Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Wyciskanie strachem

Tak kierowniku, dam radę – najczęściej odpowiada pracownik, gdy przełożony zwiększa tempo pracy lub dokłada operacji do wykonania. Gotów jest poświęci swoje zdrowie, aby tylko utrzymać miejsce pracy, a słyszał, że mają zwalniać. Niestety najczęściej traci jedno i drugie. Nawet, gdy owe zwolnienia okazują się niesprawdzoną medialną pogłoską.

Tak kierowniku, dam radę – najczęściej odpowiada pracownik, gdy przełożony zwiększa tempo pracy lub dokłada operacji do wykonania. Gotów jest poświęci swoje zdrowie, aby tylko utrzymać miejsce pracy, a słyszał, że mają zwalniać. Niestety najczęściej traci jedno i drugie. Nawet, gdy owe zwolnienia okazują się niesprawdzoną medialną pogłoską.

Liderzy na pikiecie
Na zdjęciu w niebieskiej koszulce Mieczysław Bubień, autor tego tekstu.

Bardzo aktywnie ostatnio wypowiada się w mediach Franciszek G., przewodniczący jednego (sam twierdzi, że największego) związku zawodowego w naszym zakładzie na temat utraty produkcji nowego modelu Pandy oraz związanej z tym drastycznej likwidacji miejsc pracy w tyskim Fiat Auto Poland. Swoimi teoriami (bo do przemyśleń, to im daleko)podzielił się nawet z lokalnym dodatkiem liberalnej Gazety Wyborczej. Warto zatem zadać sobie pytanie po co to robi, skoro katastroficzne wizje dementują zarówno przedstawiciele FAP, jak i dyrektor Grupy Fiat?

Może jest to celowa dezinformacja o zwolnieniach mająca wzbudzić wśród załogi strach o utratę miejsc pracy, która ma ułatwić dyrekcji zarządzanie pracownikami, a raczej ich wykorzystywanie? Osoba zastraszona, bojąc się stracić miejsce zatrudnienia, będzie starła się pracować bardziej wydajnie. Nie upomni się o swoje prawa pracownicze, wykona każde polecenie przełożonego. Przyjmie każde nadmierne obciążenie pracą bez szemrania.

Spójrzmy na fakty. Produkcja FAP jeszcze w kwietniu wynosiła 2.280 sztuk aut dziennie. W maju zakończono, zgodnie z zapowiedziami, wytwarzanie modelu Seicento. Czy jednak produkcja spadła? Nie! Obecnie linie montażowe opuszcza ok. 2.300 aut dziennie, gdyż zwiększona została produkcja Forda K. Nie trzeba mieć doktoratu z nauk matematycznych, aby wyliczyć, że produkujemy ok. 40 aut więcej. I tutaj nasuwa się pytanie, czy zwiększyło się zatrudnienie? Otóż też nie! Wręcz przeciwnie, spadło. Część osób, które były wypożyczone przez FAP z Powertrain wróciła do pracy w Bielsku-Białej. Reszta tych pracowników ma tam wrócić do końca maja. W sumie jest to grupa ok. 100 osób. Czy na ich miejsce zatrudniono kogoś nowego? Też nie! Kto w takim razie wykonuje pracę tych osób, które wróciły do Bielska. Odpowiedź jest bardzo prosta: pozostali zatrudnieni w FAP.

Czy zatem przeciążeni zadaniami tyscy pracownicy będą się skarżyli i protestowali? Dzięki aktywności Franka G. – nie! Ponieważ będą się obawiać, że jak się odezwą, to okażą się tymi niepokornym, którzy jako pierwsi stracą pracę. Zatem za wszelką cenę będą wykonywać dodatkowe operacje. Pracownik będzie pracował za dwóch (a jak trzeba to i trzech), pokazując, że da radę. Przecież w prasie wyczytał wypowiedź wspomnianego Franka G., że w FAP będą zwolnienia i na bruk pójdzie 2,5 tysiąca osób.

