Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Schorowany mężczyzna w areszcie, a prawdziwi przestępcy na wolności

Chory i niepełnosprawny mężczyzna, który za wszelką ceną walczy o normalne życie. Praca, która wydawałoby się mu w tym pomoże, lecz która ostatecznie okazała się wmanewrowaniem niewinnego człowieka w przestępstwo. Decyzja o areszcie tymczasowym dla osoby, dla której najwłaściwszym miejscem jest szpital. I w końcu poprzestanie organów ścigania na zatrzymaniu zwykłego kuriera, kiedy prawdziwi przestępcy na wolności nadal dopuszczają się przestępstwa. A to jedynie kropla w morzu niesprawiedliwości.

Schorowany mężczyzna w areszcie, a prawdziwi przestępcy na wolności
Lex Nostra
źródło: Lex Nostra

A zaczęło się tak…

Danuta i Zbigniew K. zostali rodzicami w wieku dwudziestu paru lat. Ich pierworodny urodził się  z przepukliną oponowo – rdzeniową i wodogłowiem, dlatego też prosto z sali porodowej trafił do szpitala, gdzie poddano go pierwszej operacji. Jak łatwo się domyślić, w tym momencie świat Państwa K. całkowicie runął. Kobieta, z zawodu pielęgniarka, po narodzinach całe swoje życie podporządkowała nauce syna podstawowych czynności życiowych, rehabilitacji oraz całodobowej opieki nad chłopcem. Z kolei ojciec mężczyzny, aby móc utrzymać rodzinę, nie wspominając o lekach, czy zabiegach rehabilitacyjnych, musiał ciężko pracować. Innej opcji nie było, ponieważ rodzina nigdy nie korzystała z pomocy Państwa.  Przez cały ten czas rodzice starali się w miarę możliwości nauczyć Pana Wojciecha samodzielności, aby w momencie, gdy ich zabraknie potrafił sam funkcjonować. Nie trzeba dodawać, że nie było to łatwe życie, ponieważ na skutek chorób chłopiec był odrzucany przez swoich rówieśników, choćby z powodu nieprzyjemnych zapachów. Ponadto, nie mógł on jak inni biegać, czy też grać w piłkę, co jak wiadomo, solidaryzuje młodzież. Co więcej, nauczanie indywidualne rozpoczęło się dopiero w licem, dlatego też do tego czasu Wojtek musiał zmagać się z niechęcią kolegów. Obecnie mężczyzna może liczyć na 700 zł comiesięcznej zapomogi w postaci renty socjalnej, w związku z tym, prawda jest taka, że bez pomocy rodziców najzwyczajniej w świecie nie byłby w stanie w żaden sposób funkcjonować.

Tragiczny stan zdrowia

Przede wszystkim należy mieć świadomość, że mężczyzna ma orzeczony trwały, a do tego znaczny stopień niepełnosprawności. W związku z tym, istnieje konieczność stałej opieki, a w tym codziennej pomocy opiekuna, zarówno w procesie jego leczenia, rehabilitacji i edukacji, jak również w powszednim życiu. Ponadto, jak już wcześniej wspomniano, na skutek przepukliny oponowo- rdzeniowej oraz wodogłowia mężczyzna, mimo intensywnej rehabilitacji, nie potrafi ocenić prawidłowo stanu faktycznego, co często jest mylone ze zwykłą naiwnością. Co więcej, ma on stale otwartą ranę, która może spowodować zakażenia, a nawet śmierć, przez kontakt z innymi osobami. Sam również stanowi zagrożenie dla innych, ponieważ jest nosicielem wirusa żółtaczki typu C, a ze wspomnianej powyżej otwartej rany notorycznie krwawi. Jakby tego było mało, od urodzenia podejrzany ma porażone zwieracze, w związku z czym, nie panuje nad oddawaniem moczu czy kału, jest stale zacewnikowany oraz zmuszony do noszenia pieluchomajtek, dlatego też utrzymanie higieny warunkach więziennych jest dla niego praktycznie niemożliwe. Niestety to nie koniec złych wiadomości, ponieważ mężczyzna ma również bardzo słabe czucie w dolnych partiach ciała, co wymaga ciągłej rehabilitacji, ponieważ nawet krótkotrwałe zaniechania mogą skutkować tym, że będzie on najzwyczajniej w świecie skazany na wózek inwalidzki.

