W pewnym okresie swej zawodowej kariery pracował w jednym ze znanych tabloidów. Spostrzeżenia tam poczynione stały się natchnieniem do napisania książki. Ukazuje w niej mechanizmy fukcjonowania tego typu mediów.
W swych opowiadaniach ukazuje mało znaną prawdę o organizowaniu pracy w redakcjach czy sposobach zbierania informacji o faktach. Dziennikarzom i fotoreporterom przychodzi niejednokrotnie realizować przedziwne polecenia naczelnych z Wawy. Bywa, że informacjami manipuluje się, nawet tymi tragicznymi... Wszystko po to, by zwiększyć sprzedaż gazety.
Książka napisana barwnym językiem z dbałością o zachowanie specyfiki dialogów, jakie można usłyszeć w środowisku ludzi mediów(skrótowość, kolokwializmy, neologizmy, wyrazy dosadne). Dystans autora do opisywanych sytuacji świadczy, że sam nie zatracił wrażliwości. Potrzeba sporej cywilnej odwagi, by tak pisać.
Fragment książki pt. „Kadry Prawdy”:
Wpadam do redakcji. Alicja łapie mnie zanim zaczynam zrzucać zdjęcia. I prosi…
- Wojtek, mapka jest potrzebna… zrób proszę… jak ten korek objechać… na kato-wickiej… bo oni w Wawie to sto lat to będą robić…
- Jaki korek na katowickiej ?
- No ten, przy tym wiadukcie… co go remontują… sam nam ten temat podrzuciłeś…
Przypomina mi się, jak Alicja dzwoniła z pytaniem jak można ten odcinek wyjazdu na Katowice ominąć, i już jestem w domu.
- Ale chcą objazd przez autostradę, od południa, czy ten od północy, przez te uliczki osiedlowe… ?
- Jeden i drugi… narysuj proszę i wyślij… jak najszybciej…
- No dobra, zdjęcie mapy Poznania mam w lapie… tej ze ściany, z wyborczej… ale będzie to schematyczne, bo z Patrykiem zaraz muszę wyjść…
- Nieważne, bylebyś wysłał, bo oni ciśnienie mają, i trochę, się gubią…
Co za ludzie, myślę, a ile razy ja mam gdzieś trafić po mapie i trafiam, i to do wiosek co to ich na niej nie ma, albo są gdzieś indziej, taki kawałek w prawo lub w lewo, w górę i lub w dół. I trafiam. A oni się w mieście dużym gubią. No tak… oni jeżdżą na GPS. Taki elektroniczny McDonald’s. Modyfikuje umysł, i pamięć. Dobrze, że mnie na niego nie stać. Kolega kupił nową kom&
oacute;rę, i w niej taką opcję ma. Pod Poznaniem przeprowadził go drogą o 30ci kilometrów dłuższą. Żeby mieć autostradę na mapie, kupiłem nowy atlas. Zgodny z GPS. Chyba go wyrzucę bo większości miejscowości nie ma, takich małych, albo są, nie po tej stronie drogi.
Siadam i rysuję. Numerek, ulica, kreska i nazwa w file info . Rach, ciach i wysyłam. Wychodzę z Patrykiem.
- Co robimy?
- Targety dla polityki…
- O Boże. A w jakim temacie ? – już wiem, że będzie to niezapłacona robota… polityka, taki dział., w wawie, zamawia mnóstwo, ale niewiele wchodzi…- I ile???
- Chcieli osiem, ale zbiliśmy do pięciu…
- A wiek?
- Nie określili się – mówi Patryk. – Ale jak znam życie to i tak coś im będzie nie pasować… ale luz, zrobimy trzy i do redakcji…
- Ten twój luz to mnie czasem przeraża… a potem trzeba dorabiać zdjęcia…
- Spoko… jak będzie trzeba… to ojca podstawie i sąsiada… jeszcze nie chodzili…
- Przeraża mnie to, że ludzie tą gazetę kupują… jak podstawiłem znajomego do zdjęć to mnie pytał, czy wszystkie informacje takie są… ?PRAWDZIWE”…- akcentuję.
- I co? – pyta wyraźnie zainteresowany Patryk. – Co powiedziałeś?
- Kup. Znajdź stronę gdzie jesteś, a resztę wyrzuć… stronę na pamiątkę zostaw…- I tu nagle dzwoni telefon… mój…
Fragmenty w formie elektronicznej przeczytacie tutaj, a wersja papierowa już się drukuje, o czym jak się ukaże na rynku zaraz was poinformujemy.
Fiatowiec