Położenie geopolityczne Polski sprawia iż przez tzw. „korytarz” północnoeuropejskich nizin od ponad 2000 lat przechodzą wszelkie inwazje i najazdy na nasz kontynent, począwszy od starożytnych Germanów, poprzez Tatarów a skończywszy na kampanii Napoleona, Hitlera a potem Armii Czerwonej. Do XVII wieku gdy na terenie Niemiec istniało silne rozbicie polityczne na wiele państw a Ruś była zagrożona zarówno najazdami ze wschodu jak i północy, Polska wzmocniona Unią nie odczuwała nie tylko zagrożenia bytu swojej państwowości ale nawet nie przewidywano utraty, na dłuższy okres jakiejkolwiek prowincji. Sytuacja ta zmieniła się radykalnie w XVII i XVIII wieku gdzie w walkę o hegemonie w tej części świata włączyło się aż pięć ówczesnych potęg, które na domiar złego otaczały nasz kraj z każdej strony. Zaś większość z nich odgrywała rolę mocarstwową rolę nie tylko w Europie ale także później nawet na Świecie. Żadne mocarstwo (włączywszy w to i dzisiejsze USA) nie wytrzyma takiego naporu najazdów z różnych stron. Stąd i upadek I Rzeczypospolitej był wynikiem nie tylko przysłowiowego anarchizmu szlachty ale też wyczerpania kraju licznymi wojnami.
Od tego czasu polityka Polski mogła opierała się tylko o 3-4 podstawowe założenia strategiczne. Pierwsze z nich przewidywało oparcie się i wejście w sferę wpływów jednego z ościennych mocarstw. Tak było w całym XVIII wieku gdy Polska w całości była uzależniona od Rosji. A jej upadek związany był właśnie z próbą zrzucenia tego uzależnienia. Drugie założenie strategiczne narodziło się w okresie wojen napoleońskich i było kontynuowane przez dwudziestolecie międzywojenne. Opierało się ono na szukaniu powiązań i sojuszów z mocarstwem odległym geograficznie, które w dużej części traktowało nas instrumentalnie do umocnienia własnych wpływów w tym regionie. Jednak w takim przypadku problematycznym się stawało uzyskanie natychmiastowej i skutecznej pomocy wojskowej w wypadku wojny z którymś z ościennych mocarstw. Tak było w roku 1809, tak też było i w 1939 gdy przeceniliśmy siły sojuszników do przyjścia nam z szybką pomocą.
Kolejne założenie strategiczne wyłoniło się nam po roku 1989. Wtedy to po raz pierwszy w swojej historii bezpieczeństwo mogliśmy oprzeć o system wzajemnych sojuszów militarnych i powiązań gospodarczych jakie dało nam NATO i UE. Pytanie jak mocno trwały jest taki zbiorowy układ i jak on długo potrwa? Obecny kryzys na pewno udzieli nam takiej informacji, trudno jednak powiedzieć czy będzie to wymagało powrotu do jednej z dwu pierwszych strategii czy też umocni się dzisiejszy status quo. Obciążenie finansowe Niemiec może stać się na tyle duże iż mogą one dojść do wniosku że łatwiej będzie im poluzować węzły UE niż łożyć kolejne miliardy do wspólnej kasy. A bardziej opłacalne będzie powiązanie się gospodarcze z szerokim rynkiem rosyjskim a przez niego i azjatyckim, niż uzupełnianie studni bez dna jakim stały się finanse publiczne południowych krajów europy. Stąd tak ważne są obecne negocjacje budżetowe UE.
Można też wymienić czwartą strategię, nazwijmy ją jagiellońską, czyli stworzenie organizmu państwowego w oparciu o kilka państw. Wtedy, poprzez połączony ich potencjał tworzą one lokalne mocarstwo, z którym się muszą liczyć sąsiedzi. Jednak taki scenariusz, przy obecnie się rodzących nacjonalizmach raczej wydaje się mało prawdopodobny w najbliższym czasie. Zaś warunkiem jego realizacji musiałoby być realne zagrożenie niepodległości tych państw lub … radykalna poprawa warunków życia ludności tych państw wynikająca z takiej unii.
