Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Aleksandra Jakubowska: Nikomu nie zagrażam…

<em>Fiatowiec: Proszę mi powiedzieć jak się czuje człowiek, który był na szczycie, a teraz walczy w sądzie o dobre imię?</em>

W programie – „Bez CENZURY” – Fiatowiec rozmawia z byłą „Lwicą lewicy” o jej najnowszej książce pt. „Najpiękniejsza”, powrocie do polityki, polskim bagnie politycznym i walce w wymiarze sprawiedliwości o dobre imię oraz planach na przyszłość.

Na zdjęciu Aleksandra Jakubowska podczas prezentacji książki.

Aleksandra Jakubowska: Różnie. To, czy się jest na szczycie, czy też jest się anonimowym obywatelem, nie ma większego znaczenia, kiedy człowiek dostaje się w tryby polskiej machiny sprawiedliwości. Były momenty kiepskie, ale też wola walki nigdy się nie wyczerpała. Nie jestem osobą, która nagle zorientowała się, że życie to nie tylko pasmo sukcesów. Do tego momentu w 2004 roku moje życie różnie się układało, a dzieciństwo i młodość dość dobrze mnie zahartowały i nauczyły, jak sobie radzić z przeciwnościami losu.

Proszę nam powiedzieć coś więcej o sobie. Jak to było z Panią w dzieciństwie i młodości. Czemu pada takie stwierdzenie, że tamten okres Panią tak bardzo zahartował?

- Wychowałam się w prostej, robotniczej rodzinie, gdzie nie brakowało wprawdzie środków na codzienny byt, ale wszelkiego rodzaju wydatki ponad niezbędne nie wchodziły w grę. Wiedziałyśmy wraz z moją młodszą siostrą, że nie możemy liczyć w przyszłości na materialną pomoc rodziców i tylko od nas zależy nasza przyszłość. Nie żądałyśmy nowych zabawek, czy różnych modnych wówczas przedmiotów, nie mówiąc o strojach, gdyż doskonale wiedziałyśmy, iż rodziców na to nie stać. Zawsze natomiast znajdowały się pieniądze na książki. Dla nich najważniejsza była nauka, byłyśmy pierwszymi od pokoleń, które skończyły wyższe studia - moja siostra medycynę, ja polonistykę, Jeżeli trzeba się zmagać z życiem i nie zostać na zawsze w „slumsach” młodości, trzeba mieć naprawdę niezwykle silny charakter.

No tak wynika z tego, że nie była Pani „lukrową panienką”. Czy właśnie o tej walce jest Pani najnowsza książka?

- Nie, choć są tam sceny, których bym pewnie nie napisała, gdyby nie moje osobiste doświadczenia. Książka pt. "Najpiękniejsza" jest współczesną powieścią, a więc fikcją literacką. Ma wielu bohaterów, dzieje się wielu miejscach, opowiada o wspaniałych ludziach, ale też i bezwzględnych przestępcach, czy też osobnikach opętanych chęcią zrobienia kariery za wszelką cenę. Nie wiem, czy jest oficjalnie taki gatunek, ale moim zdaniem jest to sensacyjny romans.

Hm, a skąd u Pani akurat chęć napisania "Najpiękniejszej"? Mnie osobiście ten tytuł skojarzył się z Pani ksywą polityczną "Lwica  lewicy"? Jak się książka sprzedaje?

- Powieść o miłości chciałam napisać wiele lat temu. Z tego pomysłu ostał się tylko tytuł i jedna z końcowych scen, dziejąca się w trakcie konkursu piękności.  Kiedy po wielu latach zabrałam się na poważnie do pisania książki, okazało się, że mogę napisać książkę nie tylko o miłości, ale także o wielu innych uczuciach bohaterów, którzy czasami muszą w życiu wybierać i nie są to łatwe wybory. Tak więc "Najpiękniejsza" to nie tylko książka o miłości, ale także przyjaźni, wierności, lojalności oraz o zdradzie, zbrodni i robieniu kariery po trupach. To książka o życiu i chyba nikt nie będzie twierdził, iż autorka tego życia nie zna. Tytuł natomiast ma kilka znaczeń - najbardziej proste i oczywiste - to nazwa konkursu piękności, w którym bierze udział jedna z głównych bohaterek, 20-letnia Kasia z małego, prowincjonalnego miasta. Drugie znaczenie odnosi się do piękna, które nie zawsze jest widoczne, tego, które tkwi w niektórych osobach i sprawia, że jak róża - kwitną i nie zwracają uwagi, czy ktoś to zauważy. Są dobre, szlachetne i piękne dzięki zasadom i wartościom, którym zawsze są wierne, wbrew przeciwnościom losu

Z tego, co wiem książka już podobno się sprzedała i ma być dodruk w drugiej połowie września.

