Te dwa stwierdzenia nie są przypadkowe. Kontynuacja kursu dalszej eskalacji wojny przez Putina i zaostrzenie retoryki polityki zagranicznej Kremla, która pozycjonuje Zachód jako strategicznego przeciwnika, oznaczają, że dla Rosji w rzeczywistości nie ma deklarowanych "czerwonych linii", o których Putin mówił przed inwazją na Ukrainę. Dla niego istnienie niepodległych krajów w przestrzeni postsowieckiej jest już a priori "czerwoną linią". Putin dąży do przywrócenia krajów postsowieckich w strefę rosyjskiego wpływu i nie cofnie się przed niczym, dopóki nie zostanie zatrzymany, a co ważne, swoich sojuszników docenia. 25 czerwca jest godny uwagi ze względu na dwa kolejne oświadczenia. Po spotkaniu Putina z Łukaszenką w Petersburgu prezydent Rosji powiedział, że wszystkie kwestie utworzenia "Państwa Związkowego" zostały uzgodnione i że Białoruś uzyska rosyjską broń ciężką w najbliższych miesiącach. Oznacza to, że Putin chce wzmocnić Białoruś, aby w przyszłości mogła ona zaatakować terytorium Ukrainy, uwalniając ręce rosyjskim wojskom w innych częściach frontu. Z kolei Łukaszenka oświadczył, że "blokada obwodu kaliningradzkiego jest wypowiedzeniem wojny". Tego samego dnia Xi Jinping oświadczył, że "Chiny zwrócą Tajwan wszelkimi środkami, w tym wojskowymi". Konsekwencje i kontekst takich wypowiedzi są bardzo niepokojące i w rzeczywistości oznaczają, że teraz świat jest bliżej niż kiedykolwiek rozpętania III wojny światowej, a jej głównym "architektem" jest Putin, który celowo podżega swoich sojuszników do takich wypowiedzi. Zaostrzenie antyzachodniej retoryki w Rosji nabiera coraz większej dynamiki, a ostatnio w Dumie Państwowej Federacji Rosyjskiej stwierdzono również, że "w przypadku poważnej eskalacji" Rosja zniszczy Londyn w pierwszej kolejności, ponieważ główne zagrożenie dla pokoju "pochodzi od Anglosasów". Oznacza to, że Rosja celowo idzie na konfrontację z Zachodem i przygotowuje się na możliwe scenariusze, w tym militarne.
To właśnie działania Putina, który wydał rozkaz inwazji na Ukrainę na pełną skalę, wywołały geopolityczne turbulencje na świecie, w tym wzrost napięcia wokół Tajwanu, co mogłoby zdestabilizować region Azji i Pacyfiku. Chiny bacznie obserwują konfrontację między Rosją a Zachodem i rozumieją, że sankcje nałożone na Federację Rosyjską mają negatywny wpływ na kraje europejskie, które wciąż są uzależnione od rosyjskich dostaw energii. Jeśli Rosja odniesie sukcesy militarne na Ukrainie, Chiny mogą zdecydować się na inwazję militarną na Tajwan w sytuacji, kiedy Zachód, kierowany przez Stany Zjednoczone, nie odpowie symetrycznie. W przypadku militarnej destabilizacji Azji Wschodniej świat może spodziewać się największej katastrofy militarnej w czasach współczesnych. Zarysy wojny na Ukrainie mają charakter długotrwały, ponieważ Putin podjął ostateczną decyzję o maksymalnej ekspansji terytorialnej, a jej geografia nie ogranicza się do Ukrainy. Rosyjskie wojska będą posuwać się naprzód tak długo, póki będą miały na to środki. A jeśli Zachód nie powstrzyma Putina na Ukrainie, rosyjskie czołgi okażą się w stolicach Europy Zachodniej. Najważniejszym czynnikiem w niwelowaniu zagrożenia ze strony Putina jest systemowe i celowe osłabienie Rosji tak, aby nie miała ona już możliwości prowadzenia wojen podboju. Właśnie dlatego choć Ukraina i nie jest najsilniejszym, ale jest krytycznym graczem na geopolitycznej szachownicy. Putin bierze pod uwagę tylko to, co dzieje się na polu bitwy, dlatego broń jest najważniejszym kryterium wsparcia Ukrainy. Cywilizacyjna przyszłość Zachodu jest obecnie rozstrzygana właśnie na polu bitwy na Ukrainie, która potrzebuje terminowych dostaw zachodniej broni.