W zależności od przyjętej strategii powinno się realizować odpowiednią politykę obronną. Z tym iż w wypadku Polski przy realizacji polityki obronnej należy brać po uwagę przede wszystkim najgorsze scenariusze. Dlatego też warto przyjrzeć się siłom zbrojnym państw ościennych. Obecnie potencjał militarny państw ościennych różnie się przedstawia. Generalnie większość z nich ma armie w przebudowie lub głębokiej reformie.
NIEMCY
Armia RFN od powstania w roku 1955 przeszła już trzykrotną zmianę strategii swojego działania. Od armii typowo obronnej, poprzez hybrydę w latach 1992-2011 do planowanej obecnie armii ekspedycyjnej. Pierwsza strategia wojskowa z roku1955, miała za zadanie wzmocnienie wkładu RFN w politykę obronną NATO a przez to zwiększanie autonomii politycznej RFN, wobec państw alianckich. Struktura armii była nastawiona na wojnę obronną przed planowanymi wielkimi natarciami Armii Radzieckiej. Była to armia obywateli w mundurach którzy krytycznie byli nastawieni do remilitaryzacji a jednocześnie zdawali sobie sprawę z konieczności obrony swojej wolności. Zakończenie zimnej wojny i zmiany otoczenia RFN zmusiły na początku lat 90-tych czynniki rządowe do przedefiniowania roli i strategii Bundeswery. Armia stała się hybrydową która miała odpowiadać szerszym spektrum zadań niż tylko obrona własnego terytorium. Od tej pory miała ona być instrumentem zwiększenia roli zjednoczonych Niemiec w ONZ i powstającej UE a także równoważyć militarne wpływy Francji i Wielkiej Brytanii w tych instytucjach. Przewidywano także udział Budeswehry w operacjach stabilizacyjnych, prewencyjnych i sił reagowania na kryzys. Pojawiły się wtedy kierunki stworzenia armii ekspedycyjnej. Powstała hybryda armii obronnej i ekspedycyjnej. Armię podzielono na trzy części – armię obronną, ekspedycyjną i wsparcia. Spadła liczebność armii z zakładanych 500-600 tys. do ok. 300 000. Kolejnym przełomem był rok 2007 gdy po raz pierwszy Bundeswehra miała wziąć udział w akcjach bojowych w Afganistanie. Okazało się iż podobnie jak Polska armia ma ona szereg wad i braków w planowaniu, dowodzeniu i wykonaniu misji zagranicznych, które nie przystają do warunków nowoczesnej wojny ekspedycyjnej. W roku 2011 zakończono opracowanie nowej strategii dla Bundeswery i rozpoczęto jej wdrażanie.
Nowa strategia przede wszystkim opiera się na założeniu iż Niemcom nie zagraża bezpośrednia inwazja na ich terytorium z sąsiedniego państwa, stąd mniejszy nacisk położono na bezpośrednią lądową obronę własnych granic a bardziej skupiono się na zagrożeniach gospodarczych interesów Niemiec. Dlatego też obecna armia obywatelska ma przekształcić się w armię ekspedycyjną która będzie reagować na zagrożenia, jakie mogą negatywnie wpłynąć na międzynarodowy obrót gospodarczy. Armia ma stać się niezależna od dotychczasowych sojuszników w zakresie działalności ekspedycyjnej. Chodzi o to aby wspólne struktury nie zmuszały Niemiec do uczestniczenia w interwencjach jak ta w Libii, które nie są w ich interesie, a wręcz tym interesom zagrażają. Zamierza się do roku 2015 zredukować Bundeswerę do 185 tys. (w tym 170 tys. zawodowych żołnierzy) i ograniczyć wydatki (choć tu zostawiono wojsku furtkę). Jednocześnie planuje się zwiększenie zdolności wysyłania żołnierzy na misję do 10 tys. jednocześnie. Siły lądowe mają liczyć 57,5 tys. żołnierzy, siły powietrzne 22,5 tys. marynarka wojenna 13 tys., służba medyczna 14,5 tys. wsparcie 36,7 tys. a 30 tys. ma pracować przy utrzymaniu infrastruktury i szkoleniu. Mimo nowej strategii siły zbrojne RFN nadal mają utrzymywać na dotychczasowym poziomie wkład w NATO czy wspólne grupy bojowe UE.