Ogromna chęć pracy

Od zawsze, marzeniem chłopca była praca jako kierowca, podobnie do zawodu, jaki wykonuje jego tata. Dlatego też zdecydował się poszukać pracy na takim właśnie stanowisku. Oczywiście, nie trzeba dodawać, że owe poszukiwania dosłownie zawsze kończyły się fiaskiem z uwagi na problemy zdrowotne. Przypomnę, że na skutek powyżej wymienionych chorób, mężczyzna nie może niczego dźwigać, schylać się, jak również cierpi na dokuczający mu przykurcz stóp. Jednak Pan Wojciech mimo niepowodzeń nie poddał się, lecz zawzięcie nadal szukał pracy. W konsekwencji udało mu się złożyć ofertę na stanowisko kierowca – kurier, po czym otrzymał telefon przez który odbyła się tzw. rozmowa kwalifikacyjna i na początku sierpnia 2017r. został przyjęty. Co to oznaczało w praktyce? A no to, że rozpoczął przewożenie przesyłek, ponieważ praca polegała na odbieraniu i dostarczaniu paczek pod wyznaczone adresy, które mężczyzna otrzymywał telefonicznie, gdyż był to jedyny kontakt z pracodawcą. Nieco dziwne? A i owszem. Kolejną kwestią budzącą wątpliwości był fakt, że paczki odbierała zawsze ta sama osoba, która nigdy z nim nie rozmawiała, ograniczając się tylko do zabrania pakunku. Jakiego? Nie wiadomo, bowiem Pan K. nie miał pojęcia, co znajduje się w dostarczanych przez niego paczkach. Niby nic, a jednak coś. Bądź co bądź, Pan Wojciech lubił tę pracę, dlatego z wielką ochotą wykonywał swoje obowiązki. Ale o ile radość była, o tyle umowy brak. Mężczyzna oczywiście upominał się o dokument, lecz w odpowiedzi usłyszał, że otrzyma ją dopiero po okresie próbnym. Nie była to dla niego satysfakcjonująca odpowiedź, jednak zdecydował m.in. fakt, że przesyłki mógł on rozwozić własnym samochodem, co pozwalało mu w razie potrzeby na natychmiastowy powrót do domu, by wziąć prysznic. Nie da się ukryć, że przy jego chorobie to zdecydowany atut. Dlatego też dni mijały spokojnie na ciągłych zleceniach, co dawało Panu K. wiele radości oraz satysfakcji.

Niespodziewany zwrot akcji

Proszę sobie zatem wyobrazić, jakie zdziwienie towarzyszyło zarówno Panu Wojciechowi, jak i jego rodzicom, kiedy to pewnego dnia do ich mieszkania wkroczyła policja, zakuwając mężczyznę w kajdanki oraz przejmując jego telefon, nawigację, pieniądze – notabene własność babci, która została wypłacona z banku – oraz dwa samochody. A jakby tego było mało, funkcjonariusze nie omieszkali zawiadomić administratora budynku, że jeden z jego lokatorów jest przestępcą, co automatycznie poskutkowało wyrzuceniem całej rodziny na bruk. Nieludzkie? Owszem, niestety prawdziwe. Jak można się domyślić był to dopiero początek prawdziwego koszmaru, który czekał tuż za rogiem. Potwierdzeniem powyższych słów było postanowienie Sądu Rejonowego w Wodzisławiu Śląskim, o zastosowaniu wobec mężczyzny tymczasowego aresztu. Jednak, największy ból rodzicom tego dnia zadał widok ich brudnego i cuchnącego dziecka, które w takim właśnie stanie zostało przyprowadzone na salę sądową. Natomiast w kwestii samego oskarżenia, to 6 listopada 2017r. Prokurator stwierdził, że Pan Wojciech jest podejrzany o popełnienie kilku przestępstw, które miały polegać na doprowadzeniu do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w różnych kwotach od 10 000 do 67 000 zł za pomocą metody „na policjanta”. Tym samym okazało się, że ów pracodawca zatrudnił niepełnosprawnego tylko w jednym celu – przestępstwa. W skutek powyższych zdarzeń, Pan K. przebywa w areszcie śledczym od 20 września 2017r., gdyż ów areszt został już trzykrotnie przedłużony.

