicho, jak mysz pod miotłą, i dbali o koszerność wypowiedzi, a teraz proszę. Jak widać „niezależność” ma swoją wartość mierzoną w „ojro”. Można uwolnić się od tego kagańca jaki nakładała im Matuszka Partia. Odetchnąć pełną piersią … i przywalić prosto między oczy kolegom, wygarnąć. No po prostu bohaterszczyzna. Na ołtarze ich. Stawiać jako wzór. Tylko, że nie oni pierwsi i pewnie nie ostatni, bo przecież, co zabawne, na wirus nie uodparnia przynależność do żadnego  ugrupowania partyjnego. To nie tylko w PO takie cuda.

Wystarczy wspomnieć eurodeputowanych z PiS. Musieli się często trzymać za rączki, bo u nich to  hurtem poleciało: Ziobro, Kurski, Cymański.  Jak tylko wylądowali w Brukseli to postanowili uciec ze starej „budy”, zerwać się z łańcucha Kaczyńskiego. Jak się po latach okazało łańcuch był gumowy i im dalej biegli, tym mocniej ciągnął ich  z powrotem. W końcu  wyrżnęli o ścianę budy  tak, że ich zamroczyło. Swoje jazdy przeżywała barwna diva lewicy Joanna Senyszyn, której wydawało się, że lateksy, „dystyngowany” dyszkancik  wystarczą, żeby brylować w świecie polskiej polityki, uwodzić wyborców i … robić we własne gniazdo. Bardzo się pomyliła. Podobnie jak Lidia Joanna Geringer de Oedenberg, która strzeliła focha po tym jak partia nie delegowała jej po raz drugi na kwestora. Od razu pojawiły się objawy zawirusowania w postaci „niezależności” i „szczerości”, a nawet … wystąpienia z partii. Nie można nie wspomnieć o dwu innych bardzo ostrych „przypadkach” u których jednak objawy były zgoła odmienne, ale wirus ten sam. Siwca dopadła tak ostra mutacja, że był gotów dla ponownego lądowania w brukselskim kisielu zatopić swoje ugrupowanie i kolegów, wyszło mu średnio i zanosi się na przypadek śmiertelny. Znacznie łagodniejszą formę natomiast możemy zaobserwować u Czarneckiego, który jedynie zabronił startu swojemu własnemu teściowi Mirosławowi Hermaszewskiemu byleby się dostać znów do Brukseli. W jego przypadku dobrze, że jest zięciem od niedawna, bo w przeciwnym wypadku Polska pewnie by nie miała swojego kosmonauty.

Na razie choroba nie grozi poważniejszymi konsekwencjami, bo przez pięć lat pieniądze na łagodzenie jej skutków są. Gdy jednak w oczy zajrzy  widmo bezrobocia wirus tak jak sam „wlazł”, tak sam „wychodzi”. Ten moment łatwo uchwycić.  Spokojny krok zamienia się w nerwowe bieganie po sejmowych korytarzach , a pewna siebie postawa „ Pana” w uniżoną, typową dla „sługi”, który nieustannie deklaruje, że zawsze chodziło o dobro kraju i pomyślność obywateli. 

Nie zawsze los daje szansę na ponowne załapanie wirusa. Tylko kto myśli o tym teraz? Pięć lat w czasach niepewności to prawdziwa wieczność. Aż mi przykro, że muszę niektórym uświadomić, że końca tej wieczności doczekamy. I to całkiem niedługo.

Mariusz Gierej

Mariusz Gierej - https://www.mpolska24.pl/blog/mariuszgierej

Dziennikarz, publicysta ...
"Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły." Nicolás Gómez Dávila.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.