Jeśli chodzi o sprzęt bojowy to ma się zmienić jego struktura. W pierwszej kolejności ulegnie redukcji sprzęt starszego typu i ten najnowszy już zamówiony a jeszcze nie zrealizowany, który nie będzie odpowiadał nowym zadaniom Bundeswehry. W wojskach lądowych wzmocniona ma być rola piechoty kosztem dywizji „ciężkich”. Redukcji ulegną min. czołgi Leopard 2 (z 350 do 225), wozy Puma (z 410 do 350), haubice samobieżne (z 148 do 81), śmigłowce transportowe (z 148 do 80) oraz bojowe (z 80 do 40). Podobne cięcia dotkną lotnictwo z tym iż redukcja myśliwców i innych systemów obrony powietrznej raczej będzie nieznaczna. Generalnie po zmianach piechota niemiecka ma mieć możliwość operowania w każdym zakątku Świata i to w zakresie szerokiego spektrum.
Inną rolę ma też pełnić marynarka wojenna. W niedalekiej przyszłości ma być ona zdolna do ochrony niemieckich obywateli i interesów gospodarczych na całym Świecie. Operowanie mobilnych sił morsko-lądowych będzie przede wszystkim miało za zadnie ochronę szlaków morskich oraz ochronę wydobycia, sprowadzanych do Niemiec, surowców naturalnych. Warto przy tym przypomnieć iż Niemcy są trzecim co do wielkości eksporterem na Świecie i są uzależnione od dostawy surowców z różnych zakątków Świata a także od eksportu i importu, stąd ta nowa rola armii.
W zakresie sił powietrznych nadal głównym zadaniem będzie ochrona własnej przestrzeni powietrznej ale mają się zwiększyć ich możliwości w zakresie zdolności podejmowania międzynarodowych działań lotniczych jak te z roku 2011 w Libii. Przewiduje się tutaj redukcję tylko samolotów myśliwsko-szturmowych Tornado z trzech pułków do jednego, przeznaczonego głównie do walki elektronicznej i rozpoznania. Luftwaffe będzie także działać w takich obszarach jak obrona rakietowa, bezzałogowe systemy latające oraz wykorzystanie przestrzeni kosmicznej. Obecnie siły zbrojne RFN wykorzystują min. własne systemy satelitarne komunikacji (SATCom) i rozpoznania (SAR) i są w tym zakresie uniezależniane od systemów NATO.
Wprowadzanie w/w reform rodzi wiele trudności. Przede wszystkim armia niemiecka zaczyna mieć potężny problem z werbunkiem. Już dziś, zredukowano plany przyjmowania co roku 15 tys. rekrutów do 5 tys. a mimo to nie uda się osiągnąć i tej liczby. Spowodowane jest to pacyfizmem społeczeństwa niemieckiego. Dlatego część wojskowych obawia się iż koniecznym będzie dalsza redukcja armii lub powoływanie … cudzoziemców. Ponadto istnieje ryzyko iż Bundeswera stanie się, tak jak w Polsce Rezerwa, armią niższych klas. Co gorsze jej żołnierze najprawdopodobniej będą związani ze środowiskami radykalnej prawicy. Także przeszłość historyczna Niemiec powoduje iż Bundeswehra musi walczyć o społeczną akceptację swojej nowej roli co nie jest łatwe patrząc na reakcję opinii społecznej na incydenty w Afganistanie. Gdzie np. eksplozja ostrzelanych cystern spowodowała cywilne ofiary. Dlatego też zaczęto podkreślać obronę „narodowych interesów Niemiec” jakim jest gospodarka i miejsca pracy, co wcześniej nie miało miejsca.
Inną bolączką Bundeswery są nieudane zakupy sprzętu. Znaczna jego część jest wadliwa lub kwestionuje się jego przydatność do nowej strategii armii(np. śmigłowce NH90 lub nowe korwety). Niestety w większości jest to nowy sprzęt i na jego wejście siły zbrojne Niemiec mogą czekać jeszcze parę lat, co może opóźnić wejście nowej strategii w życie.
Reasumując, wobec słabnących więzów w NATO jak i UE, Niemcy będzie nasilać działania aby obie te organizacje stały się także platformą osiągania własnych celów. Jak pokazały działania w Libii, Niemcy nie będą już uczestniczyć w akcjach które nie są zgodne z ich celami, głównie gospodarczymi. Dlatego nie należy spodziewać się działań Niemców tam gdzie interesy będą mieć ich kontrahenci (głównie gospodarki wschodzące państw BRIC). Niestety rodzi to model funkcjonowania misji NATO jako „koalicji chętnych” i z jednej strony doprowadza to do rozwodnienia sojuszu z drugiej zmusza europejskie potęgi do zabiegania o „mniejszych” udziałowców takich misji (jak polskie uczestnictwo w misji w Czadzie), co może w przyszłości wykorzystywać Polska do swoich interesów.