Czemu wg. Pani warto ją kupić i przeczytać? Czy można tam znaleźć odniesienia do polskiej sceny politycznej?

- Warto ją przeczytać, bo jej akcja  dzieje się we współczesnej Polsce, jest  pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji, bardzo dynamiczna, w swej narracji bliska współczesnym filmom akcji. Dzieje się i w prowincjonalnym mieście i na warszawskich salonach, w areszcie śledczym i w kancelarii u premiera, mówi o namiętnościach, jakie z sobą niesie życie i władza, ale przede wszystkim o uczuciach, różnych emocjach, które opanowują bohaterów i zmuszają do działań nie zawsze zgodnych z prawem. A jeśli chodzi o odniesienia do polskiej sceny politycznej... choć akcja jest wytworem wyobraźni autorki, nie ma w tej książce niczego, co w polskich warunkach nie mogłoby się wydarzyć, czyli prawdopodobieństwo zdarzeń opisywanych w „Najpiękniejszej” przeze mnie jest bardzo wysokie.

Nie miała Pani jakichś nieprzyjemnych rozmów po ukazaniu się tej książki? Czy świat polityki, Pani dawni koledzy polityczni nie byli dla Pani nie mili po jej publikacji?

- Nie, nie miałam, choć milczenie niektórych mediów jest bardzo wymowne. Myślę, że jeszcze nie wszyscy zorientowali się, co chcę przekazać w tej książce...

Moi dawni koledzy polityczni w przeważającej większości nie mogli być dla mnie niemili, ponieważ nie utrzymuję z nimi kontaktów. Książka nie ma odcieni politycznych - jeśli piszę o politykach, nie określam, czy są z lewicy czy prawicy - ważne są tylko pewne mechanizmy, które w polityce funkcjonują bez względu na to, kto rządzi... zapewniam jednak potencjalnych Czytelników, że nie jest to książka o polityce. Romans plus sensacja - czyli to, co ludzie lubią. A że niektórzy bohaterowie nie ze swojej winy zostali wplatani w tryby różnych dziwnych wydarzeń... no cóż, tak w życiu bywa

To jakie jest prawdziwe przesłanie tej książki?

- Prawdziwym przesłaniem tej książki jest przekonanie, iż warto być uczciwym i przyzwoitym człowiekiem oraz, że wszystkie nasze czyny wcześniej czy później zostaną osądzone i albo zostaniemy nagrodzeni, albo ukarani. To przesłanie w pełni zostanie wyrażone w II części książki, ponieważ w pierwszej nie wszystkie wątki zostały zakończone - zostawiłam pewne furtki, pozwalające na ciąg dalszy.

Jednak czy czytelnicy w to uwierzą? Jest bowiem wyrobiona opinia medialna w społeczeństwie, że Pani była w „grupie trzymającej władze”, a tam jest jak w stadzie wilków?

- A gdybym napisała tę książkę pod pseudonimem? Jeszce raz powtarzam - to nie jest autobiografia czy też wspomnienia! To jest normalna powieść z wymyślonymi bohaterami i w  żadnej z kobiecych postaci Czytelnicy nie odnajdą "lwicy lewicy".

A jeśli zaś chodzi o "grupę trzymającą władzę" proszę jeszcze raz przeczytać stenogram rozmowy Rywina z Michnikiem i sprawdzić, czyje nazwiska tam padły. Tam i w czasie konfrontacji w gabinecie premiera Millera... Z Rywinem nawet nigdy nie rozmawiałam. Ja go po prostu nie znałam!

Na „mieście” jaskółki ćwierkają, że weszła Pani w drogę bardzo wpływowej grupie ludzi w Polsce i to nie tylko w sprawie mediów...? Czy to prawda i kim są te osoby?

Weszłam w drogę i jako wiceminister kultury i jako generalny konserwator zabytków, ale jeszcze nie jest czas, by o tym mówić...

A kiedy przyjdzie ten czas jak skończą się procesy karne? Czy będzie Pani wtedy dalej trzymała „język za zębami”?

