Do napisania tego materiału sprowokowały mnie nie tylko komentarze trolli sowieckich atakujących Polskę na wielu portalach internetowych, ale dlatego, że moim zdaniem, zjawisko to stało się groźne z uwagi na bezpieczeństwo Polski. Dlaczego tak sądzę w dobie gdy rosyjskie pułki z zimną krwią rozstrzeliwują niewinne ukraińskie dzieci? Postaram się ten problem przybliżyć.
Zatrzymanie agenta GRU Rubcowa w Polsce wskazuje jednoznacznie jak roSSja faszystowska penetruje Polskę na każdym poziomie, politycznym, gospodarczym czy moralnym. Agent GRU Pablo Gonzalez, a właściwie Paweł Rubcow, został zatrzymany w lutym 2022 roku. Nie on jeden. Oprócz niego w ręce służb wpadła dziennikarka, a prywatnie partnerka Gonzaleza. Nie trafiła jednak wówczas do aresztu. Kobieta dalej ma zarzuty. Jak długo Gonzalez/Rubcow współpracował z rosyjskimi służbami? Dokładnie nie wiadomo. Rosyjski portal Agenctwo wskazał, że w czerwcu 2017 Gonzalez miał podróżować samolotem z oficerem GRU Siergiejem Turbinem. Za bilety obu mężczyzn zapłacono w jednej transakcji z tego samego konta. A Turbin to nie byle kto, tylko człowiek odpowiedzialny za rosyjski program "nielegałów", czyli agentów działających pod fikcyjnymi tożsamościami. Gonzalezem hiszpańskie służby zaczęły się interesować od 2016 roku - podaje "El Independiente".
Nie wiadomo, kiedy dokładnie Gonzalez zjawił się w Polsce - jego obecność odnotowano od 2019 roku. Mniej więcej wtedy miał zacząć pojawiać się na spotkaniach, w których udział brali ludzie mediów. W kontaktach pomogła mu Natalia K. -dziennikarka, a prywatnie partnerka.Gonzalez i K. mieszkali razem w Warszawie, a przez ich mieszkanie przewijały się liczne osobistości, m.in. ze świata mediów. Gonzalez został zatrzymany w nocy z 27 na 28 lutego 2022 roku i trafił do aresztu. Polskie służby miały znaleźć na jego sprzęcie materiały dotyczące Żanny Niemcowej, córki zamordowanego rosyjskiego opozycjonisty Borysa Niemcowa. Żanna uciekła z Rosji i mieszka w Niemczech. Według hiszpańskiego "El Independiente", Gonzalez miał mieć z nią romans.
Gonzalez został zatrzymany w nocy z 27 na 28 lutego 2022 roku i trafił do aresztu. Polskie służby miały znaleźć na jego sprzęcie materiały dotyczące Żanny Niemcowej, córki zamordowanego rosyjskiego opozycjonisty Borysa Niemcowa. Żanna uciekła z Rosji i mieszka w Niemczech. Według hiszpańskiego "El Independiente", Gonzalez miał mieć z nią romans.
Przeciętny Polak wychodzi z założenia, że wszystko wie lepiej. Że nie będzie go jakiś rosyjski troll z łapanki karmił nieprawdziwymi informacjami. Żyjąc w takim przeświadczeniu, łyka rosyjskie bzdury. Tłumaczymy na przykładzie klucza, jak rozpoznać dezinformacje i nie dać się wodzić za nos.Autorami "fejków" są świetnie opłacani ludzie, fachowcy w swojej branży, którzy takich "przeświadczonych" zjadają na śniadanie. Dość wspomnieć o Internet Research Agency. Pod tą niewinną nazwą kryje się największa fabryka rosyjskich trolli, a przynajmniej największa ze znanych Zachodowi, który zdążył podejrzeć tylko to i owo w nieprzesadnie gościnnej Rosji. Metoda działania jest prosta -celowe wprowadzenie w błąd czytelnika czy widza. Strona, która coś takiego przygotowuje, liczy na jakieś korzyści, te korzyści mogą być taktyczne, strategiczne, wizerunkowe, polityczne. Może to być próba przykrycia tematu czy wprowadzenia danego zastępczego tematu do debaty publicznej. Korzyść z działań - to dwa. I trzy - musi sprawiać pozór oddolnej, czyli autentycznej, dlatego czytelnik, odbiorca temu ulega. I ta cecha jest szczególnie niebezpieczna.
Klucz działania internetowych trolli jest prosty. W polskim internecie istnieje, być może od lat, szereg fałszywych kont w mediach społecznościowych (i nie tylko), które obliczone są na prezentowanie rosyjskiej propagandy. Zawsze byliśmy świadomi tego zjawiska, jednak w ostatnich dniach nasiliło się ono na niewyobrażalną dotąd skalę. Konta te prezentują spójną narrację i wywracają ją na klaśnięcie ręki, by sprawnie realizować w regionie interesy Kremla.
