Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Szumi(dokoła)las wiele przeszliśmy reform

ale tak durnej i nieprzygotowanej oraz ... niepotrzebnej dawno nie było. Tytuł nawiązuje do nazwiska naszej minister edukacji i pieśni śpiewanej przez wojsko formowane przy boku Armii Czerwonej, bo upór Pani minister trochę przypomina sytuację żołdaka, któremu wydano rozkaz i ma go za wszelką cenę wykonać. Choćby groziło to dezintegracją oddziału.

Szumi(dokoła)las wiele przeszliśmy reform

Wieczny eksperyment

Przy edukacji naszej młodzieży grzebane było od zawsze. Jako rocznik 72-gi od zawsze byłem rocznikiem "eksperymentalnym". Co reforma to bach zaczynali od naszego rocznika, jak poszliśmy na studia to traf chciał, że reforma SGH też zgadnijcie ... zaczęła się od naszego rocznika. Słowo reforma zanim weszliśmy w dorosłość już w zasadzie spowszedniało i jednoznacznie kojarzyło się z jednym wielkim ... bałaganem. Wiadome było jedno w polskiej rzeczywistości reformowało się po to by coś co jakoś funkcjonowało, zaczęło szwankować, by znowu można było reformować, bo przecież jak skończysz reformować to roboty nie będzie. Biznes musi się kręcić.
Problem polega na tym, że już od 89 roku rozpoczęto pod hasłem reformy systematyczne psucie polskiej szkoły.
Wielu będzie twierdziło, że to świadomie by z Polaków zrobić debili, żeby łatwiej nimi rządzić. Nie chcę wpadał w taką retorykę porozmawiajmy o faktach i przyczynach ostatnich działań Ministrów Edukacji z PO.

Pierwsze reformy pamiętające czasu nieboszczki Unii Demokratycznej, doprowadziły wraz z rozwaleniem przemysłu do likwidacji szkół zawodowych, reformowano w imię zmieniającej się rzeczywistości program nauczania w myśl zasady równania w dół zmniejszając wymagania. Doprowadzono do takiej paranoi, iż w momencie gdy egzamin maturalny wychodził źle to ... zmieniano egzaminy maturalne, by wypadały lepiej. Ofiarą padł język polski, matematyka, przede wszystkim przedmioty ścisłe. Co zresztą było związane z "reformą" studiów gdzie zaczęły dominować wraz z deindutrializacją Polski (zapotrzebowanie na inżynierów spadało) kierunki humanistyczne. Po latach dopiero okazuje się, że droga ta doprowadziła nas do masowej produkcji bezrobotnych humanistów, których umiejętności po prostu nie są aż w takiej ilości potrzebne. O beznadziei tej pisze między innymi Magdalena Szecówka w najnowszym wydaniu "Uważam Rze". Brak szkół zawodowych powoduje, że firmy mają problemy z zatrudnieniem fachowej kadry zawodowej na odpowiednim poziomie posiadającej teoretyczne przygotowanie. Praktycy podparci podstawową techniczną wiedzą teoretyczą wypracowywali w latach poprzednich wiele innowacyjnych rozwiązań. W tej chwili mamy dziurę pokoleniową.
Równocześnie wprowadzano system praw ucznia, "zreformowano" kodeks rodzinny, wprowadzono ustawę o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie ubezwłasnowolniając nauczycieli i rodziców, odbierając im narzędzia wychowawcze i odbierając im wpływ na wychowanie młodego człowieka w imię ... ideologii. Wprowadzono gimnazja. Gimnazja do których trafiają dzieci w najtrudniejszym etapie dojrzewania. Trafiają w nowe środowisko, trafiają do nauczyli, którzy ich nie znają i nie są w stanie zorientować się na czas, że z dzieckiem coś dzieje się niedobrego. Gimnazja to typowy przykład klęski tych wiecznych reform. Wszyscy już mówią o tym, że należałoby powrócić do systemu 8 + 4 ale nikt nie ma na tyle odwagi, by przyznać się do błędu i odwrócić skutki tych nieprzemyślanych i zbędnych działań. System 6+3+3 stwarza również problemy z przyswojeniem wiedzy w wielu zakresach, po prostu jest na to zbyt mało godzin, a dzieci zaczynają materiał "od nowa" trzy razy. Jaki to ma sens? Żaden. Ja przynajmniej nie słyszałem o jakimkolwiek trzymającym się logiki uzasadnieniu.
Po drodze było jeszcze dalsze krojenie materiału historii itd... by teraz dojść do ... posłania 6 latków do szkoły.

