Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Reguła Le Chatelier'a-Brauna

Równowaga jest bardzo ważnym pojęciem w chemii czy biologii i większość systemów się w niej znajduje. To co się dzieje z systemami chemicznymi w równowadze opisał Le Chatelier. I wydaje mi się, że podobnie da się opisać równowagę w społęczeństwie.

Reguła Le Chatelier'a-Brauna

Reguła Le Chatelier’a-Brauna odnosi się do układów chemicznych znajdujących się w stanie równowagi. Mówi ona, że jakakolwiek próba zaburzenia układu, poprzez wzrost temperatury, ciśnienia, stężenia czy objętości układu prowadzi wywołania działania odwrotnego co prowadzi do ustalenia nowej, ale nie identycznej równowagi.

            Jak? Dla przykładu, jeżeli będziemy ogrzewać jakiś układ znajdujący się w stanie równowagi, to będzie on zamiast podnosić temperaturę, wykorzystywał tą energię na przeprowadzenie reakcji chemicznych. W rezultacie jeżeli chcemy coś podgrzać musimy zużyć więcej energii niż by to wynikało z obliczeń. Proste? Dlaczego o tym piszę? Bo społeczeństwo czy gospodarka to układ w stanie względnej równowagi, a w każdym razie wg ekonomistów do takiej równowagi dąży. Regułą Chatelier’a-Brauna dowcipny chemik może próbować wytłumaczyć pewne procesy. I warto zwrócić jeszcze uwagę na to, że po polsku nazywa się to REGUŁA PRZEKORY. A Polak to podobno straszna przekora.

            Tak na zdrowy rozum. Jeżeli ktoś próbuje kogoś zabić to jest oczywistym, że ten ktoś spróbuje temu przeciwdziałać. Ustali się nowy stan równowagi, może nie identyczny ale jednak. Jeżeli weźmiemy dwóch izolowanych właścicieli (A i B) broni x, osobę o skłonnościach morderczych C, ofiarę D, obydwie posiadające pieniądze (y) na zakup broni to układ będzie w stanie równowagi.

xA + xB + yC + yD <----> yA + yB + xC + xD

Równowagi, gdyż osoby A i B posiadające teraz pieniądze mogą nagle zapałać do siebie żądzą mordu i spróbują odkupić broń od C i D. Oczywiście pragnienia A, B, C, D są różne więc układ będzie wychylony, w którąś ze stron. Jeżeli pojawi się czynnik E namawiający C do zabicia D to efektem będzie tylko nowy stan równowagi, który skonsumuje energię E. Oczywiście taki mały układ ma wiele wad i jest niereprezentatywny, ale nie o to w tym chodzi, chodzi o przykład.

            Ale wyobraźmy sobie gospodarkę. Czy znając regułę przekory można wymyślić co się stanie w następujących przypadkach?

- zwiększenie akcyzy na papierosy

- podwyższenie podatku VAT

- podwyższenie CIT/PIT

- represyjna zmiana w ustawie o stowarzyszeniach

- głosowanie nad ACTA

Moim zdaniem można. Jeżeli rządzący próbują wybić układ ze stanu równowagi to otrzymują nową równowagę. Ale jako się rzekło, układ wykorzystuje część energii na swoje potrzeby, toteż efekt jest zawsze inny od oczekiwań.

Płacący CIT <----> Szara strefa

Czy tak trudno pojąć, że wzrost podatków zawsze powoduje powiększenie szarej strefy a ich obniżenie powoduje zwiększenie liczby płacących podatki? Tak, to działa w obydwie strony, kiedy znika bodziec, układ wraca to stanu naturalnego. Próba wprowadzenia ACTA zaowocowała skonsumowaniem energii rządzących (psychicznej) poprzez młodych ludzi, którzy wyszli na ulicę i zorganizowali się. Jak w każdym przypadku gdy próbujemy wybić system z równowagi powstaje równowaga nowa. Rząd stracił, zyskały różne organizacje, które jeśli nie będzie kolejnych bodźców pewnie się rozpłyną wracając do stanu równowagi.