Konta kremlowskich trolli na ogół wyróżnia też to, że niewiele się na nich dzieje. A jeśli aktywność jest to ewidentnie pozorowana. Jeśli weźmiemy konto naszej cioci czy kogoś starszego w mediach społecznościowych – na ogół wywołuje ono trochę reakcji, komentarzy czy sympatii ze strony bliskich znajomych i rodziny. Kremlowskie trolle próbują stylizować się na wujka z sąsiedztwa, ale absolutnie nikt z nimi nie wchodzi w interakcje. A jeśli wchodzi – to przeważnie inne fałszywe konta, które w ten sposób próbują budować swoją wiarygodność.
Skala profesjonalizmu przy przygotowywaniu fałszywych tożsamości zdumiewa. To naprawdę nie są naprędce utworzone konta do propagandy. Mamy tam solidne kreacje, które odgrywają swoje archetypiczne role. Starają się budować pozory kompetencji i zainteresowania w danym temacie, w związku z czym ja sam kilkukrotnie miałem problem z definitywnym rozsądzeniem dylematu „troll” czy „zwykły idiota”.
Co gorsza, trolle Kremla działają aktywnie nie tylko w mediach społecznościowych, takich jak Facebook czy Twitter. Znajdziemy ich na YouTubie, TikToku, Instagramie. Wszędzie wchodzą jak do siebie, czują się tam pewnie i brylują z wyrażanymi opiniami, nawet pomimo zdecydowanego oporu użytkowników. One są oddelegowywane również do mniejszych społeczności, na dodatek mając doskonałe rozpoznanie ich specyfiki: stylu dyskusji, tego co prowokuje użytkowników, jak zwrócić ich uwagę na dane kwestie. Od kremlowskich prowokatorów roi się na Wykop.pl, ale można ich znaleźć nawet na tak niszowej platformie społecznościowej jak forum o grach. Konta są kasowane przez administratorów, którzy zaczęli dostrzegać ewidentnie zorganizowany charakter propagandy, ale te konta są jak hydra. Utniemy jedną głowę, pojawiają się trzy kolejne.
Co ciekawe, te konta są też niezwykle wrażliwe na wszelkie formy denuncjacji. Jeżeli zarzucimy im, że są propagatorami kremlowskiej propagandy, najczęściej kasują post, jak gdyby ewakuując konto z miejsca internetowej zbrodni.
O współczesnej Rosji tak wypowiadali się Prezydenci RP;
„Rosja nie jest normalnym krajem, nie jest państwem, które się normalnie zachowuje, jest państwem-agresorem; wymaga to zdecydowanych działań ze strony wspólnoty międzynarodowej” – powiedział prezydent Andrzej Duda, który odwiedził Misję Obserwacyjną UE w Gruzji.
„Wiemy dobrze, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze Państwa Bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę! Byliśmy głęboko przekonani, że przynależność do NATO i Unii zakończy okres rosyjskich apetytów. Okazało się, że nie, że to błąd” – powiedział w sierpniu 2008 roku śp. Lech Kaczyński, przemawiając na demonstracji w Tbilisi w obliczu wojennej agresji ze strony Rosji". Z dzisiejszej perspektywy widać dobrze, jak słuszne były to słowa…
Zachód był zbyt naiwny, wierząc w dobre intencje Włodzimierza Putina. Putin był nieszczery, kiedy zapewniał o swojej lojalności wobec systemu wartości wolnego świata. W rzeczywistości były to mrzonki, gdyż były pułkownik KGB zawsze gardził demokracją. Od pierwszych dni swojej prezydentury Putin z maniakalnym uporem przygotowywał się do wskrzeszenia autorytarnego imperium zła. Rosja napadła zbrojnie bez powodu na Ukrainę mordując, paląc i gwałcąc Ukraińskie noworodki. Zbrodnie ludobójstwa są już dokumentowane przez społeczność międzynarodową. Przyjdzie za nie czas zapłaty. Ukraina zwycięża roSSyjskiego bandytę, wybijając przy pomocy dostaw nowoczesnego uzbrojenia tę bandę Orków.
Jako przedstawiciel tajnych służb, Putin wierzył naiwnie, że będzie w stanie odnowić imperium na postsowieckim obszarze przy pomocy swojej agentury. To było sprawą całego jego życia… I on dołożył wszelkich starań do tego, by agenci FSB i GRU (Główny Zarząd Wywiadowczy) Federacji Rosyjskiej zajęli kierownicze stanowiska we wszystkich republikach byłego ZSRR. Lecz „kolorowe rewolucje” w Gruzji i na Ukrainie podważyły jego wiarę we wszechmoc tajnych metod wpływu politycznego. Narody Gruzji i Ukrainy okazały opór wobec prorosyjskich dyktatur.
