Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Nie taki diabeł straszny jak go obsmarowywują cz.II

. . . czyli Greenpeace 1984. Wyciągnąłem ulotkę Greenpease o GMO i sprawdziłem co w rzeczywistości jest napisane w odnośnikach do artykułów naukowych, które wg organizacji opisują problemy z GMO. Okazuje się, że słowo pisane można rozumieć na różne sposoby, na jakie? Zapraszam do czytania.

Nie taki diabeł straszny jak go obsmarowywują cz.II

W poprzednim artykule dałem się poznać jako zwolennik GMO, a w każdym razie nie-przeciwnik. Po prostu uważam, że wszystko jest dla ludzi a każdego narzędzia można używać dobrze lub źle. Młotkiem można wbić gwóźdź lub zabić (nie mówcie o tym głośno bo poza bronią i młotków nam zakażą). Chciałbym dzisiaj pokazać jak się to wszystko przekłamuje.

To może czas zacząć po kolei rozprawiać się z mitami o GMO. Pewną kolekcję tzw. Zagrożeń można znaleźć na stronie Greenpeace[1]. Wymienionych jest siedem różnych zagrożeń. Proszę zwrócić uwagę, że nawet Greenpeace nie podaje mojej ulubionej bredni o przeskakiwaniu genów z roślin na insekty co miałoby utworzyć super-robale.

            Ale jest coś podobnego super-chwasty. Od początku.

            W 1970 roku Monsanto wprowadziło nowy środek chwastobójczy, glyphosate, pod nazwą Roundup. Związek okazał się przebojem ze względu na niską toksyczność i szerokie spektrum działania, o skuteczności nie wspominając. W jaki sposób działa? Zatrzymuje działanie enzymu odpowiedzialnego za syntezę kluczowych aminokwasów. Rośliny, które nie mają żadnego innego sposoby ich pozyskiwania (zwierzęta coś zjedzą, rośliny nie mają jak) giną.

            Monsanto, metodami inżynierii genetycznej, opracowało nowoczesne odmiany roślin, które, np. Soja Round Up Ready są na glyphosate odporne. Powstały w ten sposób, że przeniesiono do nich gen z bakterii Agrobacterium kodujący enzym syntetyzujący właściwe aminokwasy, odporny na działanie Roundup-u. W ten sposób rośliny, które są uprawiane można pryskać i nic im się od glyphosat-u nie dzieje.

            Więc o co chodzi? Greenpeace twierdzi, że glyphosat „może nie być tak bezpieczny jak poprzednio sądzono”. Dodatkowo okazało się, że chwasty zaczęły wykształcać odporność na glyphosat, trzeba go stosować jeszcze więcej i więcej. Naukowcy niby mają problem z dostaniem nasion do badań (tak jakby nie mogli ich po prostu kupić) a niektórzy z nich twierdzą, że za prezentowanie niepoprawnych wyników muszą się sądzić z przemysłem pro-GMO!!!

 ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

            Zaglądamy do artykułu, w którym wg Greenpeace jest opisany problem z publikowaniem niepoprawnych wyników[2]. Pani Rosi-Marschall opublikowała na łamach Proceedings of the National Academy of Science artykuł, w którym opisała wyniki swoich badań. Znalazła larwy nad dwunastoma strumieniami amerykańskimi, które gdy spożywały kukurydzę GMO rosły o połowę wolniej. Po opublikowaniu artykułu została zalana recenzjami innych naukowców, którzy skrytykowali jej metodę badawczą, wnioski, które wyciągnęła itd. Czy ci naukowcy to ten zły „przemysł GMO”?

            W artykule z Nature znajdziemy informację o tym jak wyglądał inny niby-atak. John Losey[3] z Kalifornii opublikował wyniki, które wskazywały, że larwy motyla żywiące się rzeczoną kukurydzą przeżywają 4 dni. Greenpeace zorganizowało demonstracje przed Kapitolem. W efekcie rzucono ogromne pieniądze z rządowych agencji na ustalenie prawdy. I…..? Wszystkie sześć artykułów z PNAS z 2001 roku obaliły tezę. Ten sam artykuł wspomina z kolei, że badania nad GMO kończą się często najazdami aktywistów „anti-biotech”, którzy niszczą zbiory. To kto tu kogo atakuje?

            Czy tutaj też „przemysł GMO” był stroną agresywną? Do końca nie doczytałem. Pierwsze trzy przykłady „ataków przemysłu GMO” mnie przekonały . . .

 

            Zobaczmy co Waltz pisze w takim razie o problemie z otrzymaniem nasion do badań[4]. Przed chwilą przeczytaliśmy, że nie ma z tym problemu, problem leży raczej w aktywistach najeżdżających pola2, ale to na pewno się zmieni jak będzie trzeba. Artykuł zaczyna się od stwierdzenia, że „przemysł GMO” przeszkadza w badaniach a potem się to udowadnia (jakoś odwrotnie niż w metodzie naukowej, gdzie najpierw się udowadnia).

