Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Diagnoza: mądrość i wykształcenie w Polsce nie są w cenie.

(Na zdjęciu na telebimie przed Zamkiem Królewskim w Warszawie ja przemawiam do suwerena gorszego sortu).

Diagnoza: mądrość i wykształcenie w Polsce nie są w cenie.
źródło: Internet

Jestem elitą, łże-elitą, stojącym tam, gdzie kiedyś stało ZOMO, czy może zwykłym Polakiem, tylko dobrze wykształconym, doświadczonym i z dorobkiem? Oczywiście wolałbym to ostatnie zaszeregowanie. Od tego, gdzie mnie suweren zakwalifikuje, i czy głos takich jak ja będzie słyszalny, zależy los kraju. Ostatecznie o losie Polski zadecyduje głos ludu. Kaczyński powiedział: „Głos ludu, głosem Boga”. Którego ludu i czyjego Boga?
Żeby wygrywać wybory, trzeba umieć rozbudzać emocje (i te negatywne, i te pozytywne) oraz mówić do suwerena, czyli ludu, prostym, nieskomplikowanym, zrozumiałym językiem, pp. Złooodzieeje..., bo wam się należy.... 
Wykształciuchy, zajmujący się polityką, powinni na jakiś czas zamilknąć, chyba, że nauczą się mówić językiem suwerena. Po wielu kolejnych klęskach, Kaczyński i jego sztab, tę sztukę opanowali do perfekcji, manipulując umysłami Polaków.
A prosty język? Czym prostszy i bardziej zrozumiały, czym bardziej nasycony emocjami, tym przekaz jest skuteczniejszy. Prawda, dobro narodu… mają tu drugorzędne znaczenie. 
Pamiętacie przedwyborczą retorykę PiS?: złodzieje, wykształciuchy, elity pławiące się w luksusie za nasze pieniądze, SB-ecy….
Minęły 3 lata rządów PiS. Co się zmieniło? Z hucznych zapowiedzi rozliczenia złodziejskich elit, tylko jeden Gawłowski z dętymi zarzutami siedzi w areszcie, mimo tego, że PiS ma w rękach prokuraturę, sądy i wszystkie służby specjalne. Więzienia nie zapełniły się złodziejskimi elitami. Ale suweren już o tych obietnicach przedwyborczych sadzania do więzień zapomniał. Dalej daje sobie wmawiać, że przez 8 lat rządów poprzedników, Polska była w ruinie, no i w ogóle w kraju była „sodomia i gomoria”. Polacy uwierzyli, że te 8 lat było zmarnowanych, a PiS po przejęciu władzy, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zmienił kraj w mlekiem i miodem płynący. Jak to możliwe, że suweren w taki absurd uwierzył? Polacy tak łatwo wierzą w cuda? 
Pamiętacie zarzut donoszenia na Polskę? Przedwczoraj z przerażeniem i zażenowaniem wysłuchałem przemówienia w Europarlamencie polskiego premiera Mateusza Morawieckiego. Poza niespotykaną butą i arogancją, oraz stekiem kłamstw, usłyszałem całą tyradę donosów na Polskę i Polaków, jakiej chyba nikt w historii członkostwa Polski w UE nie dokonał. Premier rządu PiS największym donosicielem w historii kraju. I co? I nic. Suweren milczy. Telewizja „Trwam” wraz z TVPiS pokazują tylko fragmenty wypowiedzi o Polsce i Polakach jako dumnym narodzie. A co z donosami i kłamstwami, które porażają i stawiają Polskę w oczach światowej opinii publicznej w strasznym, negatywnym świetle? 
Zastanawiałem się jak to jest, że przy kolejnych niegodziwościach obecnej władzy, bijących wszelkie dotychczasowe rekordy, na ulice wychodzi tylko wąska grupa Polaków, rozumiejąca zagrożenie wiszące nad Polską. Reszta przy piwku i grillu ogląda mecze mistrzostw świata, kiedy kraj wkracza na bardzo niebezpieczną drogę, zagrażającą nam wszystkim. 
I znów odpowiedź jest dość prosta. Suweren, a przynajmniej zdecydowana jego większość, rozumuje raczej brzuszkiem, a nie głową. Póki brzuszek jest pełen, i kiedy tu i teraz jeszcze suweren nie czuje zagrożenia, on nie podniesie głowy, na ulice nie wyjdzie. Co najwyżej coś burknie pod nosem. Nie ma świadomości tego, że kiedy się zorientuje w co wdepnął, będzie już za późno. 
I znów wracamy do języka, jakim powinni posługiwać się politycy. „ Chodzi mi o to, aby język giętki, powiedział wszystko, co pomyśli głowa…” (Juliusz Słowacki) i nie tylko moja, ale przede wszystkim suwerena. To zrozumiał Kaczyński. Reszta się nie liczy. Co tam dobro kraju, co tam Polacy i Polska, liczy się tylko jedno: władza za wszelka cenę. 
Dlaczego więc suweren nie rozumie języka elit? Kiedy elity (intelektualne) wychodzą na ulice w trosce o kraj, suweren popija zimne piwko i drwi z wykształciuchów. Kiedy ten właściwy suweren wychodzi na ulice, czyli klasa robotniczo-chłopska wsparta ideologią Kościoła, Polska trzęsie się w posadach. Bo elity w Polsce są w mniejszości. Oczywiście tu się kłania definicja elit. W naszej rzeczywistości jest to określenie wręcz obraźliwe. Być elitą dzisiaj to dyshonor, chyba, że w elicie dzisiejszej partii rządzącej. 
Czym innym jest elita: jako „grupa ludzi wyróżniająca się pozytywnie”, a czym innym elita władzy: „grupa polityków zajmująca najwyższe stanowiska”.
To jaka to elita wychodzi na ulice, choćby i w obronie niezależności sądów?
Raczej ta pierwsza. A ta druga, czyli „elita władzy”, szydzi z tej pierwszej, wmawiając suwerenowi, że ludzie mądrzy, wykształceni, z doświadczeniem i dorobkiem, to tzw. gorszy sort. No i 40% wyborców, w to wierzy. Tylko jaki ostateczny rachunek Polska zapłaci za tę naiwność suwerena? 
I czy jest jakaś nadzieja na wyjście z tej matni? Tylko jedna: musi się znaleźć ktoś, kto stanie na czele totalnej opozycji, przeciwko totalnemu zawłaszczaniu państwa, i zacznie się posługiwać prostym językiem i przekazem, zrozumiałym dla suwerena. Ale niestety jak na razie, na pohybel ukochanej Polsce, nikogo takiego na horyzoncie nie widać. 
P.S. Moją cichą nadzieją jest Marcin Matczak, ale „niestety” to profesor.

Data:
Kategoria: Polska
Tagi: #

Wadim Tyszkiewicz

Wadim Tyszkiewicz - https://www.mpolska24.pl/blog/wadim-tyszkiewicz

Prywatna strona Wadima Tyszkiewicza, prezydenta Nowej Soli i zwykłego obywatela.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.