Jeden z twórców „Nowiczoka”, Wił Mirzajanow, w wywiadzie udzielonym portalowi Glavcom.ua skomentował swój stosunek do Rosji, która obecnie aktywnie używa tej trucizny. Naukowiec został zmuszony do wyjazdu do Stanów Zjednoczonych w latach 90., ale nadal aktywnie śledzi procesy polityczne zachodzące w Rosji, informuje Glavcom.ua.
„Imperium Rosyjskie to imperium zła. Wciąż zniewala mój naród tatarski i inne [narody] – baszkirski, naród Komi. I wszyscy wiecie, w jakim napięciu trzyma sąsiadów, jak podbija terytorium Ukrainy. Zagraża także krajom bałtyckim. To jest imperium zła, przede wszystkim tak oceniam Rosję”
Dzisiaj kraje Zachodu przekonują się coraz bardziej, że polityka Rosji i Putina zmierza do odbudowy dawnej potęgi Związku Radzieckiego. Metody stosowane, by do tego doprowadzić, wielu już nazywa bandyckimi. A jak jest naprawdę? Polska stała się krajem przyfrontowym prowadzącym wojnę hybrydową na granicy z Białorusią oraz wojnę informacyjną ze swoim wrogiem faszystowską roSSją. Rosja prowadzi atak medialny oraz agenturalny na Polskę od dawna.
Atak sowieckich trolli na Polskę trwa i jest bardzo groźny.
Media narodowe i portale internetowe, jak czytamy w mediach, od dawna ostrzegają przed atakami płatnych sowieckich trolli nie mniej groźnych jak Rosyjskie Dywizje Pancerne. Te działania mają jedno na celu, osłabienie obronności państwa, naszego bezpieczeństwa, zrujnowanie gospodarki i całkowite uzależnienie oraz podporządkowanie Polski od Rosji. To, jak podaje literatura przedmiotu, jest faktycznie niewypowiedzianą cichą wojną. Dlatego też powstały min. w kraju Wojska Obrony Cyberprzestrzeni i wyspecjalizowane agendy Służb ochrony Państwa
Sprawa rosyjskich trolli a właściwie Rosyjskiej agentury atakującej Polskę jest znana w mediach od dawna. Ale jeszcze nigdy dotąd te ataki nie przybrały na ta potężnej sile rażenia. Polskojęzyczne portale kierowane i opłacane z Moskwy są niemniej groźne dla Polski niż „uzbrojone i świetnie wyszkolone tzw zielone ludziki” prowadzące działalność militarną i dywersyjną wysadzając mosty, niszcząc drogi, paraliżując system energetyczny itp.
To trolle i sowiecka agentura w sieci. Wiele mediów podnosi ostatnio ten wazki problem w tym Niezależna.pl cytując wypowiedzi wielu polityków czy osób odpowiedzianych za nasze bezpieczeństwo.
Celem strategicznym Rosji nie jest dominacja albo zwycięstwo jednej bądź drugiej siły politycznej w krajach Zachodu, w tym w Polsce, ale podsycanie konfliktów i destabilizacja polityczna krajów, które Rosja uważa za wrogów. Należy zadać pytanie, czy i od kiedy sędzia Tomasz Szmydt był świadomym agentem wywiadu białoruskiego – mówi Grzegorz Kuczyński, ekspert ds. obszaru postsowieckiego. Fakt, że Szmydt miał dostęp do danych wrażliwych może spowodować, że szkody dla Polski mogą być znaczące.
Tak łatwo zostać agentem Moskwy. A Kreml nawet nie musi płacić…
"Wojna Rosji z Ukrainą i ze światem Zachodu trwa na wszystkich możliwych frontach. W tym także – co jasne – w internecie. Rosjanie działają w nim od dekad, wpływając na nastroje i politykę poprzez fałszywe wrzutki, fake newsy i tysiące kont działających w mediach społecznościowych. W czasie wojny działalność na tym polu jeszcze bardziej wzmogli.
Co gorsza, mogą liczyć na całe rzesze pożytecznych idiotów powielających ich wrzutki, nakręcających atmosferę i próbujących na wszelkie sposoby wykazać, że to, co widzimy w dziesiątkach przekazów – niszczone miasta, domy, szkoły i szpitale, leżące na ulicach ciała, ciężarne kobiety uciekające ze zbombardowanego szpitala – to wymysł ukraińskiej propagandy i filmowy teatr wyprodukowany na potrzeby medialnego przekazu Kijowa.
