Po tym jak Gorzów z obiecanych ministerialnych 30 mln złotych dotacji na budowę hali widowiskowo-sportowej otrzymał zaledwie połowę, a na obiecaną modernizację stadionu lekkoatletycznego 0 zł, gorzowianie mogą czuć się oszukani. Przecież minister Witold Bańka, Elżbieta Rafalska i radni PiS z przewodniczącym Sebastianem Pieńkowskim, który chciałby wejść w buty nowego prezydenta Gorzowa obiecywali, że strumień gotówki będzie wciąż płynął wprost do miasta nad Wartą. Miało być wsparcie, a inwestycje na które gorzowianie czekają od lat, w końcu dzięki zaangażowaniu PiS-u miały zostać zrealizowane. Efekty istnieją, tak jak nietoperze w drzewach przy Kostrzyńskiej. Kto łyka jak młody pelikan medialne zapewnienia prawicy został zwyczajnie nabity w butelkę. Teraz radni PiS-u chwalą się, że będzie trochę pieniędzy na drogi - bo dadzą, wesprą, pomogą, poratują - ba prawie wybudują. Jest okazja do zdjęcia, newsa w mediach narodowych i wyćwiczonego uśmiechu. Szkoda tylko, że z liczeniem troszeczkę na bakier. Bo jak mają się miliony do „ochłapów” na przebudowę Sulęcińskiej i Gwiaździstej?
Obietnice to jednak nie wszystko. Żeby wyjść z twarzą wystarczy dotrzymywać słowa. Choć w roku wyborczym wszystko jest możliwe, wystarczy kamera, kiełbasa wyborcza i uśmiech na ustach.