Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Na rynku idei dzieje się sporo, przynajmniej za oceanem

- Co tam, panie, w Ameryce? - Ano, dzieje się sporo, szczególnie na tzw. rynku idei.

Na rynku idei dzieje się sporo, przynajmniej za oceanem
Przynajmniej można wnioskować tak po tytułach, które ukazują się na tamtejszym rynku.

Ktoś tam zaczyna zauważać, że historia zatacza własnie kolejne koło, a tzw. nastroje społeczne dryfują w kierunku, który znamy już z okresu międzywojennego. Zmęczenie bezwładem, biurokratyzacją i ogólną niemocą "liberalnej demokracji" sprawia, że masy coraz częściej spoglądają na wschód. "Wschód" w sensie nie tylko geograficznym, ale i kulturowym, czyli taki, w którym jednostka ma rację bytu tylko wtedy, gdy jest "liderem". Jeśli nim nie jest, musi podporządkować się kolektywowi i "misji", "czynowi", czy innej "roli", do której ów kolektyw się poczuwa.

Przeciętny mieszkaniec zachodu widzi Putina zabawiającego się z Obamą i Eurokratami, i raptem jego demokratyczne ideały przestają wydawać mu się takie drogie. Widzi także zawracane rzeki, równane z ziemią pasma górskie i superszybkie koleje w Chinach. A że nigdy nie czytał "Co widać i czego nie widać" Bastiata, permanentny kryzys, który zgotowany mu "kapitalizm", brzydnie mu przez to coraz bardziej.

Co na to europejscy przywódcy? Europejscy przywódcy mają swoich obywateli w głębokim poważaniu. Przebywają w świecie, którego rąbka uchyliły nam najnowsze "taśmy prawdy": Każdego dnia trwa nieustające wzajemne przekonowanie się o własnej nieodzowności i o wszelakich plagach i innych katastrofach, które nadejdą, gdy ustąpią z urzędu. Wszystko to, oczywiście, podlane ogromną dozą skorumpowania i cynizmu.

Remedia na wyjście z sytuacji? Przedstawiane jest kilka, przynajmniej dla USA. Te rozsądne: "odchudzenie" państwa dobrobytu i wycofanie się z roli światowego żandarma. 

Te "dziwne", jak: połączenie liberalnych reform z "nauką" od państw aurotytarnych i ich doświaczeń - jakby kultura zachodu nie miała się do czego odwoływać i skąd czerpać inspiracji. 

No i 3 kategoria: recepty socjalistyczne, czyli nieśmiertelny Joseph Stiglitz i jego triada: wyrównywanie nierówności społecznych, uszczelnienie systemu podatkowego i walka z wpływem "pieniądza" na politykę (tak, jakby państwo dobrobytu można było budować bez aliansu z bankami i kontrolowanymi przez nie korporacjami). A przecież to samo głosi, tylko w jeszcze ostrzejszej formie, bijący ostatnio rekordy popularności neomarksista Thomas Piketty.

Mam pesymistyczne przeczucie, że popularność zdobywać będą raczej Stiglitz i Piketty, albo osoby jeszcze radykalniejsze od nich. W przeciwieństwie do końca lat 70., na horyzoncie nie widać dziś jednostek, który mogłyby trwale wskrzesić w społeczeństwie idee wolności. Ale bardzo chciałbym się mylić...

Jeżeli spodobał Ci się ten komentarz, zapraszam na swojego fanpage'a: www.facebook.com/kosawolnosci 

Maciej Kosicki

Maciej Kosicki - https://www.mpolska24.pl/blog/maciej-kosicki11

Kosa Wolności. Portal domowy: www.kosawolnosci.pl . UWAGA: zawiera dużą dawkę austriackiej szkoły ekonomii :)

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.