Należy też się spodziewać iż Niemcy będą dążyć do pełnego uniezależnienia się od wspólnych przedsięwzięć państw UE w zakresie struktur i wyposażenia służących do wykonywania misji ekspedycyjnych a będą w tym zakresie dążyć do autonomiczności. Jednak w zakresie obrony powietrznej czy innych projektów mających wpłynąć na obronę własnego obszaru lub likwidację zagrożeń w Europie, Niemcy nadal będą stawiały na europejską współpracę. Dotyczyć to będzie takich obszarów jak wspólne dowództwa obronne, systemy i ośrodki szkoleń, wywiad czy rozpoznanie lub patrolowanie obszarów morskich.
Wnioski dla Polski. Nowa strategia Niemiec w naszym regionie będzie balansować pomiędzy korzyściami gospodarczymi płynącymi ze współpracy z Rosją a poparciem polskich ambicji politycznych we wschodniej europie i też płynącymi z tego korzyściami gospodarczymi. Trzeba także pamiętać iż obecnie to Polska jest większym partnerem gospodarczym Niemiec niż Rosja a nasza rola w gospodarce Niemiec nie będzie słabła. Stąd bezpieczeństwo Polski (przede wszystkim gospodarcze) może stać się jednym z priorytetów Bundeswehry w nowym wydaniu. Do tego może jeszcze dojść pogłębiająca się współpraca w zakresie zbrojeń pomiędzy Polską i RFN. Dlatego też niemiecka polityka będzie raczej pełnić rolę mediatora i buforu wobec ewentualnie wzrastających konfliktów Rosja-Polska, niż próbować rozniecać te konflikty. Ponadto ekspedycyjny model armii nie bardzo będzie się nadawał do szeroko zakrojonych akcji militarnych w Europie ale bardziej do lokalnych interwencji zbrojnych o małym potencjale zaangażowania. Niemcy coraz więcej swoich interesów dostrzegają poza Europą i w zakresie ich ochrony chcą pozostać niezależni wojskowo od innych mocarstw takich jak Francja, Wielka Brytania czy nawet USA. I na koniec jeszcze jedna uwaga do niemieckich fobii niektórych polityków; można założyć iż dopóki skrajna prawica nie dojdzie do władzy w RFN, to niemieckie elity będą trzymały się zasady: wspólne interesy z Rosją –tak, wspólna granica – nie!
ROSJA
Podobnie jak armia RFN, głęboką metamorfozę przechodzą siły zbrojne Federacji Rosyjskiej (FR). W zasadzie, podobnie jak Polska armia, są one w stałym stanie reorganizacji. Dotychczasową reorganizację wojsk FR można by podzielić na cztery okresy.
Pierwszą reformę sił zbrojnych Rosji rozpoczęto już w 1992 r.za Jelcyna. Polegała ona głównie na gwałtownej redukcji osobowej Armii Radzieckiej. Przypomnijmy, tym czasie Armia Radziecka była ogromną organizacją liczącą prawie 4 mln ludzi. Wojska lądowe były podzielone na 14 okręgów wojskowych w tym: 46 dywizji pancernych, 142 dywizje piechoty zmechanizowanej i 7 dywizji powietrzno-desantowych. Wojska były wyposażone w 61 500 czołgów (dla porównania NATO miało wówczas tylko 22 000 czołgów), 28 000 bojowych wozów piechoty, ponad 50 000 różnych maszyn opancerzonych, 66 880 jednostek artylerii, 4 500 śmigłowców i 4 960 przenośnych przeciwlotniczych zestawów rakietowych. Do strategicznych wojsk rakietowych należało 5 armii rakietowych z ok. 4000 pociskami balistycznymi dalekiego zasięgu, 5 armii powietrznych z 565 bombowcami strategicznymi, 65 atomowych okrętów podwodnych z pociskami dalekiego zasięgu. Wojska obrony powietrznej składały się z 5 armii wyposażonych w 3 215 myśliwców przechwytujących i 8 650 wyrzutni rakietowych. Siły powietrzne posiadały 4 335 samolotów bojowych i 2 000 szkoleniowych. Marynarka wojenna miała 323 okręty podwodne (w tym 63 okręty strategiczne), 227 nawodnych okrętów wojennych i 750 samolotów. Brak odpowiednich funduszy w upadającym imperium, polityka grabieży mienia przez wyższych oficerów oraz chaos wywołany gwałtowną redukcją stanów osobowych armii a także opór generałów spowodowały iż reforma ta szybko utknęła w martwym punkcie i poza wycofaniem wojsk z europy środkowej i redukcją stanów do liczby 1 360 tys. nie wiele ona dała.