Spróbujcie dać górnikom więcej wolności a mniej socjału, pójdą walczyć w imię państwa totalitarnego. Spróbujcie im zabrać trochę ich wolności, znowu pójdą rzucać jajami. Próbuję tutaj uświadomić wszystkim, że społeczeństwo, jako całość, ceni sobie równowagę obecną, a nie docelową. Do docelowej, jeśli nam się nie podoba dzisiejsza trzeba dojść inaczej.

Czy to działa w druga stronę? Czy można zarobić na regule przekory? Z podatkami prosto, obniżamy i więcej ludzi płaci i idzie w konsumpcję. Obniżam ceny benzyny i więcej ludzi zaczyna jeździć samochodami itd. I oczywiście zaczynają się bunty takich, którym się to nie podoba. Zawsze tak będzie. W chemii wykorzystuje się tą regułę na co dzień, bo pozwala uzyskać niesamowite rezultaty. W życiu? Moja analiza reguły przekory mówi mi, że im więcej damy ludziom wolności tym więcej będą mieli z życia. Bez sztucznych ekonomicznych bodźców ustalą sobie równowagę. Bodźce skonsumują tylko energię i stworzą sztuczny, nieefektywny stan, który trzeba utrzymywać kolejnymi bodźcami. A więc, więcej wolności! Mniej bodźców!


Poza laboratorium oczywiście, tam palnik pod kolbę, 150 stopni i mogą sobie związki zapomnieć o równowagach. Czego sobie i związkowcom życzę.

Data:

Wernyhora

Silniej do mnie mówi mędrca szkiełko i oko. - https://www.mpolska24.pl/blog/16

Spojrzenie na świat okiem naukowca i przez pryzmat nauki.

O Autorze: dr inż. chemii.

Komentarze 13 skomentuj »

Jak więcej ludzi zacznie jeździć samochodami, to władze "postawią" więcej radarów i i podniosą opłaty drogowe i środowiskowe ;)

Co pokazuje, że jeżeli chcemy więcej zarobić nie należy śrubować podatków, ale wręcz przeciwnie obniżać, tak aby ludzie chętniej wpadali w fotoradary. Podobnie jest w handlu, mała marża to duży obrót. Jeżeli mamy duży obrót jest duża szansa, że my dostaniemy zniżki od producenta a nasz klient skuszony niskimi cenami przyjdzie po coś innego. Nie przypadkiem Biedronka i Lidl są jedynymi sieciami supermarketów z realnymi zyskami.

Technicznie rzecz biorąc, zarówno Biedronka jak i Lidl to dyskonty a nie supermarkety.

@Krzysztof Zając :Więc ja odpowiem Koledze z przekorą ;) niska cena nie gwarantuje wysokiej jakości a wręcz przeciwnie. Niska marża z trudem pokrywa koszty, nie pozwala firmom się rozwijać a pracownikom godziwe zarabiać. Na potwierdzenie mojej przekornej tezy: od pewnego czasu tanio = albo produkt azjatycki, albo np wyroby mięsne z padliny. Kupując towar, częściej powinniśmy się zastanawiać za czyją pracę płacimy. Kupując nieco droższy ale krajowy produkt, wspieramy nasze miejsca pracy ;)

[Kupując nieco droższy ale krajowy produkt, wspieramy nasze miejsca pracy ;)]
No tak, to rzeczywiście nieco przekorne zdanie ;)
No bo jak odróżnić polski produkt? Po procentowej zawartości „polskości”? Po napisie „made in Poland”? A co zrobimy z produktem, na którym przeczytamy: „made in GB - przez Polaka, który wyjechał z kraju z powodu zbyt dużych kosztów prowadzenia działalności gospodarczej”?
Wybierając droższe ale polskie powtarzamy za Żakowskim, że podatki są fajne.
Czy rzeczywiście u nas są takie fajne?

@Jan Pomianowski: niech ten Polak wraca do kraju! Nie jestem zwolenniczką podatków, ale jako realistka wiem, że korzystam z dobra wspólnego, za które trzeba płacić. Zwiedzając Francję pierwszym co przykuło moją uwagę, było morze francuskich samochodów na drogach. Oni są dumni z tego co francuskie, chciałabym, żebyśmy też kiedyś byli dumni z naszej polskości ;) Ale samo, nic się nie zrobi.