Formalna strona historii

Rodzice Pana Wojciecha robili dosłownie wszystko, co było w ich mocy, aby jakkolwiek zmienić bieg decyzji sądowych. Dlatego też 25 września 2017 zwrócili się z prośbą o pomoc do Ministra Sprawiedliwości oraz Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobro, natomiast 27 listopada 2017r. do sekretarza stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości Patryka Jakiego. Proszą oni o interwencję w sprawie oraz możliwość zamiany aresztu śledczego na areszt domowy, w celu umożliwienia im dalszego leczenia syna, jednak jak na razie bez skutku. 31 października 2017 obrońca Wojciecha złożył do Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu Śląskim wniosek o powołanie biegłych lekarzy psychiatrów na okoliczność, czy podejrzany w chwili zarzucanego mu czynu mógł rozpoznać jego znaczenie lub pokierować swoim postępowaniem. Co więcej, podtrzymał on już wcześniej zgłaszany wniosek o zasięgnięcie opinii biegłych lekarzy z zakresu neurologii i urologii, by potwierdzili oni, że mężczyzna może przebywać w zakładzie karnym, a dalsze pozbawienie wolności nie spowoduje poważnego niebezpieczeństwa dla jego życia oraz zdrowia. Odpowiedź dla potencjalnego Kowalskiego byłaby jasna – zdecydowanie nie może. Jednak, jak widać wymiar sprawiedliwości miał inne zdanie na ten temat, dlatego koniecznym było powołanie lekarzy specjalistów, co notabene także nadal nie nastąpiło. Ponadto, należy mieć świadomość, że rodzice mężczyzny złożyli skargę na postępowanie zakładu karnego, którą to służba więzienna uznała za bezzasadną. Tak, dobrze Państwo widzą – bezzasadną! Dlatego też, rodzina osadzonego skorzystała z istniejącej możliwości odwołania się do Dyrektora Okręgowego Służby Więziennej w Katowicach. Tym samym, 2 stycznia 2018r. Państwo K. napisali kolejne pismo, apelując o przeprowadzenie szczegółowej kontroli dotyczącej opieki medycznej sprawowanej nad ich synem, ponieważ twierdzenie, iż „jest on w pełni zaopiekowany” jest całkowicie nieprawdziwe oraz irracjonalne.