- Ja mówię dużo, tylko nikt nie chce tego słuchać. I kiedy mówię, iż cała prawda o aferze Rywina jest w stenogramach komisji śledczej, to nikomu się nie chce ich dokładnie prześledzić. Czarny piar odniósł skutek. Czy wie pan, iż Maria Antonina nigdy nie powiedziała : "Nie mają chleba? Niech jedzą ciastka"? To tylko czarna propaganda. Ten, kto miał rząd dusz w mediach w owych czasach taką wersję do znudzenia przekazywał społeczeństwu i jak powiedział niedoszły premier z Krakowa - opinia publiczna wydała wyrok.

Czy Ci właśnie ludzie szykowali zamach na Premiera Leszka Millera wtedy gdy spadł z nim helikopter również z Panią na pokładzie?

- A to już bardzo spiskowa teoria dziejów... nic mi nie wiadomo o rzekomym zamachu.

Czyli to służby maczały palce w Aferze Rywina i tym wypadku?

- Zupełnie kto inny maczał palce w aferze Rywina

Proszę mi powiedzieć, kto to był i jaki miał w tym cel?

Proszę przeczytać stenogramy z komisji...

Co Pani jako były polityk lewicy myśli o koalicji PO z SLD, która tak naprawdę stała się faktem, bo te partie wystawiają wspólnych kandydatów do Senatu?

- Myślę, że w naszym porządku prawnym Senat nie ma najmniejszego znaczenia - większość sejmowa może odrzucić zarówno każdą inicjatywę ustawodawczą tej izby, jak i poprawki do przyjętej przez sejm ustawy. W Senacie, jeśli moje prognozy się sprawdzą, żadna siła polityczna nie będzie miała większości, a więc będą zawierane doraźne koalicje, które i tak dla uchwalanych przez Sejm ustaw nie będą miały najmniejszego znaczenia.

Zamierza Pani jeszcze kiedyś wrócić do polskiej polityki? Moim zdaniem takich przebojowych kobiet jak Pani brakuje, szczególnie po tragedii Smoleńskiej.

- Nie myślę o tym teraz, muszę odzyskać najpierw dobre imię, a przecież Pan wie, że jeśli w II instancji wyrok zostanie podtrzymany, nie będę mogła kandydować w wyborach. To bardzo skuteczny mechanizm eliminacji osób, które tylko niosą z sobą kłopoty, będąc poza układami i nie bojąc się mówić otwarcie, co myślą. Mam nadzieję jednak, iż tak jak np. w przypadku Romualda Szeremietiewa sprawiedliwość zwycięży.

No i jeszcze pozostaje kasacja...

Dobrze, że Pani o tym powiedział. Czy dalej Pani prowadzi wojnę z mediami, bo to Pani zapowiedziała po wybuchu afery „opolskie"?

- Nie,  nie prowadzę wojny z mediami, choć są takie, z którymi już nie będę rozmawiała. Rozpoczyna się tylko takie bitwy, które można wygrać...

Co rodzina, znajomi mówią po wyroku w pierwszej instancji. Czy teraz nie spotkała się Pani z zarzutami z ich strony, że była Pani jednak w „grupie trzymającej władzę", która posłała Rywina po łapówkę do Agory? Że wzięła Pani pieniądze za ubezpieczenie Elektrowni Opole?

- Wyrok - nieprawomocny - nie dotyczy afery Rywina. Poprzednio zostałam uniewinniona. Sprawa dotyczy posiedzenia Rady Ministrów w marcu 2002 r. czyli pół roku przed wizytą Rywina w Agorze. Na posiedzeniu Rady Ministrów, która miała przyjąć projekt ustawy o radiofonii i telewizji pojawił się ówczesny przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, Juliusz Braun i poprosił rząd o wprowadzenie zapisu, który zlikwidowałby możliwość prywatyzacji ośrodków regionalnych telewizji publicznej.

Premier i rząd przychylili sie do wniosku Brauna, a ja kazałam wprowadzić do projektu odpowiedni zapis. W efekcie, po kilku latach zostałam oskarżona o to, iż umyślnie, z pełną świadomością sfałszowałam projekt, bowiem zdaniem prokuratora z Białegostoku, rząd propozycji Brauna nie, przyjął.