Jako, że wiem, widzę i uczestniczę w produkcji mięsa jak i kosmetyków pragnę zwrócić uwagę, że jakość nie ma nic wspólnego z ceną, nie mówiąc o przemyśleniach klienta. Nie wiem jak jest w innych branżach. Niska cena płacona za bycie rządzonym rzeczywiście nie gwarantuje jakości rządów, ale wysoka cena za bycie rządzonym (podatki) na pewno też nie. Poza tym idealizując równanie cena <--> jakość, wzrost ceny naszego towaru spowoduje odpłynięcie klientów do towarów niższej jakości utrzymujących poprzednią ceną. A to skakanie po tematach uświadomi Pani, że nie wiem czego tyczyła jej wypowiedź, chyba po prostu nie zrozumiałem.

To właśnie niska cena i niska marża jest podstawą rozwoju na rynkach, w których istnieje konkurencja. "Masa robi kasa" jak to mówi mój znajomy malarz. Wysoką marżę można narzucić gdy się ma świetny pomysł. Dodatkowo chce Pani utrzymywać pracownika wysoką marżą. Pracownik musi najpierw zarobić pieniądze dla właściciela aby ten mógł mu zapłacić. Więc potrzeba marży, pomysłu i pracy robotnika.

Mówię to jako człowiek, który lata przepracował własnymi rękami a firmę mam jednoosobową i muszę zarobić sam.

Myślenie, że ten Polak ma wrócić do kraju jest takim samym myśleniem jak pracownika, który twierdzi, że najpierw ma dostać dobrą pensję a potem to on popracuje bo za 2000 to on będzie tylko udawał. Jest odwrotnie. To Państwo ma najpierw stworzyć świetne warunki, jeżeli państwo jest narodowe, to ma stworzyć warunki dla narodu. Tak jak właściciel firmy, on tworzy świetne warunki do pracy, pracownik odwdzięcza się efektywną pracą, na końcu mamy zysk. A państwo ma nie przeszkadzać przedsiębiorcy w tworzeniu możliwości a pracownikowi nie przeszkadzać w pracy.

panie Krzysztofie :) Spróbuje wyjaśnić. Głownie chodziło mi o patriotyzm. Podatny grunt sprzyjający przedsiębiorczości jest podstawą dobrobytu kraju. Dlatego jako grupa tworząca miejsca pracy, musimy rządzącym, pracownikom, konsumentom, wskazać przyczyny złej sytuacji Polaków i domagać się społecznego porozumienia w sprawie obniżenia podatków, obniżenia obowiązkowych kosztów pracy i stabilności prawa.

Z jednej strony mamy firmę, której głównym celem jest maksymalizacja zysku, z drugiej pracownika z jego potrzebami. Piramida Maslowa być może nie jest idealna, ale moim zdaniem świetnie obrazuje sytuację naszego społeczeństwa. Ogólnie chodzi o to, że potrzeby wyższego rzędu, rodzą się dopiero po zaspokojeniu potrzeb niższego rzędu. Najniżej usytuowane są potrzeby fizjologiczne (jedzenie, tlen, sen, sex) Wyższy poziom to bezpieczeństwo i na tym warto się skupić. Od dłuższego czasu Polska odnotowuje odpływ migracyjny wśród ludzi młodych. Nie wyjeżdżają po to, żeby się dorobić i wrócić (jak kiedyś), ale właśnie dlatego, że szukają bezpieczeństwa. Niski przyrost naturalny jest kolejnym dowodem na brak poczucia bezpieczeństwa. Bezrobocie w tej grupie osób przekroczyło 28% i rośnie. Na poprawę dzietności, nie pomogą żadne rządowe programy i doraźne półśrodki.

Teraz trochę o technologii. Trudno wyobrazić sobie dzisiejszy świat bez jej wszechobecności. Jednak jak wszystko, ma również negatywne skutki w postaci zmniejszenia zapotrzebowania na pracę ludzką. Kiedyś do wytworzenia konkretnego dobra, potrzebne było zaangażowanie wielu ludzi. Dzisiaj jedna firma, może wytworzyć dużo więcej produktów, przy minimalnym zaangażowaniu pracy ludzkiej. Obecnie problemem jest zbyt wytworzonych dóbr. Na popyt mają wpływ konsumenci, którzy de facto są naszymi pracownikami, konkurentami lub bezrobotnymi. Jeśli ich dochody pokrywają jedynie potrzeby najniższego rzędu, zwyczajnie nie ich stać na zakup naszej pracy, dlatego wybierają wyroby azjatyckie z którymi ceną nie możemy konkurować. Efekt będzie taki, że w dłuższej perspektywie wszyscy zostaniemy bez środków do życia.