Na własnym podwórku widzimy to także. Czasem nawet w jaskrawej formie – choćby we wpisach twitterowych Janusza Korwin-Mikkego. To samo zresztą dzieje się w wielu innych krajach. Choćby we Włoszech. Ze zgrozą i zdumieniem spoglądam na ten zalew idiotyzmów, które wylewają się z kont… prawicowych. A przynajmniej takich, które w taki sposób się pozycjonują. Niestety, dość długo, staraliśmy się nie zauważać, że nasi konserwatywni sojusznicy na Zachodzie, wspierający Polskę przy okazji jej walk o suwerenność z urzędnikami Unii Europejskiej, są jednocześnie zaczadzeni proputinowską i proklemowską chorobą. Mówię tu nie tylko o najważniejszych politykach – włoskich, czy francuskich (jak Salvini, Berlusconi czy Le Pen i Zémmour) – ale o ich zwolennikach, o całej olbrzymiej masie konserwatystów funkcjonujących w Internecie. To swego rodzaju zachodnie wersje naszych internetowych „konfederatów”. Tak samo, jak wcześniej ulokowali się w okopach „antyszczepionkowców”, tak teraz, po pierwszych dniach szoku wywołanego wojną – coraz wyraźniej stają po stronie Rosji. Boją się robić to jednoznacznie, więc zasłaniają się najpierw ogólnikowymi stwierdzeniami typu „wojna jest straszna” albo „jestem przeciwko wojnie”, ale zaraz śpieszą, by „rozbrajać mity” oraz „rozbrajać ukraińską propagandę”. Powielają dziesiątki filmików i fake newsów szykowanych przez Rosję, przyoblekając szaty „obrońców prawdy”. Przykładem choćby historia ciężarnej kobiety wychodzącej ze zbombardowanego szpitala w Mariupolu. Wielu włoskich „prawicowców” powtarza w tym wypadku narrację Rosji, pisząc o tym, że całe bombardowanie zostało sfingowane, i że zrobiono „teatrzyk” na potrzeby kamer. Pokazuje się np. zdjęcia tej kobiety z czasów normalnego życia – a tu okazuje się, że była influencerką. Znaczy… aktorka!
Więc jak pokażemy jej zdjęcie z Instagrama, a obok to ze szpitala, to będzie znaczyć, że wszystko zagrała schodząc po schodach z przerażeniem na twarzy. Ale nawet tego jest mało! Włoska pisarka Francesca Totolo zamieściła też zdjęcie Ukrainki już po porodzie, odkrywając kolejny „szwindel” – krwi na twarzy nie ma! Co więcej, żadnych wielkich ran! Musi – udawała! Ręce opadają.
Opadają maski. To, co wcześniej wydawało się trudną do przełknięcia, ale jednak akceptowalną jeszcze, różnicą w poglądach dotyczących Rosji teraz urasta do rangi problemu. O tyle ważnego, że nie dotyczy on – powtórzę – pojedynczych, tych najbardziej znanych polityków, ale całych środowisk politycznych. A to środowiska wywierają nacisk na swoich przedstawicieli. W końcu oddają na nich głosy.
Z jednej strony towarzyszy mi żal. Mam wrażenie, że jednak polska opowieść o tym, jakie jest prawdziwe oblicze Rosji, nie docierała do tych właśnie konserwatywnych środowisk. A z drugiej strony wydaje mi się, że wojna, jak od pstryknięcia palcami, zmienia świat na wielu polach: dotyczących bezpieczeństwa, ekonomii, ale i światopoglądowych sojuszy czy „przyjaźni”.
To właśnie kwestia stosunku do Rosji może być największą przeszkodą w tym, by znajdować wspólny język na tych wszystkich frontach, na których nasza diagnoza zagrożeń jest podobna: choćby na polu sporu z neoliberalną, marksistowską rewolucją kulturowo-cywilizacyjną, która zżera świat Zachodu.
Na nieszczęście – tysiące naszych rodzimych i zachodnich pożytecznych idiotów, mniej lub bardziej świadomie, staje się narzędziami w rosyjskich rękach. Przyczynią się oni do tego, że w środowiskach konserwatywnych nastąpią jeszcze większe podziały. Niestety… Tak łatwo zostać agentem Moskwy. A Kreml nawet nie musi płacić…"
Całośc materiału przeczytacie w :
https://dziennikarzobywatelski.blogspot.com/2023/01/jezeli-budzi-cos-twoje-podejrzenia.html
https://dziennikarzobywatelski.blogspot.com/2022/03/jak-agentura-moskwy-w-internecie.html
https://dziennikarzobywatelski.blogspot.com/2021/03/rosyjscy-trolle-na-polskich-portalach.html