Trzy lata temu zostałam jednogłośnie uniewinniona przez trzyosobowy skład sędziów Sądu Okręgowego w Warszawie, a sędzia przewodniczący w ustnym uzasadnieniu porównał działalność prokuratury w Białymstoku do prokuratur z czasów stalinowskich, działających wg zasady dajcie człowieka, a znajdę paragraf. W tym samym sądzie po trzech latach uznano, iż premier zeznający, iż Rada Ministrów przyjęła propozycję Brauna nie jest wiarygodny, choć prowadził owe posiedzenie i prokurator z Białegostoku wie lepiej, co sie stało na posiedzeniu rządu.

Jeśli chodzi o elektrownię Opole, proces trwa, więc nie chcę go komentować, powiem tylko iż wszyscy wycofali swoje zeznania z czasów śledztwa, opowiadając o zastraszaniu i zmuszaniu do takich zeznań przez prokuraturę.

Rzadko udziela pani wywiadów. Co jest tego powodem?

- Przez kilka lat milczałam, ale od kwietnia udzieliłam już kilkunastu wywiadów, głównie dlatego, iż postanowiłam przerwać tę ciszę, a także by promować książkę.

Proszę mi powiedzieć kto za tym stał, by Panią załatwić na całej linii i co było tego powodem?

- Nie chcę tego komentować, powiem tylko iż ów nieprawomocny wyrok przerwał bardzo interesujące rozmowy na temat mojego kandydowania w październikowych wyborach.

Kto Panią namawiał do startu w zbliżających się wyborach?

- Przykro mi, ale obowiązuje mnie w tej sprawie dyskrecja.

Nie uważa Pani, że to była kolejna akcja, by Pani nie wróciła do gry? Czemu ludzie władzy tak bardzo się Pani boją?

- Myślę, że już i tak za dużo powiedziałam...

Wielu ekspertów i politologów twierdzi, że w Polsce po okresie rządów Leszka Millera nie ma prawdziwej lewicy. Zgodzi się Pani z takim stwierdzeniem? A może uważa Pani, że „młode wilki” z Napieralskim na czele mają szansę zdobyć zaufanie Polaków i lewica znowu stanie się znaczącą siłą w parlamencie?

- Obawiam sie, że październikowe wybory mogą stać się zimnym prysznicem dla lewicy pod sztandarami SLD. Nie tylko brak jasnego przesłania, krótkiego i trafiającego nie tylko do zdeklarowanych zwolenników lewicy, którzy bez względu na wszystko zawsze będą na nią głosować, programu,  ale także brak wyrazistych osobowości na listach SLD może przynieść wyborczą klęskę, a taką będzie wynik poniżej 10 procent.  I jak mówi Robert Biedroń w jednym z ostatnich wywiadów, może okazać się, iż Grzegorz Napieralski będzie ostatnim przewodniczącym tej partii, bowiem jest możliwe, iż po wyborczej klęsce SLD już się nie podniesie.

Znała Pani Leppera? Czy jego "samobójcza" śmierć była dla Pani zaskoczeniem? Wierzy Pani w taki akt desperacji i załamania psychicznego?

- Nie znałam Leppera, raz tylko brałam udział w kolacji, na którą zaprosił go premier Miller. W jej trakcie był bardzo wyciszony, rzekłabym wręcz nieśmiały. Trudno powiedzieć, co się wydarzyło, ale jego śmierć była dla mnie zaskoczeniem. Widziałam go tak jak wielu Polaków- jako silnego, walczącego z przeciwnościami losu człowieka.

Czy po tej śmierci nie zapaliła się w Pani głowie czerwona lampka? Nie boi się Pani, że mogą przyjść porozmawiać z Panią?

- Nie, ja nikomu nie zagrażam...

Dobrze, a niech więc to ostatnie Pani stwierdzenie będzie naszym podsumowaniem. Dziękuję za rozmowę.

Ja również dziękuję za rozmowę...
Data:
Kategoria: Polska

Fiatowiec

Zawsze na straży prawa. Opinie i wywiady z ciekawymi ludźmi. - https://www.mpolska24.pl/blog/zawsze-na-strazy-prawa-opinie-i-wywiady-z-ciekawymi-ludzmi

Fiatowiec: bloger, dziennikarz obywatelski, publicysta współpracujący z "Warszawską Gazetą". Jestem długoletnim pracownikiem FIATA.Pomagam ludziom pracy oraz prowadzę projekty obywatelskie.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.