Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Historia z życia wzięta

Byłoby dobrze, gdyby ten przypadek był ostrzeżeniem dla innych szukających zemsty przy pomocy instytucji państwowych, sprawujących funkcje utrzymania praworządności w Polsce. W tym wypadku wymiar sprawiedliwości stanął na wysokości zadania.

Byłoby dobrze, gdyby ten przypadek był ostrzeżeniem dla innych szukających zemsty przy pomocy instytucji państwowych, sprawujących funkcje utrzymania praworządności w Polsce. W tym wypadku wymiar sprawiedliwości stanął na wysokości zadania.

Blisko półtora roku temu niejaki pan Wincenty Morycz postanowił dokonać na mnie niezrozumiałego aktu prywatnej zemsty.

Pan Morycz to były przewodniczący Kolegium Sędziów w Podkarpackim Związku Piłki Nożnej, który w demokratycznych wyborach nie został wybrany na kolejną kadencję 2008-2012. Delegaci naszego związku pokazali mu na zjeździe symboliczną czerwoną kartkę, iż nie chcą mieć z tym panem już nic wspólnego.

Winą za to nie wiedzieć czemu pan Morycz obarczył mnie.

Po tych wyborach kierowana przez niego w poprzednich latach organizacja sędziowska pod nowym zarządem zmieniła diametralnie swoje oblicze in plus.

Dokonywał prób szkalowania mojej osoby w całym środowisku piłkarskim do którego jeszcze miał dostęp.

Rozpoczął również rozsyłanie pism zawierających nieprawdziwe treści do wszystkich możliwych prokuratur składając doniesienia o przestępstwie, CBA, ABW, polityków takich jak Grzegorz Schetyna, czy Julia Pitera. Nie zawahał się nawet skierować oszczerstw na mój temat do premiera Donalda Tuska. Ogromną zatem musiał się kierować nienawiścią za przegraną konfrontację wyborczą.

Gdy doszły do mnie informacje o skali tych pomówień starałem się na wszelkie możliwe sposoby, wszędzie gdzie tylko mogłem tłumaczyć bezsens tych oskarżeń, lecz nikt nie chciał mi wierzyć. Sprawdzono wszystko co dotyczyło mojej działalności związkowej i prywatnej. Jakby tego było mało nie oszczędzono w procedurach śledczych mojej rodziny, najbliższych przyjaciół i współpracowników. Bez efektów. Bo cóż można było znaleźć, gdy oskarżenia kierowane na mnie przez pana Morycza były wyssane z palca.

Wpisał się w ten scenariusz dość pochopnie, szukając widocznie sensacji do gazety w której pracuje redaktor Jacek Sarzało. Dziennikarz znany i opiniotwórczy. Podawał do wiadomości publicznej informacje nie sprawdzając w sposób wystarczający ich wiarygodności.

Śledztwa nic nie wykazały. Postępowania jedno po drugim umarzano

Pozostało pytanie, co z tymi którzy mnie pomówili. Dlaczego pozostają bezimienni i anonimowi, choć narazili niewinnych ludzi i ich rodziny na stres i potworne nerwy, a skarb państwa na niepotrzebne koszty związane z koniecznością przeprowadzenia śledztwa. I to nie jednego.

Pozostała mi zatem droga sądowa. Po kilku rozprawach i zapoznaniu się Sądu z dokumentami zawarto ugodę, którą załączam do niniejszego pisma.

Ugoda ta zobowiązuje Wincentego Morycza i Jacka Sarzało do zamieszczenia w prasie przeprosin. Dodatkowo Wincenty Morycz ma wpłacić 3000 zł na cel charytatywny na konto Caritas Diecezji Rzeszowskiej.

Całe moje zawodowe życie ciężko i uczciwie pracowałem. Kocham sport i wkładam po dzień dzisiejszy wiele sił, czasu i niejednokrotnie prywatnych środków finansowych w swoją działalność na rzecz polskiej piłki. Przykro, że moje chęci i zaangażowanie musiały zostać okupione takimi przeżyciami.

Byłoby dobrze, gdyby ten przypadek był ostrzeżeniem dla innych szukających zemsty przy pomocy instytucji państwowych, sprawujących funkcje utrzymania praworządności w Polsce.

Rzeszów, 13 maja 2010 r.

Sąd Okręgowy w Rzeszowie Wydział I Cywilny

z powództwa Kazimierza Grenia

o ochronę dóbr osobistych

postanowił

Pozwani Wincenty Morycz i Jacek Sarzało zobowiązują się solidarnie do przeproszenia powoda Kazimierza Greń poprzez opublikowanie w wydaniu poniedziałkowym Gazety Wyborczej na pierwszej stronie Dodatku Sportowego w rozmiarze 3 modułów przeprosin o następującej treści:

Wincenty Morycz i Jacek Sarzało przepraszają Pana Kazimierza Greń za podanie nieprawdziwych i naruszających jego dobre imię informacji, jakie znalazły się w artykule pod tytułem „Nazywa się Greń. Baron Greń” zamieszczonego w dniu 27 października 2008 r. w Gazecie Wyborczej.

Pozwany Wincenty Morycz zobowiązuje się wpłacić na rzecz Caritas Diecezji Rzeszowskiej ul. Jana Styki 21, 35-006 Rzeszów kwotę 3.000 zł na konto Caritas Diecezji Rzeszowskiej tytułem zadośćuczynienia. Kwota zostanie wpłacona przez pozwanego Wincentego Morycza w trzech ratach po tysiąc złotych.

Nastąpi również zwrot opłaty od pozwu.

Pozdrawiam Kazimierz Greń - Prezes Podkarpackiego ZPN.

Więcej publikacji autorstwa Prezesa Grenia znajdziecie na jego macierzystym blogu (tutaj).

Data:
Kategoria: Polska

Fiatowiec

Zawsze na straży prawa. Opinie i wywiady z ciekawymi ludźmi. - https://www.mpolska24.pl/blog/zawsze-na-strazy-prawa-opinie-i-wywiady-z-ciekawymi-ludzmi

Fiatowiec: bloger, dziennikarz obywatelski, publicysta współpracujący z "Warszawską Gazetą". Jestem długoletnim pracownikiem FIATA.Pomagam ludziom pracy oraz prowadzę projekty obywatelskie.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.