Islandia: kot, który zjada źle ubranych
Islandczycy mają „Jólakötturinn” – gigantycznego, zimowego kota. I nie, nie chodzi o słodkiego futrzaka, którego głaszcze się przy kominku. Ten kot ma paskudny zwyczaj… pożerania ludzi, którzy nie dostali na święta nowych ubrań. Tradycja narodziła się podobno po to, by motywować pracowników do szycia wełnianych rzeczy na czas. Efekt uboczny? Islandzkie dzieci do dziś uważają skarpety za prezent życia.
Japonia: świąteczne KFC jako danie główne
Gdy w Japonii zapytasz „co jecie na święta?”, odpowiedź bywa tylko jedna: kurczak z KFC. Tak, w kraju sushi, ramenu i perfekcji kulinarnej. Wszystko zaczęło się od kampanii marketingowej w latach 70., która głosiła: „KFC for Christmas!”. Do dziś trzeba robić rezerwacje z kilkutygodniowym wyprzedzeniem, żeby odebrać świąteczny kubełek. Kolacja u pułkownika Sandersa stała się niemal religią.
Hiszpania: „Caganer”, czyli… figura, która robi kupę
W Katalonii w szopce bożonarodzeniowej oprócz Maryi, Józefa i pastuszków pojawia się jeszcze jedna, dość osobliwa postać — chłop w czerwonej czapeczce, który… siedzi w kucki i załatwia swoje potrzeby. „Caganer” symbolizuje dobrobyt, płodność ziemi i realizm życia. Nikt nie wie, komu przyszło do głowy wprowadzenie go do świątecznej scenerii, ale jedno jest pewne — nie sposób go nie zauważyć.
Czechy: wróżenie z buta
W Wigilię czeskie panny rzucają za siebie but. Jeśli czubek spadnie w stronę drzwi — oznacza to rychłe zamążpójście. Jeśli nie… zostają w domu jeszcze na jeden sezon. But jako narzędzie prognostyczne brzmi dziwnie, ale ma tę zaletę, że jest praktyczny i zawsze pod ręką.
Wenezuela: na rolkach do kościoła
W Caracas wigilijne msze to nie tylko kwestia wiary, ale również… sportu ekstremalnego. Mieszkańcy jeżdżą do kościołów na rolkach, a miasto nawet zamyka dla nich ulice. Efekt? Procesja przypomina bardziej dyskotekę na kółkach niż religijną uroczystość. Dzieci uwielbiają, kierowcy niekoniecznie.
Norwegia: schowaj miotły, bo przylecą wiedźmy
W Norwegii istnieje przekonanie, że w święta aktywne stają się złe duchy i wiedźmy, które kradną miotły. Dlatego wigilijnym wieczorem miotły chowa się bardzo starannie — najlepiej za zamkniętą szafą. Norwegowie mogą nie bać się mrozu, ale najwyraźniej boją się latających pań w kapeluszach.
Filipiny: gigantyczne lampiony
W mieście San Fernando odbywa się konkurs na największy i najbardziej spektakularny lampion. To takie „światełka”, tylko w wersji XXL — o średnicy kilku metrów, z setkami żarówek i konstrukcją, którą można by zasilać jakąś małą wioskę. Najlepsze z nich wyglądają jak ruchome, świecące mandale.
Łotwa: budzenie niedźwiedzia
Na Łotwie niektóre zimowe obrzędy obejmują przebieranie się za niedźwiedzia i… odwiedzanie domów, by tańcem wypłoszyć złe duchy i zapewnić szczęście. Domownicy powinni go nakarmić i napoić. Czyli taki trochę kolędnik, tylko w futrze i z rykiem.
Grecja: małe gobliny wiewiórki
Grecy wierzą w „kallikantzaroi” — małe, złośliwe stworzonka, które w okresie świąt wychodzą spod ziemi, żeby robić psikusy. Zgaszone światła? Przewrócone rzeczy? Podejrzany hałas? Jeśli jesteś w Grecji, nie zwalaj wszystkiego na kota.
Finlandia: kąpiel przed Wigilią obowiązkowa
Fińska tradycja nakazuje, by przed świąteczną kolacją wszyscy obowiązkowo udali się do sauny. To ma oczyścić ciało i ducha. W rezultacie Finowie w Wigilię są najbardziej odprężonym narodem Europy — co ma sens, bo po półrocznych ciemnościach sauna to jedyna rzecz, która trzyma przy życiu.
A w Polsce? Gwiazdor, Mikołaj, Aniołek, 12 potraw, pusty talerz i … sporo zabawy!