Pomysł jeszcze głupszy niż JOW-y.

Lider Polski Razem - Jarosław Gowin (dawniej Platforma) zaproponował, by wzmocnić pozycję prokuratora generalnego i podporządkować prokuraturę prezydentowi, żeby zapewnić jej większą skuteczność.

No i proszę bardzo, niby staram się śledzić życie publiczne, ale rozpisanie konkursu na wygłoszenie największej bzdury przez byłego ministra sprawiedliwości jakoś uszło mojej uwadze. Aż do chwili, gdy głos zabrał Pan Gowin, były minister Platformy (tej, co to uczyniła prokuraturę niezależną od nacisków politycznych). Jest takie powiedzenie, że lepiej jest czasami siedzieć cicho i stwarzać pozory inteligencji niż zabrać głos i rozwiać wszelkie złudzenia.

Czy dziś prezydentem Polski jest Bronisław Komorowski (były członek PO) ten od „rozgrzanych sądów”? Ktoś taki ma nadzorować prokuraturę? Panie Gowin, idź Pan, strzel sobie lodowy napój - i to najlepiej wprost na głowę

Oddanie jakiemukolwiek politykowi z obecnej elity partyjnej władzy nad prokuraturą jest jak danie brzytwy małpie. W obecnym stanie prokuratura ma w ręku pistolet na kapiszony, czyli nikomu nie robi krzywdy - jest tylko kupa huku i śmiechu. Prokuratorzy w naszym kraju, moim zdaniem, grupowo aplikują o pracę w cyrku lub jakimś nieśmiesznym serialu komediowym. Przykładem są działania puławskiej prokuratury w sprawie Skweru Niepodległości i sprawy SP ZOZ.

 Czy nikogo z Państwa nie zastanawia lub nie dziwi fakt, że nikt z polityków nie wpada na pomysł, by oddać władzę narodowi, czyli nam? Wiem, że to, co zaproponuję będzie absolutnie głupie i absolutnie nie do wykonania w naszym systemie prawnym, zupełnie jak JOW, ale czy nie byłoby fajnie gdyby tak:

Raz na 5 lat odbywały się wybory prokuratora rejonowego. Który swoją funkcję mógłby sprawować tylko dwie kadencje, ale po jednej mógłby startować w wyborach na prokuratora okręgowego. Taki prokurator okręgowy mógłby sprawować swój urząd dwie kadencje, ale po pierwszej mógłby ubiegać się o wybór w wolnych wyborach o urząd prokuratora krajowego, który mógłby być instancją odwoławczą w stosunku do prokuratury okręgowej. Taki prokurator krajowy sprawowałby swój urząd dwie kadencje, ale już po jednej mógłby zasiadać przez dwie kadencje np. w Trybunale Stanu albo w Sądzie Najwyższym. Podobny system wyobrażam sobie w stosunku do sędziów. Żeby nie było tak słodko, proponuję też, by w przypadku odwołania z funkcji prokuratora lub sędziego w wolnym plebiscycie przegrany był pozbawiany wszelakich uposażeń i konfiskowano mu majątek uzyskany w sposób nielegalny.

 Budowa tego systemu trwałaby ładnych kilka lat – fakt, ale może warto budować coś sensownego i trwałego, a dodatkowo opartego na nie najgorszych doświadczeniach innych krajów niż ciągle zmieniać zabawki w rękach człekokształtnych.

 PS. Gdy słucham i oglądam posłów, to zawsze łapię się na tym, że nie mogę pojąć, czemu to właśnie oni uważają, iż mają jakiekolwiek predyspozycje, by decydować w czyimkolwiek imieniu o czymkolwiek – no, ni jak tego nie mogę ogarnąć.