Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Kiedy spaghetti było Bogiem

Jest w Polsce taka książka – nazywa się Konstytucja. Autorzy tego wiekopomnego dzieła napisali w nim, że wolność religii to wolność wyznawania religii według własnego wyboru. Owszem, ale pod warunkiem, że obiekt kultu religijnego nie został stworzony z ciasta na spaghetti.

Kiedy spaghetti było Bogiem
Wyznawcy Latającego Potwora Spaghetti (pastafarianie) nie mogą zarejestrować związku wyznaniowego, bo religia pastafarian jest niepoważna. No pewnie, że jest niepoważna! Wiara w to, że wszystko stworzyła istota zrobiona ze spaghetti, a sposobem sprawowania kultu jest chodzenie z durszlakiem na głowie, jest bezsensowne. Nie trzeba być profesorem teologii, żeby to dostrzec. I chyba trudno uwierzyć, że ktoś bierze to na serio. Poważny jest czwororęki ludzik z głową słonia albo stworzenie kobiety z żebra mężczyzny, ale nie spaghetti w durszlaku. To z pewnością jest niepoważne. Okay, ale co z tego?

To, że zdaniem ministra administracji i cyfryzacji zarejestrowanie tak niepoważnego związku wyznaniowego nie przystoi poważnemu państwu polskiemu, a ponadto może obrazić uczucia religijne Polaków.

Co do pierwszego, to jestem przekonany, że im kto jest naprawdę poważniejszy, tym mniej obawia się śmieszności. Jeśli powagę Rzeczypospolitej Polskiej może naruszyć paru facetów w durszlakach na głowie, to tylko usiąść i płakać. Czy Polska to naprawdę taki badziewny kraj, że jego bytem czy jednością mogą zachwiać wygłupy kilku facetów? Trochę więcej wiary we własną Ojczyznę, panie ministrze! Ja nie obawiam się o losy Polski z powodu spaghetti.

Zagrożone są też podobno nasze uczucia religijne. Co prawda nikt do tej pory takich uczuć nie zdefiniował, a i nierzadko różnica pomiędzy takimi uczuciami a zwykłym fanatyzmem bywa dość cienka, ale jako że uczucia to sfera przeżyć wewnętrznych, należy przyjąć, że uczucia religijne istnieją. Tylko w jaki sposób takie uczucia u osoby wierzącej w zarejestrowanego boga może obrazić fakt, że ktoś tam chce paradować w durszlaku na głowie i mieć papier na to, że to też religia? To może obrażać dobry smak czy budzić politowanie, ale chyba nic więcej.

I chciałbym przypomnieć, że zgodnie z kodeksem karnym obraza uczuć religijnych może nastąpić wyłącznie poprzez publiczne znieważenie przedmiotu czci religijnej lub miejsca obrzędu religijnego. W której z tych kategorii mieści się noszenie durszlaka na głowie?

A wystarczyło tak po prostu odmówić rejestracji, powołując się na to, że z założenia ten cały Wielki Latający Pasta nie jest religią, tylko zgrywem. A zgrywu się nie rejestruje. Chyba że powstanie kiedyś Krajowy Rejestr Wygłupów. Chociaż nie jestem pewien, czy już coś takiego nie istnieje…

Niestety, poważne państwo polskie ugrzęzło w absurdzie przeregulowanego systemu prawnego stworzonego przez piewców wszystkiego, co z państwa, przez państwo i dla państwa. I to jest tragiczne – Polskę krępuje prawdziwy potwór, którym jest bezsensowne prawo. Byłoby bowiem znacznie lepiej, gdyby w ogóle nie było rejestracji związków wyznaniowych. Czy ktoś naprawdę obawiałby się o los chrześcijaństwa w Polsce, gdyby kościół katolicki był nielegalny?

Nie walczmy z potworem spaghetti, walczmy z przeregulowaniem naszego życia, bo tu tkwi problem. A tymczasem durszlak na głowę!

pawelbudrewicz.pl

Paweł Budrewicz

Stop Socjalizmowi - https://www.mpolska24.pl/blog/stop-socjalizmowi1

Gospodarka to ludzie. To ludzie tworzą dobrobyt, a nie rząd, giełda czy finansjera.

Komentarze 1 skomentuj »

Polskie prawo to faktycznie przerośnięty gniot. Każda taka rejestracja zapewne pociąga za sobą pewne koszty, więc z tego powodu chociażby powinni taki wniosek odrzucić. Niech sobie chodzą z durszlakiem na głowie ale nie za publiczne pieniądze.

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.