W 2012 r. rada miasta postanowiła połączyć Teatr na Woli z Teatrem Dramatycznym im. Gustawa Holoubka pod szyldem „Teatr Dramatyczny m.st. Warszawy”. Obaj nieżyjący aktorzy utracili w ten sposób „swoje” teatry. Radni pozostawili im na pociechę nazwy: Scena im. Gustawa Holoubka w Pałacu Kultury i Scena im. Tadeusza Łomnickiego na Woli. Przeciwko likwidacji Teatru Holoubka protestowało wiele osób z wdową po artyście, znaną aktorką Magdaleną Zawadzką (melancholijny chichot historii: filmową wdową po Panu Wołodyjowskim) na czele. Ale takie rzeczy na stołecznych radnych nie działają.
Przeciwko zniesieniu patronatu Tadeusza Łomnickiego nad budynkiem przy Kasprzaka tylu protestów nie było. Bo i Łomnicki dla wszystkich jest niewygodny: żołnierz AK i członek Komitetu Centralnego PZPR w stanie wojennym rzucający legitymacją partyjną, w 1989 r. (w odróżnieniu od swoich kolegów o dość podobnych życiorysach, Gustawa Holoubka i Andrzeja Łapickiego) nie dał się namówić do zasilenia polityki solidarnościowej. Protesty przeciwko włączeniu Teatru na Woli w strukturę organizacyjną Teatru Dramatycznego skupiały się raczej na przewidywaniu, iż jest to pierwszy stopień do likwidacji teatru. Władze miasta jednak stanowczo zaprzeczały takim posądzeniom.
No to właśnie się sprawdziło. W przyszłym roku Scena na Woli im. Tadeusza Łomnickiego zostanie przeniesiona „do pomieszczeń w Pałacu Kultury i Nauki”. Jej miejsce zajmie... Teatr Żydowski, który od 2016 r. tuła się pod różnymi adresami. To decyzja zaskakująca i kompletnie niezrozumiała. Teatr Żydowski, instytucja miejska ważna i unikalna w skali Europy, stracił siedzibę w wyniku sprzedaży deweloperowi nieruchomości przy placu Grzybowskim (gdzie mieścił się przez 45 lat). Jednym z warunków sprzedaży było zapewnienie w nowym wieżowcu siedziby teatru z salą na 350 miejsc. Zdziwiłem się więc usłyszawszy, że miasto docelową siedzibę Teatru Żydowskiego kosztem 150 mln zł planuje na ul. Próżnej. A teraz władze poszły jeszcze bardziej na łatwiznę, robiąc brzydki prezent Panu Michałowi.
Właśnie obchodzimy 70. rocznicę debiutu Tadeusza Łomnickiego w stolicy: 5 listopada 1949 r. wystąpił w „Niemcach” Kruczkowskiego w Teatrze Współczesnym, w reżyserii Erwina Axera. To już zupełnie trefny skład: obok Pana Wołodyjowskiego dramatopisarz, do czasów Mrożka i Lema najpopularniejszy powojenny polski autor na Zachodzie, któremu w ramach dekomunizacji próbowano odebrać ulicę na Powiślu, oraz Axer – celebryta PRL i powstańczy fotoreporter Zgrupowania AK „Żyrafa”. W dzisiejszej Polsce nie mają szans.
Pierwsza wersja tekstu ukazała się w „Nowej Gazecie Praskiej”