Politycy przed każdymi wyborami oskarżają się o rozrzutność i dbałość o swoich, a co zmiana rządu, to jest coraz gorzej (hipokryzja). A przecież miało być inaczej: "prawiej i sprawiedliwiej". Jak jest?
Czy wiecie że, wśród blisko 2500 wójtów, burmistrzów i prezydentów, od małych miejscowości po milionowe metropolie, żaden nie otrzymuje ani złotówki nagrody (takie prawo uchwalili politycy), choćby pracował od 20 lat na swoim stanowisku, po 15 godzin na dobę i miał mega osiągnięcia? Zero premii czy nagród dla gospodarzy miast i gmin (wójt Obajtek jest wyjątkiem- został nagrodzony inaczej).
Politycy dbają o to, żeby "nie marnotrawić" publicznych, w tym przypadku samorządowych środków, siebie traktując zupełnie inaczej.
I nie chodzi tu o to, że ja, czy inni samorządowcy czujemy się pokrzywdzeni. Nagrodą dla nas są wygrane kolejne wybory. To nam wystarcza.
Jednak uczciwie oceniając każdą pracę: zasada- czy się stoi, czy się leży.... nie jest dobrym motywatorem.
Nie jestem przeciwnikiem nagród finansowych, choć sam w życiu ani złotówki nagrody nie dostałem. Pracowników trzeba motywować. Ale nagradzać za wyniki, za efekty, za sukcesy, za wyjątkowe osiągnięcia, a nie za codzienną pracę, za którą wypłacana jest pensja Jej wysokość to inny temat).
P.S. Najgorsi w historii ministrowie, tacy jak choćby Szyszko, Radziwił, Błaszczak czy Macierewicz, zostali na odchodne sowicie nagrodzeni przez obecny rząd i partię rządzącą (z publicznych, czyli naszych pieniędzy). Za co?