Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Cały Postępowy Świat w żałobie nad „straconym pokoleniem”

Rzeczpospolita, jak długa i szeroka, zadaje sobie obecnie dwa pytania. Pierwsze z nich brzmi: „Jakiego wstydu narobi nam Korwin w PE?”. Drugie odnosi się do młodego wieku jego wyborców, a brzmi: „Co zrobiliśmy nie tak?”. Najwidoczniej wiele osób wzięło sobie do serca zapowiedź lidera Nowej Prawicy, że czas gra na jego korzyść, wraz z nabywaniem praw wyborczych przez licealny elektorat.

Cały Postępowy Świat w żałobie nad „straconym pokoleniem”

Strach padł szczególnie na środowisko, które przez wiele lat utrzymywało na swoich barkach ciężar bycia awangardą postępu w naszej reakcyjnej ojczyźnie. Środowisko, które można określić z grubsza jako „polską frakcję nowej lewicy”.

Strach ten jest zupełnie zrozumiały, ponieważ wraz z rządem dusz nowego pokolenia traci ona szansę powtórzenie sukcesu swoich zachodnich antecedentów. Dlaczego? Aby znaleźć odpowiedź, należy dokonać małej retrospekcji. Od początków XX wieku, począwszy od niemieckiego „ruchu młodzieżowego”, frustracja młodych ludzi znajdywała ujście w nurtach lewicowych. Charakterystycznymi cechami tych nurtów były zawsze: nadęta frazeologia oraz antyburżuazyjna (antykapitalistyczna) retoryka. Jednak nigdy nie były one kierowane przeciwko rzeczywistym źródłom niezadowolenia, czyli przede wszystkim duszącej biurokratyzacji systemu, która ograniczała możliwe ścieżki kariery do kilku najniższych szczebli urzędniczej drabiny. Przeciwnie, stanowiły one sposób na wymoszczenie własnej niszy w systemie, odpowiadającej mniej lub bardziej wygórowanym ambicjom owej „młodzieży”. I tak, aktywiści wspomnianego „ruchu młodzieżowego” stawali się statecznymi urzędnikami w aparacie administracyjnym Rzeszy. Natomiast już kolejna ich inkarnacja, czyli tzw. pokolenie 68. roku, okupuje dziś polityczne szczyty, by wymienić tylko Daniela Cohn-Bendita czy małżeństwo Clintonów.

W Polsce wszystko zdawało się zmierzać w tym samym kierunku. Krytyka Polityczna rosła w oczach dzięki państwowym dotacjom, zaprzyjaźnieni awangardowi „artyści” zawsze mogli liczyć na grant od tej czy innej instytucji. W mediach Jan Hartman czy Magdalena Środa lansowali postępowe, naukowe oraz racjonalne idee, dokładnie te same, które powtarzane są od kilku tysięcy lat, a które można podsumować jako: pogarda dla własności prywatnej, rodziny i tradycji. Perspektywa życia z wciskania masom przechodzonych już w tę i nazad poglądów, siłą rzeczy musiała wydawać się niektórym nęcąca.

Wtem, znienacka pojawił się tzw. zonk. Tzn. ktoś wyposażony w myśli-wytrychy, które jednym zdaniem potrafią ośmieszyć nawet te najbardziej wyrachowane i niepodważalne tezy, ba potrafią nawet podważyć ugruntowany zdawałoby się światopogląd. Słowem: ktoś, kto zaraża ludzi myśleniem krytycznym, a więc samodzielnym*.

Na coś takiego osobniki wyposażone tylko w naukowo brzmiące sofizmaty i oderwane od rzeczywistości, choć uznawane za niepodważalne fakty, opinie, nie były przygotowane. Przykładem mogą być właśnie dwaj zagubieni „sprzedawcy używanych idei”, obaj doktoranci na jakże bliskim mi Uniwersytecie Warszawskim, którzy postanowili w bezkresie internetu zamanifestować swój sprzeciw, ba, poszukać nawet dobrych stron swej porażki. Ich artykuły stały się wręcz dla mnie pewnym źródłem natchnienia: tu i tu możecie się z nimi zapoznać.

