JAROSŁAW KACZYŃSKI - TEMAT REPARACJI WOJENNYCH
Czy Polska zażąda odszkodowań za straty wojenne? Temat reparacji powrócił za sprawą Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS podczas sobotniego kongresu partii rządzącej mówił, że Polska jako pierwsza sprzeciwiła się niemieckiemu hitleryzmowi, a później została zaatakowana przez ZSRR. – Czy otrzymaliśmy za te gigantyczne szkody, których tak naprawdę nie odrobiliśmy do dziś (…) jakiekolwiek odszkodowania? Polska nigdy nie zrzekła się takich odszkodowań. Ci, którzy tak sądzą, są w błędzie – powiedział Kaczyński. Prezes poruszył ten temat w kontekście dopłat unijnych, które „PiS sobie bardzo ceni” ale jednocześnie ma prawo „do oceny kontekstu historycznego tych środków”. – Czy wobec tego, historycznie rzecz biorąc, nie mamy pewnych moralnych praw? – pytał prezes. Nie pierwszy raz zresztą.
Temat reparacji wojennych powrócił krótko po wygranych przez PiS wyborach. Kaczyński udzielił wywiadu, który odbił się głośnym echem u zachodnich sąsiadów. Kaczyński mówił wówczas tak: „Rachunek krzywd po polskiej stronie jest ogromny i powtarzam, w ciągu tych 70. już lat, które minęły od końca wojny, te sprawy nie zostały nigdy załatwione i w sensie prawnym są aktualne, bo jak wiemy, to zostało niedawno przez pana Kostrzewę-Zorbasa odkryte (dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas we wrześniu 2014 r. poinformował opinię publiczną, że zrzeczenie się przez Polskę reparacji wojennych w 1953 r. nie ma mocy prawnej – red.), nasza rezygnacja z odszkodowań nigdy nie została zarejestrowana przez odpowiedni organ ONZ, czyli w sensie prawnym tego w ogóle nie ma. Droga jest otwarta i w Niemczech też się powinno o tym pamiętać”.
Te słowa wywołały gwałtowną reakcję niemieckiego MSZ. Jego szef Frank Walter Steinmeier ocenił, że Polska nie ma żadnych podstaw prawnych do tego, aby domagać się od Niemiec reparacji za II wojnę światową. Według szefa niemieckiej dyplomacji, ta sprawa jest już „prawnie i politycznie zamknięta”.
Tak stanowcza reakcja nie dziwi, jeśli weźmiemy pod uwagę gigantyczne pieniądze, których Polska mogłaby się domagać. Według różnych szacunków mowa jest o kwotach od niemal biliona do nawet kilku bilionów dolarów. Zakładając pierwszy scenariusz to ponad sześciokrotnie więcej, niż wynosi nasz produkt krajowy brutto, to także ponad połowa rocznego niemieckiego PKB.
Powołane po wojnie Biuro Odszkodowań Wojennych przy Radzie Ministrów na potrzeby żądań reparacyjnych przygotowało bilans strat materialnych Polski. Kolej straciła 84 proc. majątku, energetyka – 65 proc., poczta i telekomunikacja – 62 proc., szkolnictwo – 60 proc., górnictwo – 42 proc. Spośród 30 tys. fabryk ocalało 10 tys., jednak i w tych zachowanych połowa budynków była zniszczona. Zniszczono też 30 proc. lasów. Z okupowanej Polski Niemcy wywieźli lub wykorzystali na miejscu na potrzeby wojennej gospodarki ponad 200 mln ton węgla kamiennego, milion ton soli potasowej, 500 tys. ton rudy żelaza, 100 tys. ton fosforytów. Pod koniec lat 40. PKB Polski wyniósł 8 mld zł (w cenach przedwojennych), podczas gdy w 1939 r. sięgał 18 mld zł.
Największe zniszczenia majątkowe dotyczyły ośrodków miejskich. Wśród tych najpoważniejsze miały miejsce w Warszawie, gdzie zniszczono m.in. 80 proc. zabudowy miejskiej i aż 90 proc. obiektów przemysłowych, jakie do wybuchu wojny zlokalizowane były w polskiej stolicy. W ujęciu szczegółowym, stan zniszczeń Warszawy przedstawiał się jeszcze bardziej porażająco. I tak m.in. zniszczeniu uległo 100 proc. mostów, 90 proc. budynków przemysłowych, 90 proc. obiektów zabytkowych, 90 proc. obiektów służby zdrowia, 70 proc obiektów oświatowych, 50 proc. elektrowni, 46 proc. gazowni. W ogromnym stopniu zniszczone zostały również wszystkie miejskie sieci w Warszawie. Zniszczeniu uległo 85 proc. sieci tramwajowej, 70 proc. sieci telefonicznej, 65 proc. sieci elektrycznej, 30 proc sieci wodociągowej, 28,5 proc. sieci kanalizacyjnej. Z równie potężnymi zniszczeniami w czasie II wojny światowej mamy do czynienia w przypadku innych polskich miast.
Tak naprawdę dopiero w ostatnich kilkunastu latach władze polskich miast podjęły wysiłki, aby dokonać pełniejszego bilansu swoich strat w czasie II wojny światowej. Taką inicjatywę podjął m.in. śp. Lech Kaczyński, gdy był prezydentem Warszawy (2002-2005). Według raportu z 2004 orku straty w samej stolicy oszacowano na 54 mld dolarów amerykańskich (według raportu z 2004 r.).