Kryzys pokazał, że w sytuacji zagrożenia odpływają również inwestycje zagraniczne. My sami nie dysponujemy wystarczającym kapitałem, właściwie nic już nie produkujemy, a usługami raczej nikt żołądka nie napełni. Dlatego celem strategicznym państwa, powinno być realne bogacenie się całego narodu poprzez pracę. W obecnym stanie rzeczy, przy braku poczucia bezpieczeństwa niniejsza myśl pozostaje pustym sloganem.

Przepraszam za przydługi tekst, ale problem jest bardzo złożony.

Jest złożony, zgadzam się. Moim zdaniem patriotyzm się musi opłacać. Młody Polak ma zostawać w Polsce bo to rzeczywiście najlepsze miejsce do życia. Jeżeli wyjeżdża to ja mu się nie dziwię. Chce najpierw zaspokoić swoje podstawowe potrzeby. Jeżeli jakieś państwo tego nie rozumie to tym gorzej dla niego. Nie można w imię patriotyzmu skazywać ludzi na lata biedy. Niski przyrost naturalny jest wynikiem nie poczucia braku bezpieczeństwa, ale po raz kolejny wynikiem tego, że dzieci przestały się opłacać, i tyle. Dziecko to inwestycja, jeżeli mi się ma nie zwrócić, a jeszcze na dodatek nie jest moja tylko NASZA, państwa lub kogokolwiek, to nie inwestuję, proste.

panie Krzysztofie: hmm, a kiedy to dzieci się opłacały? Czy pana rodzice teraz żyją ze zwrotu z inwestycji w pana życie? Co do patriotyzmu: kiedyś ludzie poświęcali własne życie, za ten kawałek Ziemi z nadzieją, że następne pokolenia uszanują ich poświęcenie. Czy wtedy im się to opłacało? Czy kalkulowali? Przecież byli takimi samymi ludźmi jak my, mieli swoje potrzeby i marzenia. Trochę przykro, że młodzi ludzie tego nie doceniają, przeliczając wszystko na pieniądze :(

Tak, dzieci się opłacają, jeszcze. To inwestycja, niestety poprzez działania państwa z coraz mniejszą stopą zwrotu. Na dodatek państwo na siłę preferuje inne sposoby ochrony na starość niż dzieci. Akurat w tej kwestii zgadzam się z byłym premierem Pawlakiem, nie wierzę w emerytury, inwestuję w dzieci.

[Moja analiza reguły przekory mówi mi, że im więcej damy ludziom wolności tym więcej będą mieli z życia.]

Gomez Davila napisał: „Wolność jest marzeniem niewolników. Człowiek wolny wie, że potrzebuje kryjówki, ochrony i pomocy.” Jeśli więc woda, to nie rozlana na stole (bo grozi jej szmata) lecz w kolbie. A jeśli ludzie, to w ramach państwa. Ale jakiego państwa, jaki jest ten stan równowagi? Czy chemia nam tu pomoże? :)

To właśnie napisałem, że stan równowagi istnieje, jeżeli chcemy dać komuś wolność to będzie wolał niewolę. Niewolnik będzie chciał wolności. Chemia nas uczy, że w każdych warunkach istnieje stan równowagi, próba wyjścia z niego jest trudna, często niemożliwa, ale nigdzie nie napisałem, że równowaga jest korzystna!!! Moim zdaniem korzystna równowaga byłaby wtedy, gdyby było więcej wolności gospodarczej czy osobistej, ale dojście do tej równowagi nie jest proste, po drodze jest ludzki upór, i może się okazać, że nowa równowaga będzie potrzebowała nowych bodźców, żeby ją sztucznie utrzymywać. Prawo Chateliera pokazuje właśnie przekorę, chcesz coś zrobić, to zużyj energię a i tak system nie będzie chętny tej zmianie.

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.