            Przykład nr 1. Paul Gepts z Kalifornii chciał porównać kukurydzę z Meksyku z nasionami kukurydzy GMO aby potwierdzić tezę, że geny z GMO przeszły do środowiska. Poproszono trzy firmy. Monsanto się zgodził na przesłanie mąki z nasion (geny w mące i ziarnie są identyczne). Niestety Panu Geptsowi wyniki się na nich nie zgodziły z tym co oczekiwał. Syngenta poprosiła Geptsa o zwrócenie się do rządu meksykańskiego, który już bada problem. Jedynie Pionier odpisał, że nie posiada właściwego materiału.

            Przykład 2. Pan Ostlie zapragnął zbadać działanie roślin GMO na stonkę. Poprosił Sygentę, Monsanto i Pionieer’a o próbki. W 2007 roku posadził wszystkie. W 2008 roku z projektu wycofała się Sygenta, która stwierdziła, że zgodnie z nową polityką firmy, nie życzy ona sobie porównywania jej produktu z konkurencją.

            Przykład 3. Uniwersytety Minnesoty i Północnej Dakoty dogadywały się z Monsanto na temat badań nad nowym burakiem cukrowym. Na 2008 rok nie dogadała się jednak Dakota. Na 2009 rok dogadali się już wszyscy.

            W przykładzie 1 można zauważyć brak dobrej woli ze strony Pionieer’a, ale czy w pozostałych przykładach też? Autorka raportu sama zresztą twierdzi, że firmy, które wydały 100 milionów dolarów na każdy ze swoich produktów po prostu boją się podkradnięcia technologii przez uniwersytety. Sama autorka nie dziwi się temu, że rzeczone firmy podpisują specjalne umowy na wykorzystywanie ich nasion do badań.

           

Można różnie rozumieć artykuły, ale rozumienie ich przez Greenpeace wymyka się wszystkim standardom, moim zdaniem.

 

Wróćmy do chwastów. Greenpeace alarmuje, że „serious problem” wynikł z pojawienia się chwastów odpornych na glyphosat. Zaglądamy więc do artykułu aby poczytać co na ten temat sądzi autor[5]. Reddy wylicza chwasty odporne na glyphosat.

Sześć z nich jest naturalnie odpornych. W wyniku usunięcia konkurencji przez człowieka po prostu zajęły niszę ekologiczną, która zrobiła się pusta po zniknięciu innych roślin.Po dwudziestu (!) latach stosowania herbicydu wyewoluował nowy gatunek Lolium rigidum odporny na Roundup. Do dziś znanych jest siedem innych. Jaki jest problem? Wg autora nie ma żadnego. Po prostu trzeba zacząć siać w jednym roku rośliny GMO, w drugim nie GMO i wymiennie stosować herbicydy. Dwupolówka się kłania.

O przepraszam, autor zauważył jeden problem. Nie będzie tak wygodnie jak do tej pory. Zamiast mało toksycznego Roundup-u będzie trzeba od czasu do czasu zmienić uprawę i używać toksycznych herbicydów. Drogie Greenpeace, to problemu używania toksycznych herbicydów nie było przed glyphosat-em? Mnie się wydaje, że on go właśnie rozwiązał na czterdzieści lat.

Greenpeace twierdzi, że trzeba używać większych ilości glyphosat-u i innych herbicydów aby opanować super-chwasty. Faktem jest, że zużycie Roundup-u rośnie z roku na rok, gdyż przybywa upraw GMO. Ale jak wiadomo czego nie widać to nie ma. Greenpeace nie widzi tego, że jednocześnie spadło zużycie innych herbicydów.

Ten sam problem jest z antybiotykami. Faszerujemy nasze dzieci tymi lekami, dzięki czemu tworzymy coraz to nowsze gatunki antybiotyko-odpornych bakterii i wirusów. Czego to jest wynikiem? To temat na inny artykuł. Każdy kto słyszał o ewolucji wie, że jej naczelną zasadą jest to, że na gatunek ma wpływ tzw. presja środowiskowa, która pozwala przetrwać tylko tym dostosowanym. Natura się bawi z nami w berka i przy bakteriach i przy chwastach.

Ciekawe tylko, że Greenpeace nie prowadzi wojny przeciwko antybiotykom, prawda? Mnie się wydaje, że to po prostu mało medialne. Bo o sens i logikę tej organizacji nigdy nie chodziło.

 

Powyżej opisałem tylko jeden punkt z zarzutów Greenpeace w stosunku do GMO. Będę czytał dalej ale coś mi mówi, że wszystkie artykuły po prostu zrozumieli na swój sposób. Nie przemyśleli tego co było w nich zawarte, po prostu na siłę szukali czegoś co potwierdza ich tezę. Zamiast metodą naukową, najpierw zebrać fakty, zobaczyć co oznaczają i na ich podstawie budować teorię.