Okiem rodzica

Jeszcze rok temu byłem przewodniczącym Rady Rodziców w szkole moich dzieci. Po raz pierwszy w tej szkole miałem okazję zobaczyć 6-latki mające rozpocząć szkołę. Na akademii rozpoczynającej rok, stanęły te bidule połowa zapłakana, połowa zawstydzona i przestraszona, połowa sepleniąca takie biedne i zupełnie bezbronne. Szczerze powiedziawszy byłem w szoku, jak wielką różnicę robi jeden rok w rozwoju takiego małego dziecka. Moje już są dużo starsze, człowiek szybko zapomina jak to było. A te dzieci po prostu nie nadają się do szkoły. W przeważającej większości. Ten brakujący rok to rok na wyrównanie poziomu tych dzieci. I wtedy zastanawiałem się, czy Szumilas, Hall były kiedykolwiek na takim rozpoczęciu roku z takimi maluchami w ... szkole. Serce pękało jak człowiek patrzył na ich bezradność i zagubienie.
Jak wtedy pusto brzmiały zapewnienia minister edukacji o tym, że im wcześniej dziecko rozpoczyna edukację szkolną, tym lepsze wyniki uzyskuje na późniejszych etapach nauczania. Brzmiały pusto wtedy a i teraz okazały się udowodnionym podłym popełnionym z premedytacją kłamstwem.
Jak donosi dzisiejsza "Rzeczpospolita" naukowcy z Instytutu podległemu Ministerstwu Edukacji czarno na białym udowodnili, że dzieci młodsze puszczone do szkoły osiągają gorsze wyniki na egzaminach od dzieci pracujących starym trybem.
Absoulutnym skandalem jest wybiórcze traktowanie przez ministra edukacji tych badań, wybiera to co jej pasuje z raportu i utajnia to co niewygodne. Skąd ten upór i ignorowanie rzeczywistości jaka to ideologia.

Zderzenie

Ktoś może powiedzieć, oni są głupi. Nie szanowni czytelnicy. Nie są głupi. Są zdesperowani. Są tak w czarnej d..., że są gotowi na wszystko.
Kiedy jako Ruch WiG teraz jako mPolska w 2010 roku pisaliśmy o demografii zanim to stało się modne, widzieliśmy, że za moment nie będzie co zbierać z polskiego systemu emerytalnego, i że gospodarka Polski się załamie. Ktoś z Was może się teraz zastanawiać co to ma wspólnego z 6-latkami? Polska się starzeje. Powstają napięcia demograficzne z powodu ułomności naszego systemu emerytalnego, w którym osoby młode pracujące płacąc ZUS utrzymują emerytów, bo ich pieniądze zostały przejedzone przez poprzednich emerytów, rozbuchane państwo i polityków. W sytuacji kiedy zaczyna być mało dzieci, a dużo emerytów... siłą rzeczy zaczyna brakować pieniędzy. Czysta matematyka.
W którymś momencie zdał sobie z tego sprawę i rząd. Politycy mają nie lada problem i nie mają ... na dobrą sprawę pomysłu jak z tego wybrnąć (może tak jak zaproponowaliśmy w 2010?) nie kto inny jak minister Boni wykombinował wtedy, że kupią ... czas. O nic innego w tym wszystkim nie chodzi jak o kupienie czasu by uruchomić imigrację do Polski. Pomysły są dwa prymitywne i proste jak to opisałem dokładniej w ostatnim numerze "Uważam Rze" czerpiąc garściami z dokumentu strategicznego "Polska 2030" . Pierwszy pomysł to właśnie 6-latki i o tym wprost piszą w tym dokumencie, że nie chodzi o dobro dzieci, nie chodzi o ich edukację czy wykształcenie. To jest ruch, który ma spowodować, że za kilkanaście lat w jednym momencie na rynek pracy trafi podwójny rocznik co poprawić ma stosunek pracujących do emerytów. I drugi pomysł podwyższać wiek emerytalny o tyle ile będzie trzeba, więc ten wiek 67 to być może nie jest ostatnie słowo rządu ... obojętne, którego bo opozycja nie ma nic do zaproponowania. Oba pomysły mają posłużyć do utrzymania status quo obecnej proporcji pracujących do emerytów i ... nic więcej.

Łapanie oddechu

Cała ta kombinacja jak widzicie nie jest z myślą o dzieciach, nie jest z myślą o ich dobru. Politycy będą sobie buzie wycierali dobrem państwa, ale tak naprawdę to jest kupowanie przez nich spokoju. To oni odpowiadają swoją nieodpowiedzialnością za stan polskiej gospodarki, polskiego szkolnictwa i polskiego systemu emerytalnemu. Pokolenie obecnie będące u władzy nie sprostało zadaniu i jak cytuję w artykule w Uwarzaku mają w nosie nas byle do 2030 kiedy powiedzą nam: bujajcie się. A Szumilas? To żołnierz, który wykonuje rozkazy, bo nie ma wyjścia. Co może w takiej sytuacji powiedzieć rodzicom? Słuchajcie no szkodzimy dzieciom, ale nie mamy wyjścia, bo spieprzyliśmy sprawę i wszystko się nam na głowę zawali? A my nie mamy pomysłu co z tym zrobić, bo do lewackiej ideologii nam to nie pasuje, bo unia, bo posady, bo jeszcze jest parę deali do skręcenia?
Dlatego nie spodziewajacie się dyskusji na argumenty, rozsądku czy rzeczywistej merytoryki. Szumilas jest po prostu żołnierzem, dla którego Wasze głosy to jakby szumiał dokoła las, a wojskowa propaganda rządowa ryczy o (nie)dalekim brzegu końca recesji, dobrobycie obywateli i trosce o nich. Również tych najmłodszych.
Data:
Kategoria: Polska

Mariusz Gierej

Mariusz Gierej - https://www.mpolska24.pl/blog/mariuszgierej

Dziennikarz, publicysta ...
"Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły." Nicolás Gómez Dávila.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.