Kolejna fala zmian w siłach zbrojnych FR nastąpiła na skutek przegranej w latach 1994-96 wojny w Czeczeni. Początkowo reformę zaplanowano na pięć lat, 1996-2000, później jej wprowadzanie przedłużono o kolejne 5 lat. Zakładała ona wprowadzenie armii zawodowej, redukcję liczebności sił zbrojnych do 1,2 mln ludzi, a za priorytet obrała rozwój konwencjonalnych sił zbrojnych. Celem reformy było utworzenie bardziej skutecznej i nowoczesnej armii, znaczne podwyższenie poziomu moralnego i zawodowego przygotowania żołnierzy. Jednak z powodu tragicznego stanu gospodarki, szczególnie po upadku rubla w 1998 r., pusty skarb państwa nie był w stanie sfinansować reformy.
Trzecią reformę rozpoczęto po objęciu stanowiska prezydenta przez Władimira Putina w 2000 roku. Głównym celem tej reformy, poza modernizacją uzbrojenia i wyposażenia, było (podobnie jak wcześniej) wprowadzenie armii zawodowej. W październiku 2003 r. Ministerstwo Obrony Rosji wprowadziło nową strategię rozwoju armii: po pierwsze za priorytet obrano rozwój broni jądrowej zamiast rozwoju zbrojeń konwencjonalnych (!), co może świadczyć iż konwencjonalnie Rosja nie jest w stanie przeciwstawić się ewentualnym agresorom; po drugie Rosja otwarcie oznajmiła, że jest gotowa prewencyjnie użyć swojej armii przeciw swoim sąsiadom. W roku 2008 reforma zaczęła przynosić pierwsze efekty. W siłach zbrojnych Rosji odbywało wówczas służbę ogółem 1,212 mln ludzi, z czego tylko 600 tys. stanowili żołnierze poborowi. Jednak jej założenia nie zostały w większości zrealizowane. Problem niskich płac, warunków bytowych kadry a przede wszystkim modernizacji uzbrojenia spowodowało iż reforma dała ograniczone efekty. Dla przykładu nowoczesne uzbrojenie nadal, tak jak w roku 2000, stanowiło zaledwie 10% całości posiadanego sprzętu.
Kolejnym bodźcem do niespotykanie głębokiej reformy była wojna w Gruzji w 2008 roku. Planowana jest ona do roku 2020. Kraj podzielono na cztery okręgi wojskowe: Zachodni, Południowy, Centralny oraz Wschodni. Ich dowódcom podporządkowano wszystkie rodzaje wojsk stacjonujące na danym terytorium – wojska lądowe, flotę, siły powietrzne, obronę przeciwlotniczą oraz specnaz, co oznacza iż mogą działać one samodzielnie. Każdy z nich odpowiada za inny teatr działań: Europę. Kaukaz, Azję Środkową i Daleki Wschód. Ponadto zaczęto dużą redukcję wyższej i średniej kadry oficerskiej na rzecz powiększenia korpusu podoficerskiego, który tak naprawdę dopiero zaczęto tworzyć od podstaw. Zajęto się także sprawą wynagrodzeń, które w roku 2012 podnoszono już trzykrotnie. W zależności od posiadanego stopnia i kwalifikacji żołnierze zawodowi otrzymują obecnie 25 tys. rubli miesięcznie, lejtnanci – 30 tys. rubli, a starsi oficerowie do 60 tys. rubli. (100 rubli = ok. 10 zł.). Do 2017 r. w siłach zbrojnych powinno być 22 tys. oficerów oraz 425 tys. żołnierzy i sierżantów zawodowych. Wyznaczono cel, aby w 1-milionowej armii było 65% zawodowców i 35% żołnierzy kontraktowych. W związku z tym planowana jest rekrutacja 50 tys. żołnierzy rocznie. Najważniejszym osiągnięciem reformy jest przejście z systemu dywizyjnego na brygadowy. Zaczęto też ograniczać liczbę garnizonów, których redukcję planuje się o ponad 50%. Podobnie dużą redukcję zakłada się w szkolnictwie wojskowym. Nowy państwowy program zbrojeń zakłada modernizację 70% wojskowego wyposażenia i sprzętu do 2020 r., na co planuje się wydać gigantyczną sumę 23 bln rubli (około 780 mld dolarów). Broń jądrowa nadal pozostaje priorytetem. Ale w ciągu 10 najbliższych lat armia powinna otrzymać 400 nowoczesnych pocisków międzykontynentalnych i 8 strategicznych okrętów podwodnych z pociskami dalekiego zasięgu. Siły lądowe, powietrzne i morskie otrzymają 2,3 tys. nowych czołgów, około 2 tys. dział samobieżnych, ponad 600 samolotów i 1 tys. helikopterów, 50 okrętów nawodnych i 20 wielofunkcyjnych okrętów podwodnych, więcej nowych systemów obrony przeciwlotniczej oraz środków transportu.
