Poniżej przedstawiam treść wywiadu, jakiego udzieliłem portalowi „Tysol”. Dotyczy on spekulacji odnośnie przyszłości partii Victora Orbana - węgierskiego FIDESZU w wymiarze europejskim. Wbrew wielu obserwatorom stawiam tezę, że mimo antywęgierskiej rezolucji, uchwalonej w zeszłym tygodniu w Strasburgu przez Parlament Europejski rządząca Węgrami partia pozostanie w EPL, a więc we frakcji, która w sporej mierze głosowała przeciwko Madziarom. Rozmowę przeprowadził Mateusz Kosiński. Oto wspomniany wywiad (wersja autoryzowana) :
Tysol.pl: Czy w kuluarach Parlamentu Europejskiego słychać o tym, że europosłowie Fideszu już poszukują nowej frakcji?
Ryszard Czarnecki: Dotychczas parasol nad Węgrami w postaci Europejskiej Partii Ludowej, największej frakcji w europarlamencie był skuteczny. On wcześniej skutecznie bronił Silvio Berlusconiego, dla wielu kontrowersyjnego premiera Włoch, który był źle postrzegany przez lewicę, ten parasol również bronił Orbana: obaj premierzy był politycznie „niepoprawni”. Ten parasol się skończył. Zabawię się w Proroka Ryszarda i powiem, że ani Europejska Partia Ludowa (EPL) nie wyrzuci Fideszu ze swoich szeregów, ani Fidesz sam z niego nie wyjdzie. Mówię to wbrew wielu obserwatorom, którzy przewidują, że nastąpi dekompozycja Europejskiej Partii Ludowej. Tam będzie potrzeba tych kilkunastu mandatów, które partia Orbana otrzyma w maju przyszłego roku, po wyborach do Parlamentu Europejskiego. W związku z tym nie będzie się opłacało Orbana wyrzucać. EPL, w której cały czas jest Platforma i PSL głosowało w dużej mierze przeciwko Węgrom, rządzonym przez Fidesz. Jednak ta frakcja po wyborach straci bardzo dużo mandatów, więc do wyrzucenia nie dojdzie. Fidesz mimo wszystko wielokrotnie korzystał z parasola ochronnego swojej „rodziny politycznej”,także ze względu na to, że premierzy EPL regularnie się spotykają, zatem Orban niekoniecznie będzie chciał tracić te kontakty.
To obie strony będą udawały, że nic się nie stało?
Ryszard Czarnecki: Tak, zdecyduje zimny, wyrachowany interes. Orban będzie udawał, że koledzy go nie opluli ,tylko deszcz padał, a EPL nie będzie zauważało rzekomego „faszyzmu” i „autorytaryzmu” ze strony Orbana.
Czy w rzeczywistości europosłowie PO i PSL-u kolportują informacje, że sprawy przeciwko Polsce i Węgrzech mogą być połączone i czy rzeczywiście istnieje takie ryzyko?
Ryszard Czarnecki : Oni tylko powtarzają to, co słyszeliśmy już kilka miesięcy temu. To rozważany scenariusz, ale oczywiście pod względem formalno-prawnym byłby to rozbój w biały dzień, tzw. pójście "na rympał”. Tym niemniej teoretycznie jest to możliwe, złamanie prawa miało miejsce chociażby przy odwołaniu mnie, głosy wstrzymujące zostały niepoliczone do quorum i tylko dzięki temu mnie odwołano. Identyczny manewr łamiący traktaty unijne zastosowano przy uruchomieniu artykułu 7. przeciwko Węgrom. Gdy te głosy zostały policzone, to Węgry nie miałyby wszczętego postępowania. Traktaty unijne wręcz mówią, że w takich sytuacjach nie można tego typu praktyk stosować. Łamanie regulaminu Parlamentu Europejskiego tez nie przeszkadzało chadecko-liberalno-lewicowo koalicji. W związku z tym to, co wydawało się nieprawdopodobne, taki cyniczny zabieg połączenia Polski i Węgier w jednym postępowaniu, w aspekcie politycznym jest możliwy po to właśnie, żeby Polska nie mogła złożyć weta wobec sankcji wobec Węgier i odwrotnie. Ale uwaga: nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu. Sprawozdawczyni uruchomienia artykułu 7. wobec Węgier, Holenderka,rodaczka pana Timmermansa, pani Sargentini z grupy Zielonych zapowiedziała ukaranie kolejnego kraju -Rumunii. Przedwczoraj Litwa oświadczyła, że będzie przeciwna sankcjom wobec Polski. Kolejne kraje solidaryzują się lub mają poczucie, że one także są do odstrzału. Operacja przeciwko Polsce i Węgrom, żeby nie mogły poprzeć się wzajemnie na niewiele się zda, bo znajdą się inne kraje, które takie weto mają w swoim interesie – Rumunia, Czechy, Słowacja, Litwa. Szereg krajów z naszego regionu będzie się solidaryzować z Warszawą i Budapesztem. To, że są atakowane kraje nowej Unii to nie przypadek – to kraje o największym wzroście gospodarczym – Polska i Rumunia spychane są do kąta. To wygląda tak, że pod pretekstem czy to Trybunału Konstytucyjnego, czy to praworządności, czy tez „wolnych mediów” i „wolności fundacji” w przypadku Węgier chodzi o stłumienie konkurencyjnych gospodarek z naszego regionu.
Czy w tym składzie parlamentu jakakolwiek dyskusja ma sens? Bo widząc wybuch radości sprawozdawczyni holenderskiej, która cieszyła się jak kibic po strzeleniu bramki to mam wrażenie, że dyskusja jest mało istotna.
Ryszard Czarnecki: Tak. W tej kadencji parlamentu jakakolwiek debata na temat krajów nowej Unii, na temat demokracji i respektowania wyników wyborów nie ma sensu. Ta lewicowo-liberalno-chadecka większość ma poczucie, że -przywołując słowa znanej piosenki „ta ostatnia niedziela”- że to ostatnie miesiące kiedy mogą przegłosować wszystko. Nawet to, że po środzie jest piątek, a po jesieni wiosna. Nowy Parlament Europejski będzie zupełnie inny, dużo bardziej zrównoważony politycznie, dużo bardziej eurorealistyczny i takie numery nie będą przechodzić. Dlatego ta grupa obecnie jeszcze bardziej dociska pedał antypolskiego i antywęgierskiego gazu, bo za kilka miesięcy powie sobie „to se ne vrati”.
Zdecyduje wyrachowany interes. EPL nie wyrzuci Fideszu, a Orban nie odejdzie
Ryszard Czarnecki
Ryszard Czarnecki - https://www.mpolska24.pl/blog/ryszard-czarneckipolski polityk, historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII i VIII kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister – członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego.