Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Samoloty lądowały w tym samym czasie!

Teraz wszystko jest już dla mnie jasne, co się działo w ostatniej minucie lotu prezydenckiej „Tutki” do tej wersji wydarzeń podanej przez TVN24 (tutaj) pasuje mi teoria, że nasz samolot lądował w tym samym momencie co samolot rosyjski Ił-76.

Żeby nie być gołosłownym przejdźmy do faktów cytuję:

“(...) jako wyjaśnienie, pojawia się zagadkowe podejście do lądowania rosyjskiego samolotu transportowego (prawdopodobnie Ił-76) przed planowanym lądowaniem Tu-154. Informacje o tym zdarzeniu sprowadzają się do tego, że próbował on wylądować ale odbił się od lotniska, wykonał ryzykowny manewr przechylenia się na skrzydło, prawie zahaczając o ziemię, a następnie odleciał do Moskwy. Jednak o której godzinie to było? Tu relacje są różne, na pewno po lądowaniu polskich dziennikarzy (godzina 7:20), a przed katastrofą naszego samolotu. Na podstawie tych relacji [rozmaitych relacji świadków zaraz po katastrofie, wskazujących czas nieudanego lądowania IŁ-a] możemy śmiało twierdzić, że podejście Ił-76 do lądowania nastąpiło między 8:30, a 8:40. Moja hipoteza brzmi: była to 8:40, czyli wtedy, gdy rozbił się polski samolot! Oba samoloty podchodziły do lądowania w tym samym czasie! To wyjaśniałoby dlaczego Tu-154 nagle obniżył lot, wcześniej podchodząc prawidłowo. Piloci zobaczyli na kursie kolizyjnym inny samolot, musiał być wyżej od ich pozycji, wobec czego awaryjnie wykonali manewr jego ominięcia schodząc w dół. Dalszy przebieg wypadków, jak wspomniałem, jest mniej więcej znany.”

Kolejny cytat:

„(…) We wcześniej nadesłanym mi e-mailu Pan Leszek Biegalski z Kanady napisał, że ustalono, że w momencie katastrofy wiał wiatr od wschodu ok. 10 m/sek i że pilot TU 154 podchodził do lądowania w sposób nietypowy też od wschodu, od strony “nizinki” leżącej w odległości 1-3 kilometrów przed wschodnim brzegiem pasa startowego i ok. 50 metrów poniżej jego początku. Co więcej, ten pas startowy w Smoleńsku nie jest poziomy, tylko lekko nachylony w kierunku zachodnim. (Co widać na pokazywanych w internecie przekrojach terenu.)

Załóżmy, że w tym samym czasie od “normalnej”, przy wschodnim kierunku wiatru, zachodniej strony zaczął podchodzić, tuż przed godz. 10.40 lokalnego czasu, ten IŁ 76, któremu kontroler lotniska odmówił zgody na lądowanie. Wskutek tego, że początek pasa od strony zachodniej jest obniżony o blisko 20 metrów w stosunku do jego wschodniego krańca oraz wskutek tego, że TU 154 leciał ostatnie 3 km 50 metrów nad ziemią, praktycznie poniżej wschodniego brzegu pasa startowego, oba samoloty nie mogły się nawzajem zobaczyć, w tym krótkim okresie czasu gdy leciały wprost na siebie, na swych radarach. “Zobaczyły się” (na radarach, bo widoczność była tylko 500 m) dopiero w momencie gdy TU 154 był około 1 km od wschodniego brzegu pasa startowego, a IŁ 76 właśnie lądował. I oba wykonały manewr wymijający – jak podawali naoczni świadkowie na lotnisku, “IŁ 76 nagle zachwiał się, położył na skrzydło prawie dotykając ziemi i odleciał”, TU 154 zrobił to samo, ale, że był już za nisko, to w momencie nagłego skrętu utracił jeszcze wysokość (“ześlizgnął na skrzydło” tak jak to było w wypadku CASA w styczniu 2008 r.) zahaczył o grube drzewo, 200 metrów na lewo od czystej przestrzeni nadlotu ze wschodu, próbował jeszcze wzbić się w górę, ale pochylony prawie o 45 stopni nie utrzymał się długo w powietrzu i runął kapotując “kołami do góry” totalne rozbijając kabinę. “

Wcześniejszą godzinę katastrofy "prezydenckiej Tutki" potwierdza również kierowca polskiego TIR-a, który mówił, że był ok. 2 km od smoleńska kiedy zatrzymała go ruska milicja i mówili mu, że rozbił się samolot i Nasz Prezydent nie żyje. Kierowca pomyślał – “co ty k***a p*****lisz”. Ale potem chciał podjechać i sprawdzić bo było niedaleko, niestety kiedy ruscy niedaleko lotniska zobaczyli polskie tablice - kazali się wracać i nie pozwolili podjechać bliżej i nic nie zobaczył. Mówił jednak, że kiedy zatrzymała go kontrol drogowa to była godzina ok 8:30 – 8:35 i oni już wiedzieli. Mówił też, że w nocy rzeczywiście była okropna mgła, ale rano to już o wiele mniejsza. A więc katastrofa nie była o 8:56 jak podawali na początku Rosjanie, ani nawet 15 minut wcześniej jak podają teraz - tylko jeszcze wcześniej - czyli kolejne mataczenie i niezbity dowód na ..... – to pewnie był czas na zatarcie niektórych grubszych śladów i sprawdzenie czy “wczystkim jest już dobrze”. Start z Okęcia był o godz. 7:23, a lot trwa godzinę więc mógł lądować przed godziną 8:30.

Jest to chyba najbardziej prawdopodobna i zbliżone wersja tego, co się mogło wydarzyć w ostatniej minucie lotu prezydenckiego samolotu TU-154 nad lotniskiem Siewiernyj pod Smoleńskiem. Czy te przypuszczenia potwierdzi strona rosyjska? Obawiam się, że nie bardzo, bo potwierdziłyby się przypuszczenie iż winni są Rosjanie, a oni nie mają zwyczaju przyznawać się do błędów.



Marcin, Ja i Wajcha


Źródło: portal TVN24.pl oraz portal Smoleńsk-2010.pl

Data:
Kategoria: Polska

Fiatowiec

Zawsze na straży prawa. Opinie i wywiady z ciekawymi ludźmi. - https://www.mpolska24.pl/blog/zawsze-na-strazy-prawa-opinie-i-wywiady-z-ciekawymi-ludzmi

Fiatowiec: bloger, dziennikarz obywatelski, publicysta współpracujący z "Warszawską Gazetą". Jestem długoletnim pracownikiem FIATA.Pomagam ludziom pracy oraz prowadzę projekty obywatelskie.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.