Długa lista przeciwwskazań do aresztu

Z uwagi na wymienione powyżej dolegliwości, nie trzeba chyba zbytnio tłumaczyć, że istnieje szereg przeciwwskazań co do samego aresztu. Przede wszystkim Pan Wojciech powinien być pod stałą opieką lekarzy specjalistów, a w tym notorycznie wykonywać ćwiczenia pod nadzorem rehabilitanta. Przez tyle lat walki z chorobami mężczyzny praktycznie żaden lekarz nie chciał podjąć się jego leczenia, a teraz internista z zakładu karnego bierze na siebie odpowiedzialność za życie i zdrowie Wojciecha K. Czyż to nie dziwne? Dodatkowo, należy zdawać sobie sprawę, że podejrzany w związku z problemami zdrowotnymi, musi mieć całodobowy dostęp do łazienki, a tutaj – podkreślę, że wyłącznie dzięki dobrej woli pracowników Aresztu Śledczego w Raciborzu – otrzymał zgodę na skorzystanie z prysznica raz dziennie. Raz dziennie i to z ogromnym trudem, żeby nie powiedzieć łaską, a tak naprawdę to kropla w morzu potrzeb. Jakby tego było mało, Pan Wojciech podczas pobytu w areszcie kilkakrotnie wymagał pomocy z powodu zatrzymania moczu, której – nie trzeba chyba dodawać – nie otrzymał. Zamiast tego był zmuszony samodzielnie płukać pęcherz moczowy, używając do tego niesterylnego sprzętu, co jest niedopuszczalne przy jego dolegliwościach. Istotnym jest również podkreślenie faktu, że właśnie przez ów areszt Panu Wojciechowi odebrano możliwość operacji w Szpitalu Klinicznym w Krakowie na którą musiał bardzo długo czekać, a która to być może poprawiłaby stan jego zdrowia. Tymczasem, nie można nie zauważyć, że stan jego zdrowia z każdym dniem się pogarsza.  A ponadto, niezwykle zaskakującym jest fakt, że podczas 3 miesięcznego aresztu nie były wykonywane żadne, ale to żadne czynności śledcze z udziałem mężczyzny. W tym miejscu nasuwa się pytanie: zatem dlaczego został w nim zatrzymany? Tym bardziej przy tak długiej liście przeciwwskazań? Najwidoczniej, odpowiedź na to pytanie zna TYLKO wymiar sprawiedliwości.

Kuriozum goni kuriozum

Nie trzeba być Albertem Einsteinem, żeby zrozumieć, że Pan Wojciech chciał uczciwie pracować, a niczego nieświadom został wmanewrowany w udział w przestępstwie. W przestępstwie o którym nie miał pojęcia, a w którym jego rolą było jedynie przekazywanie paczek pod wskazany adres, czyli rola tzw. „pionka”. Jak widać, prokuratura zadowoliła się zatrzymaniem zwykłego kuriera, który ani nie zna struktur grupy przestępczej, ani poszczególnych jej członków, choć jej zdaniem to właśnie on jest organizatorem i przywódcą owej grupy przestępczej. Kuriozalne? A jakże. Ponadto, należy mieć świadomość, że  podejrzany przekazał całą swą wiedzę funkcjonariuszom policji, będąc gotowym na współpracę, by ostatecznie pomóc w złapaniu prawdziwych winnych. Jak widać, nie byli oni tym zainteresowani. Ba, proszę sobie wyobrazić, że nie zostały podjęte żadne działania, mające na celu złapanie prawdziwych przestępców. Myślę, że wszyscy zgodzą się z tezą, iż bulwersującym byłoby, gdyby to dotyczyło zdrowej osoby. A co dopiero w wypadku, gdy w areszcie śledczym przebywa chory i niepełnosprawny mężczyzna? Co więcej mężczyzna, który nigdy nie powinien się tam znaleźć, bowiem jego miejsce jest w szpitalu.

Jednak, najgorszy w tym wszystkim jest fakt, że do przestępstwa jak dochodziło, tak nadal dochodzi, bowiem cały proceder wyłudzeń permanentnie trwa. Jednak jak widać, również to nie skłoniło organów ścigania do refleksji, że za kratami trzymają – ogromnie chorego – człowieka, a prawdziwi przestępcy notorycznie realizują swoje cele, będąc na wolności. Co zatem będzie wystarczającym powodem, aby wymiar sprawiedliwości doszedł do właściwych wniosków, gdyż dotychczasowe na pewno takimi nie są? Miejmy tylko nadzieje, że nie będzie to kolejna tragedia ludzka.

Mirela Krzyżak

Maciej Lisowski

Fundacja LEX NOSTRA

Data:
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.