Ponadto na obszarze na wschód od wyspy Bornholm flota radziecka dokonała niekontrolowanych zrzutów 8 tysięcy ton amunicji chemicznej.Kwestie ekologiczne i ochrona środowiska dla ZSRR i współczesnej Rosji nigdy nie były priorytetem, i właśnie dlatego broń chemiczną zrzucano ze statków w sposób chaotyczny, o czym istnieją dowody dokumentalne.W piśmie ministra spraw wewnętrznych ZSRR Krugłowa skierowanym do Stalina w sierpniu 1948 roku czytamy: «Często z powodu słabej widoczności i silnych sztormów pociski z chemicznymi środkami bojowymi są zrzucane do morza z dala od danych kwadratów».
Oczywiście nie zostało to oznakowane na mapach.Amunicję chemiczną w wody Bałtyku zrzucały także marynarka brytyjska i amerykańska.Różnicę w podejściach sojuszników i ZSRR doskonale opisano w badaniach rosyjskiego naukowca Jabłokowa: «Alianci topili broń chemiczną razem z barką. Takie pochówki są zlokalizowane w kilku miejscach w zachodniej części Morza Bałtyckiego i w cieśninach. ZSRR ze swojej strony utopił do 50 tysięcy ton amunicji chemicznej zrzucając pociski i bomby za burtę. Oznacza to, że broń chemiczna zalega na rozległych przestrzeniach.Teraz kontenery rdzewieją na dnie i nie wiadomo co z tym dalej robić».
Ogółem na dnie morza okazało się co najmniej 303 tysiące ton różnego rodzaju substancji toksycznych, czyli około 1/5 całkowitej wielkości wyżej wymienionych substancji. Więc nic dziwnego, że na wybrzeżu Szwecji miejscowi rybacy wciąż znajdują «dary minionej wojny» - całe pudła min.Co więcej, w ładunkach zalegających na dnie morza znajduje się jedna z najbardziej niebezpiecznych substancji – iperyt, znany ze swojej toksyczności i siły rażenia. Zdecydowana większość ekologów od dawna twierdzi, że minimalny termin zachowania szczelności pocisków i kontenerów wynosi 60 lat czy nieco dłużej. To znaczy, że substancje trujące stopniowo trafiają do wód Bałtyku od początku XX wieku.
Wszystko «się zmieniło» w 2017 r. po aktywizacji w Europie lobbingu na rzecz Nord Stream-2. Potężna kampania rosyjskich media głosiła: «Broń chemiczna na dnie Bałtyku: katastrofa odwołana». Nie było to oczywiście prawdą, ponieważ ryby w miejscach zatopienia niebezpiecznych ładunków nadal mutują. Nie jest to jednak zbyt ważne. Ważne natomiast jest odpowiednie tło informacyjne. Ze względu na wspomniane, informacja o wydaniu przez Duńską Agencję Energetyczną zezwolenia dla Nord Stream-2 AG na budowę części gazociągu Nord Stream-2 na szelfie kontynentalnym Danii na południowym wschodzie od wyspy Bornholm w Morzu Bałtyckim jest szokująca i zaskakująca.
Służba prasowa Agencji informuje, że zezwolenie zostało wydane zgodnie z ustawą o szelfie kontynentalnym i na podstawie zobowiązań Danii wynikających z Konwencji ONZ o prawie morza, po dokładnej analizie, wyniki której zostaną uwzględnione w dokumentach dotyczących końcowej oceny oddziaływania projektu na środowisko, oraz innych aspektów ekologicznych, ekonomicznych, technicznych i prawnych.
Trudno powiedzieć, co i jak analizowali Duńczycy, a jednak podjęli decyzję o wyborze opcji trasy na południowy wschód od Bornholmu w najbardziej niebezpiecznym dla środowiska miejscu, chociaż wcześniej planowano skorzystać z droższej «trasy północnej», nieco oddalonej od wyspy. Można to wyjaśnić tylko tym, że Nord Stream-2 AG stara się zaoszczędzić czas i pieniądze. Fakt, że Dania zdecydowała się zagrać w rosyjską ruletkę, wspominając instalację «upadłego reaktora» na białoruskiej elektrowni jądrowej, nie jest czymś zaskakującym. Najwyraźniej – takie są czasy.
Co z tego wynika? W najbliższej przyszłości rozpoczną się prace w miejscach gdzie jakakolwiek większa aktywność może doprowadzić do naruszenia szczelności kontenerów z szczególnie niebezpieczną bronią chemiczną, rozlewu substancji toksycznych i katastrofy ekologicznej o zasięgu lokalnym lub globalnym. Wszystko będzie zależało od powodzenia. Rosja jest już do tego przyzwyczajona: Severodvinsk, zanieczyszczony Bajkał, płytka rzeka Lena i tysiące innych przestępstw wobec środowiska już nie interesują rosyjskie społeczeństwo. Najwyraźniej jest ono już przyzwyczajone. Powstaje tylko pytanie: czy tego pragnie Europa? Tym bardziej, że po stronie Rosji chodzi tylko o zaspokojenie ambicji politycznych oraz zyski akcjonariuszy Nord Stream-2 AG i o nic więcej.
Greenpeace, gdzie jesteś?
Źródło: https://udf.by/news/main_news/201433-severnyj-potok-2-russkaja-ruleta-dlja-danii.html