Dla pracodawcy jest to wprost idealna sytuacja. Zatrudnienie spada, natomiast produkcja i zyski rosną. Pracownicy się nie odzywają bo jest „kryzys”, bo mogą być zwolnieni. Oni muszą zrozumieć trudną sytuację na rynku pracy oraz globalne wyzwania stojące przed firmą. Tymczasem linia produkcyjna pędzi coraz szybciej, produkujemy coraz więcej aut. Dołożyli ci pół operacji... dam radę, odpowiadasz kierownikowi. Dam radę – powtarzamy, co dzień przystępując do pracy i w pocie czoła biegamy z coraz szybciej pędzącą linią produkcyjną.

Typowym przykładem są ostatnio powtarzające się sytuacje na linii D. Początek zmiany, na tablicy świetlnej ukazuje się plan do wykonania 300 aut. Zaciskamy zęby spinamy się w sobie i startujemy. Przecież damy radę. Dwie godziny przed końcem zmiany pada informacja z ust kierownika, że plan jest zwiększony o 10 aut, czyli w sumie 310 aut do wykonania. Czy dodano do tej dodatkowej produkcji pracowników?

Oczywiście nie!

Ten wyśrubowany plan wykona tą obsadą, która jest na linii. Ale damy radę, bo przecież mogą zwolnić, bo za bramą czeka kolejka chętnych Efektem takiej pracy, są częste pomyłki za które pracownicy są karani naganą, zabraniem premii, a nawet zwolnieniem, którego tak chcieli uniknąć. Natomiast w pierwszej kolejności powinno się ukarać organizatora takiej pracy, gdyż jest ona książkowym przykładem złego zarządzania.

Odpowiedzmy sobie jeszcze na pytanie, jakie są skutki takiej organizacji (czy raczej dezorganizacji) pracy. Wykonywanie zadań w stresie, z nadmiernym obciążeniem prowadzi powoli, acz systematycznie do wyniszczenia organizmu. Zaczynają odzywać się bóle w kręgosłupie, w nadgarstkach. Bolą mięsnie, bolą kolana, zaczynają się problemy z sercem i udajemy się do lekarza po pomoc. Ten wypisuje zwolnienie.

Po pierwszym zwolnieniu w „nagrodę” za zakłócenie pracy zespołu kierownik oddelegowuje pracownika na inne stanowiska (to kolejny stres, bo trzeba uczy się nowej operacji). Karnie oddelegowany nie daje rady, zjeżdża. Koledzy obok patrzą na niego przysłowiowym wilkiem, bo automatycznie oni też zjeżdżają ze swoimi operacjami. Stres i napięcie sprawiają, że czuje się coraz gorzej.

Pracownik idzie kolejny raz do lekarza i ląduje na następnym zwolnieniu. Wracając do pracy, na wstępie jest wezwany do kierownika na rozmowę edukacyjną, podczas której informują go, że dezorganizuje pracę zespołu technologicznego. Czyli kolejną dawkę stresu ma jeszcze przed pojawieniem się na linii.

Po trzecim zwolnieniu lekarskim dostaje do podpisania „lojalkę”, że nie będzie chorować, choć równie dobrze można od człowieka żądać, aby zobowiązał się dożyć setki. W końcu dostaje wypowiedzenie z pracy. Nikt się tym nie martwi, bo za bramą na zwolnione miejsce czekają tacy, którym się wydaje, że dadzą radę. Zapominają tylko, że o ile przez pewien czas można pracować ponad siły, to organizmu się nie oszuka i za nadmierny wysiłek przyjdzie zapłacić zdrowiem. A wówczas co najwyżej dadzą radę pójść o własnych siłach do lekarza, bo o pracy i utrzymaniu rodziny będą mogli zapomnieć.

Mieczysław Bubień

Źródło: Miesięcznik MOZ NSZZ Solidarność FAP i spółek - "Niezależny Związkowiec" Nr 7/10, czerwiec-lipiec 2010.

Data:
Kategoria: Polska

Fiatowiec

Zawsze na straży prawa. Opinie i wywiady z ciekawymi ludźmi. - https://www.mpolska24.pl/blog/zawsze-na-strazy-prawa-opinie-i-wywiady-z-ciekawymi-ludzmi

Fiatowiec: bloger, dziennikarz obywatelski, publicysta współpracujący z "Warszawską Gazetą". Jestem długoletnim pracownikiem FIATA.Pomagam ludziom pracy oraz prowadzę projekty obywatelskie.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.