Tekst nr 1 jest warty wspomnienia przede wszystkim ze względu na to, że powielane jest tam hasło, które będzie jeszcze przez jakiś czas krążyć z powodzeniem po mediach: „to system edukacji robi „coś” z młodymi ludźmi.” Polemizowanie z nim nie ma sensu, ponieważ nie jest ona ani weryfikowalna, ani nawet postawiona jako wynik głębszych rozważań. Wręcz przeciwnie, jest to klecona w pośpiechu, „na kolanie”, reakcja obronna, mająca podtrzymać spójność rozłażącej się w szwach wizji świata, dopóki nie wymyśli się czegoś lepszego. Równie „przekonująco” można by ad hoc uargumentować tezę o tym, że postawy młodych mają źródło w internecie, czy w rodzinnym wychowaniu. Tylko że w konsekwencji musiałyby pojawić się za tym postulaty ograniczenia dostępu do internetu, bądź też skierowaniu czerwonej łapy państwa na rodzinę...

Tekst nr 2 to zebrana w jednym miejscu „suma wszystkich strachów”, jakie oświecona lewica aktualnie żywi. Nad szczegółami pozwoliłem sobie pochylić się w komentarzu pod nim, a czego nie zrobiłem ja – zrobili inni czytelnicy. Polecam tę lekturę.

Zarówno z tych dwóch artykułów, jak i z wielu im podobnych, bije niechęć, a może nawet strach, przed gospodarczym aspektem ruchu wolnościowego, czyli po prostu przed wolnym rynkiem. Chciałbym jednak w tym miejscu zaapelować do czytelników, by akurat za to autorów nie potępiali. Otóż bunt przeciw burżuazyjnym instytucjom, takim jak „zysk”, lub cnotom, takim jak „przedsiębiorczość” czy gotowość do podejmowania ryzyka i konkurencji, ma swoje źródło w postrzegani rynku jako źródła konfliktów, jako instytucji wyzwalającej w człowieku to, co w nim najgorsze. Dlatego też należy zrozumieć, że gotowość do odcięcia się od tzw. sektora prywatnego i zawierzenia swojego losu Państwu, jest dla pewnych ludzi niczym innym, jak po prostu świecką formą celibatu.

Wszystkim, którzy się w jakiś sposób utożsamiają się z poglądami wolnościowymi, zalecam spokój i cierpliwość wobec niezliczonej liczby obelg, które pojawiają się i będą się pojawiać w bliskiej przyszłości. Porównania do sprawców wypadków drogowych czy faszystów to tylko krople w rosnącym morzu plwocin. Budzi się właśnie pokolenie „Młodych, Wykształconych”, pamiętających jeszcze lata 2005-07 i orgie tolerancji na Krakowskim Przedmieściu w 2010 r. Pokolenie ostatnimi czasy uśpione, gdy okazało się, że ówczesne obiekty ich pogardy, tak zwane „Mochery”, miały w sobie potencjał mobilizacyjny, o jakim oni nawet nie śnili. Dziś ma miejsce konfrontacja ówczesnych „Młodych, Wykształconych”, którym jak zwykle towarzyszą starzy funkcjonariusze medialni, plujący na rozkaz od zarania III RP, z dzisiejszymi „młodymi, niedojrzałymi, niedouczonymi”. Jedna z tych stron wyraźnie przeczuwa, że jej czas mija bezpowrotnie.


*Co w końcu obróci się przeciwko niemu, jeśli dalej będzie kolportował brednie nt. najnowszej historii Polski i nie tylko...

Maciej Kosicki

Maciej Kosicki - https://www.mpolska24.pl/blog/maciej-kosicki11

Kosa Wolności. Portal domowy: www.kosawolnosci.pl . UWAGA: zawiera dużą dawkę austriackiej szkoły ekonomii :)

Komentarze 1 skomentuj »

Tekst pierwszy sprowadza się do jednego. Jeszcze więcej typowo lewicowej indoktrynacji, bo ciemnogród itd. Czy jest słuszna, czy nie. Nie ma to znaczenia przecież.

PS offtop
"pchnęła nas w objęcia Platformy, w nadziei, że tylko ona jest w stanie dać skuteczny odpór siłom zła"
I niech ktoś powie, że bez Boga można być dobrym :P [tak, to podchwytliwe]

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.