Z rosyjskiego punktu widzenia opisywana wyżej reforma jest bez wątpienia konieczna i uzasadniona. Dodatkowo wspiera ją szybki wzrost budżetu wojskowego: o ile w 2000 r. stanowił on 5,1 mld USD, to w 2012 r. już 59,8 mld USD. Nawet jeśli uda się zrealizować reformę jedynie w 70-80%, to i tak znacząco zwiększy ona siłę bojową i skuteczność działań rosyjskiej armii. Powstaje pytanie czy tą reformę uda się przeprowadzić choćby w 30-50%, znając los poprzednich reform? Już na obecnym etapie powstaje wiele pytań czy jej docelowy model jest osiągalny? Pierwszym problemem jest liczebność zakładanej armii w liczbie 1 mln żołnierzy. Obecnie dostępnych jest tylko 400 tysięcy wykwalifikowanych kandydatów rocznie a liczba ta będzie malała z czasem. W rezultacie Ministerstwo Obrony podjęło decyzję o przywróceniu 70 000 oficerów oraz zwiększeniu kontyngentu żołnierzy kontraktowych do 425 tysięcy. Oznacza to zmniejszenie poboru do 355 000, co mieści się w możliwościach demograficznych Rosji. Taka liczba poborowych w pełni zaspokoi także potrzeby mobilizacyjne Rosji na wypadek wojny – przewiduje się wówczas wystawienie dodatkowych 60 brygad (ok. 200 000 rezerwistów). Niski jest także poziom wykształcenia żołnierzy z poboru i ich kondycji fizycznej.
Po drugie - reforma zagraża utrwalonym na przestrzeni lat praktykom, które wzbogaciły oficerów i urzędników Ministerstwa Obrony. Wewnętrzny inspektor armii szacuje, że do 20 proc. budżetu armii ginie przez korupcję, wykorzystywanie zasobów armii do celów prywatnych oraz kradzież wynagrodzeń żołnierzy przez oficerów. Kontrahenci sił zbrojnych w podobny sposób korzystają z utrwalonego modelu otrzymywania płatności za usługi poniżej oczekiwań oraz dostarczania zawodnego sprzętu. Przejawem tego oporu, a w rezultacie objawem spowolnienia reformy może być zwolnienie w listopadzie br. z funkcji Ministra Obrony Anatolija Sierdiukowa, głównego architekta reformy.
Po trzecie wreszcie trudnym problemem staje się uzbrojenie armii rosyjskiej w nowoczesny sprzęt. Obronny przemysł rosyjski w coraz mniejszym stopniu nadąża za rozwojem technologii wojskowych na Świecie. Cierpi na przestarzałość fabryk, starzejącą się siłę roboczą i niekompatybilność systemu zbudowanego przez Józefa Stalina z realiami gospodarki rynkowej. Nowe rodzaje uzbrojenia produkowane w Rosji przegrywają z systemami przeciwpancernymi, artylerią i bronią strzelecką produkowanymi w krajach NATO a nawet w Chinach(!) Nowa doktryna sugeruje, że Rosja jakoś wzmocni inwestycje w innowacyjne technologie i utrzyma niezależność jako producenta broni ale drogi dojścia do tego celu jakoś nie widać.