 

Proponuję zamiast Rok 1984 mówić czasem Rok Greenpeace. Jedno masakrowało język, drugie naukę, a może po prostu mówmy Greenpeace 1984.

 

Słowniczek pojęć trudnych:

 

Greenpeace – organizacja, która dla ekologii zrobi wszystko, nawet przepisze na nowo artykuły naukowe. Nawet zniszczy uprawy GMO prowadzone przez naukowców aby potwierdzić, że naukowcom, przemysł GMO utrudnia badania.

 

PS. Linią poziomą zaznaczyłem linię, od której zacząłem czytać artykuły. O tym, że będę czytał to co proponuje Greenpeace wiedziałem wcześniej. Nie wiedziałem co tam znajdę. Równie dobrze po ich przeczytaniu na końcu artykułu bym musiał stać się wojownikiem anty-GMO ale coś mi mówiło, że tak się nie stanie, zaryzykowałem.



[1] http://www.greenpeace.org/australia/PageFiles/415265/12-085%20GE%20FactSheet_Health%20and%20Env%20Impacts%20FINAL.pdf

[2] Waltz E. Nature 2009 461:27-32

[3] Losey, J. E., Rayor, L. S. & Carter, M. E. Nature 399, 214 (1999).

[4] Waltz, E. 2009. Under wraps. Nature Biotechnology 27: 880

[5] http://arsserv0.tamu.edu/SP2UserFiles/Place/64022000/Publications/Reddy/Nandula-GRW12.pdf

Data:

Wernyhora

Silniej do mnie mówi mędrca szkiełko i oko. - https://www.mpolska24.pl/blog/16

Spojrzenie na świat okiem naukowca i przez pryzmat nauki.

O Autorze: dr inż. chemii.

Komentarze 2 skomentuj »

„ Po prostu trzeba zacząć siać w jednym roku rośliny GMO, w drugim nie GMO i wymiennie stosować herbicydy. Dwupolówka się kłania.”

Bardzo eleganckie rozwiązanie, problem w tym że chwasty zdobywają stopniowo coraz większą odporność dzięki hartowaniu Rundapem. Na chwilę obecną jest ona przez niego przełamywana.
Niestety jego odstawienie za skutkuje ślicznym rozwojem wszelkiego rodzaju paskudztwa odpornego w większym lub mniejszym stopniu na inne herbicydy. Jeżeli więc decydujemy się na GMO oznacza to zaangażowanie danego obszaru pod oprawę na dłuższy czas.

Kwestia nasion, oczywiście można wysiewać ziarno które przelżakowało dwa sezony, niestety siła jego kiełkowania maleje i stawia pod dużym znakiem zapytania wysiew. Jak to się ma do GMO nie wiem , myślę że podobnie. Czyli przy założeniu dwupolówki , mamy co roku wydatek na nowe nasiona.

Ochrona licencyjna, rolnicy uprawiający GMO muszą zdawać raport z wielkości uprawy aby ta mogła naliczyć dla siebie stosowne tantiemy. Oczywiści rolnik nie może legalnie odsprzedać wyprodukowanego przez siebie ziarna do celów siewnych. Co jeżeli komuś „zdarzy” się zastosować ziarno przeznaczone na paszę do wysiewu.
Monsanto będzie się domagało prawa do wglądu we wszystkie uprawy celem weryfikacji czy aby nie zachodzi przypadek „piractwa”.Taktyka małych kroków w natarciu.
http://www.nto.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20121224/REGION/121229820

Monokultura jest możliwa, ale negatywnie wpływa na jakość produkcji rolnej i wyjaławia glebę. Ale oparcie jej na dobrej woli koncernu to już lekka przesada.
Egzystencja ludzka zależąca od kilku wybranych gatunków to jazda po cienkiej linie.

Jeszcze jedna sprawa wszelkie linki jakie Pan podaje kierują do zagranicznych opracowań. Czy podejmując decyzję o takiej wadze nie powinniśmy najpierw sami przeprowadzić stosowne analizy?
Wiarygodność niektórych badań może być co najmniej wątpliwa.
http://forsal.pl/artykuly/664987,pieniadze_definiuja_naukowa_prawde.html

Tomasz Włodarczyk 11 lat 4 miesiące temu

Sama modyfikacja żywności jako taka jest od lat stosowana i wiadomo, ze wszystkie uprawy przechodzą ewolucję, więc artykuły trochę wyważają otwarte drzwi. Problemem jest GMO tworzone obecnie przez koncerny takiej jak Monsanto, które po wprowadzeniu ich ziarna zdobędą monopol na rynku: 1. Na Rundup, 2. .a ziarno do siewu

Natomiast jeśli chodzi o artykuł oparty o fakty i badania ze strony przeciwników GMO, to polecam:

http://www.alert-box.org/gmo/opracowanie-wynikow-badan/

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.