Wreszcie bardzo duże wątpliwości budzi pytanie, czy uda się zrealizować ambitne plany modernizacji technicznej przy jednoczesnym zwiększaniu udziału żołnierzy zawodowych w armii, powodującym wzrost kosztów osobowych, zwłaszcza przy utrzymaniu liczebności sił zbrojnych na niezmienionym, wysokim poziomie. Wysokie i wciąż rosnące ceny zasobów naturalnych zapewnią Rosji wzrost gospodarczy i umożliwią stopniowe zwiększanie wydatków obronnych. Pytanie jak długo się te ceny surowców utrzymają przy wciąż pełzającym kryzysie gospodarczym na Świecie.
Warto też pochylić się nad nową doktryną wojskową Rosji obowiązującą od roku 2010 roku a szczególnie nad dwoma jej aspektami. Pierwszy z nich to określanie NATO jako głównego źródła niebezpieczeństwa militarnego Rosji, co wydaje się już przestarzałym podejściem w polityce międzynarodowej. Drugi aspekt jest już groźniejszy. Sugeruje on, że nowa doktryna "nie wykluczałaby prewencyjnych" uderzeń nuklearnych w sytuacjach "krytycznych" dla rosyjskiego bezpieczeństwa narodowego, nawet w lokalnych wojnach o małej skali( wojna z Gruzją w 2008 r. była wojną o małej skali). Być może ma ono odniesienie do ewentualnych „wojen granicznych” z Chinami, gdzie w przeprowadzonych w roku 2010 manewrach taką ewentualność ćwiczono. Gdyż choć nie przyznaje się do tego na Kremlu, to dysproporcja sił pomiędzy Chinami a Rosją rośnie w dużym tempie.
W Rosji powoli siłę ciężkości zbrojeń przenosi się na Daleki Wschód i do azjatyckiej jej części. Nie rozwiązany konflikt z Japonią o wyspy kurylskie, może doprowadzić do powtórzenia scenariusza wojny roku 1904-1905, gdzie po zneutralizowaniu Floty Pacyfiku, siły Japońskie zajmą sporne wyspy. Kolejnym, większym zagrożeniem dla Rosji jest rosnąca potęga Chin. Już teraz mówi się o dysproporcjach w kontaktach gospodarczych pomiędzy tymi krajami na korzyść Chin. Rosja swoim partnerom z Azji nie ma nic do zaoferowania w tym zakresie poza technologią jądrową i produktami zbrojeniowymi. A to mało aby zapobiec silnej chińskiej penetracji w Azji. Dlatego też w oczach krajów Azji jedyną przeciwwagą dla rosnącej potęgi Chin są Stany Zjednoczone. Zaś Rosja powoli przestaje się liczyć jako czynnik decydujący o losach tej części Świata.
Innym ciekawym aspektem rosyjskich zbrojeń jest do nich stosunek USA. Mniejsza armia rosyjska, ale którą można szybciej wdrożyć do walki, skoncentrowana na terenach przygranicznych, mogłaby przynieść skromne korzyści dla interesów Ameryki. Taka poprawa w rosyjskiej armii mogłaby sprawić, że Chiny i Iran odwrócą swoją uwagę i zasoby od przygotowań przeciwko armii USA. Planistów amerykańskich powinno ponadto cieszyć że rosyjskie Ministerstwo Obrony poświęca swoje środki na obronę granic raczej niż na broń nuklearną dalekiego zasięgu i możliwości ekspedycyjne.
Wnioski dla Polski. Reforma SZ FR wskazuje, że Rosja będzie dążyć do utrzymania statusu mocarstwa wojskowego, w tym parytetu jądrowego z USA. Za skrajnie mało prawdopodobny uważa jednak lądowy konflikt na wielką skalę z NATO. Na obszarze Zachodniego Okręgu Wojskowego znajdują się tylko 2 (!) z 14 baz przechowywania uzbrojenia, z których podczas mobilizacji można sformować dodatkowe jednostki. Natomiast prawdopodobne jest zwiększenie potencjału jakościowego Floty Bałtyckiej (nowe fregaty, korwety i okręty podwodne) oraz zgrupowania w obwodzie kaliningradzkim (m.in. zastąpienie taktycznych rakiet Toczka-U systemami Iskander). Niepokojącym jest też to iż Rosja mocno rozwija też ofensywne środki oddziaływania, takie jak okręty desantowe, samoloty 5 generacji czy rakiety manewrujące typu Buława, choć coraz częściej są one przeznaczane na azjatyckie teatr działań. Mimo to sąsiedzi Rosji powinni wyciągnąć pewne wnioski na podstawie ponad 1000-letniej historii: niezależnie od tego, jaką nazwę na przestrzeni wieków nosiło państwo rosyjskie, zawsze w okresach rosnącej siły cechowała je agresywność i dążenie do siłowego poszerzenia swojego terytorium kosztem państw sąsiadujących. Zaś tworzenie przez Rosję warunków do ewentualnego użycia siły zbrojnej poza granicami kraju, z jednoczesnym pozyskiwaniem strategicznych zdolności ofensywnych swej armii, jest wyraźnym przejawem tendencji zmierzającej do dysponowania potęgą militarną na miarę wielkomocarstwowych aspiracji.
===============================================
STRATEGIA OBRONNA POLSKI A PRZYSZŁOŚĆ WOJSKA POLSKIEGO - CZ. I - Armie i strategie wojsk Niemiec i Rosji
STRATEGIA OBRONNA POLSKI A PRZYSZŁOŚĆ WOJSKA POLSKIEGO - CZ. II - Armie i strategie wojsk Białorusi, Litwy, Łotwy, Estonii, Czech, Słowacji
STRATEGIA OBRONNA POLSKI A PRZYSZŁOŚĆ WOJSKA POLSKIEGO - CZ. III - Stan uzbrojenia i osobowy armii polskiej
STRATEGIA OBRONNA POLSKI A PRZYSZŁOŚĆ WOJSKA POLSKIEGO - CZ. IV - Strategia i taktyka dla armii polskiej
CDN...
Jak dla mnie laika w tych sprawach kawał solidnego i ciekawego tekstu!
Bardzo trafna myśl o strategicznym myśleniu o modernizacji (zbrojeniach). Z punktu widzenia finansowego trzeba pomyśleć o budżecie MON w czasie pokoju na: utrzymanie stanów osobowych i uzbrojenia, szkolenia i ćwiczenia, zakup uzbrojenia w kilkudziesięcioletniej perspektywie.
I dlatego powinniśmy tworzyć system obrony terytorialnej na model armii szwajcarskiej. Żadne państwo nie miałoby dość siły, żeby opanować kraj broniony przez kilka milionów uzbrojonych po zęby partyzantów.
Władza boi się dać ludziom broń do ręki :)
Obawiam się iż podpowiada to rozsądek. Wystarczy przejrzeć statystyki zabóstw i wypadków z użyciem broni w pn i zachodniej europie i porównać je do naszych na 1000 mieszkańców. Nie uważam iż obecna ustawa jest idealna (bo karze ona tak samo posiadaczy zabytkowych egzemplarzy broni (np. CKM-ów) jak i bandytów przechowujących broń do celów przestępczych. Ale generalnie spełnia ona swoją role. Natomiast Państwo mogłoby , wzorem Szwajcarii, łożyć na np. rozwój strelectwa.
Panie imieniku - w Szczecinie rocznie ginie 7-15 osób od broni palnej na 400 tys. mieszkoańców. Ile gdzie indziej, niech Pan sprawdzi, ja powiem jedno - niech żyje policja szczecińska!!!!!
Piotr Śmielak . Mam pytanie: czy ci ludzie giną z legalnie posiadanej broni?
Świetny i bardzo ciekawy tekst. Póki co treść mało adekwatna do tytułu, ale to dopiero część pierwsza. Czekam na ciąg dalszy!
Piotr Śmielak ciekawi mnie co wiesz na temat doktryny chińskiej i chińskiej armii, z powodu tego co pisał Tomasz Urbaś w artykule http://www.mpolska24.pl/blogi/post/210/kiedy-polska-bedzie-miala-granice-z-chinami gdzie nasze położenie względem Rosji i wizyty naszych generałów ostatnio w Chinach wskazują na pewien balans naszego kraju i kierunek na małe porozumienie z Chinami by blokować Rosję.
Chwila, niech skończę jeden temat.
Bardzo dobrze napisany tekst. Podziwiam i lajkuje :)
Polecam cały cykl - dająca do myślenia lektura nt. naszego bezpieczeństwa.
Szkoda sie demotywowac
Jestem pod wrażeniem. Przeczytałem wszystkie części i czekam na więcej.