Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Po jasną cholerę to międzymorze?

Międzymorze to narzędzie USA? Czy musimy iść na wojnę z Niemcami? Będziemy wbijać but w niedomknięte drzwi polityki? Idziemy na wojnę?

Po jasną cholerę to międzymorze?
źródło: http://tvrep.pl

Na grupie geopolityka ktoś zadał pytanie, banalne, rozgrzewające naszą grajdołkową pseudopolitykę

„Mam pytanie, jak uważacie, jakiemu państwu/grupie państw może zależeć/opłacać się żeby Polska/międzymorze były silne? Na pewno Rosja i Niemcy mają wspólny interes w tym, żeby Polska była zależna i słaba. Może Chiny lub USA lub Anglia?”

Tutaj podzielę się pewnym resume tego jaki mamy obraz tegoż Międzymorza. Wiele osób związanych z PIS, jest niemal „wyznawcami” tej niemal nie znanej, a starej koncepcji, którą face-liftingowi poddał wybitny historyk polskiego pochodzenia: Chodakiewicz. Z drugiej strony antypis obśmiał koncepcję na wszelkie sobie znane sposoby. Każde z tych podejść wywołuje kaskady kolejnych. Być zwolennikiem Międzymorza według jednych oznacza, objaw antyniemieckiej mitomanii, znowu dla przeciwników to efekt podporządkowania mentalnego niemieckiemu przekazowi, wymierzony w UE.

Zastanówmy się po co, dla kogo i z kim? Ale i przeciw komu i dlaczego? (przyznam nie czytałem jeszcze książki Chodakiewicza i nie chcę wchodzić w cudze buty, a chciałbym, aby ten krótki tekścik był jednocześnie odpowiedzią, na zadane na wstępie pytanie).

Międzymorze to koncepcją jaką znamy za sprawą Piłsudskiego, sprowadzająca się do wyłomu w hegemonii Rosji operującej w Środkowej Europie. Dzisiaj to forma wyniesienia Polski jako lidera bloku mającego stanowić przeciwwagę dla Niemiec i Rosji. Sprawa „wybuchła” z chwilą uczestnictwa Trumpa w szczycie krajów aspirujących do przynależności w tym bloku. Koncepcja Trójmorza czy Międzymorza, co naturalne nie może podobać się stronie niemieckiej i rosyjskiej, przeciwko którym dosyć otwarcie jest wymierzona. Nie powinno więc dziwić, że prasa niemiecka, rosyjska, jak i nasza lokalna, a reprezentująca niemiecki punkt widzenia są przeciw. Warto zdawać sobie sprawę, że koncepcyjnie Międzymorze stanowi rozszerzenie tzw. Trójkąta Wyszehradzkiego (pomysłu Vaclava Havla).

Nie znam szczegółów, ale łatwo się spodziewać, że USA może być cichym liderem wdrażania tej koncepcji, z punktu widzenia USA, blok łączący Korytarz Środkowoeuropejskich nizin oraz Bałkany, wspólna  przestrzeń między Bałtykiem, Morzem Czarnym i Adriatykiem (od pierwszych liter ABC).

Jak rzecz wygląda w wymiarze militarnym? Polska armia mimo zapaści w zakresie swego rozmiaru i uzbrojenia jest w porównaniu z innymi krajami mocarstwem, wystarczy porównać z 17 tys. żołnierzy liniowych Węgier, czy nasze lotnictwo z ćwierćwiecznymi samolotami rumuńskimi rosyjskiej produkcji, czy dzierżawą Grippenów przez Węgry czy Czechy. Jak widać militarnie ten domniemany blok wygląda cokolwiek mizernie, od strony ekonomicznej rzecz wygląda nieco lepiej, chociaż również słabiutko, o ile gospodarki Europy Środkowej rozwijają się szybciej niż „stara Europa” i są w lepszej kondycji niż Rosja, to przepaść dzieląca cały (sumarycznie) blok od samych Niemiec jest naprawdę duża, tym większa, że gros eksportu Międzymorza jest wykonywany przez przedsiębiorstwa, których centrale są umiejscowione w „twardym jądrze UE”. Ewentualne pójście na wojnę ekonomiczną, mogłoby odbudować potencjał i zminimalizować podporządkowanie krajów bloku, lecz przynajmniej przejściowo mogłoby wywołać potężną zapaść gospodarczą, a na taką nikt się nie zgodzi, zwłaszcza pragmatyczni Czesi, czy Węgrzy. Pozostaje więc dzisiaj jedynie płaszczyzna polityczna, lecz i w jej przypadku mamy szereg animozji, nie jest tajemnicą otwarta niechęć władz Litwy do Polski, czy pamięć Węgier o krzywdach Traktat w Trianon itd. Itd.

Jak wynika z tego co napisałem powyżej Międzymorze, może stanowić jedynie platformę kooperacji państw członkowskich, szukania tego co łączy, gdyż to co dzieli, dosyć łatwo może koncepcję obrócić w niwecz. Jednocześnie Blok ten (ciągle jedynie teoretyczny) nie stanowi żadnej realnej przeciwwagi, dla swych ewentualnych oponentów czy to w sferze militarnej czy ekonomicznej. Może natomiast stanowić „pas transmisyjny” do lokowania amerykańskich interesów na terenie Środkowej Europy, co samo w sobie nie stanowi niczego złego, o ile kraje uczestniczące mają świadomość, że interesy USA nie zawsze muszą być tożsame z polskimi, tutaj posłużę się pewną analogią, z punktu widzenia USA podczas rozgrywki brydżowej konieczny jest „dziadek”, który licytuje zgodnie z instrukcjami, po czym po zakończeniu licytacji, zajmuje się jedynie podawaniem kart graczom (USA, Niemcy, Rosja). Obserwując scenę polityczną nie jestem w stanie dostrzec siły zdolnej do innego uczestnictwa niż wspomniany dziadek, zmienny jest jedynie zleceniodawca, a to nie niesie za sobą żadnego ładunku suwerennej myśli propaństwowej.

Odnosząc się jeszcze do pytania o to, czy Anglia może być stronnikiem Międzymorza, tak, może być, o ile to będzie zgodne z Anglii AKTUALNYM INTERESEM, w chwili obecnej jest to zgodne, ale może się to zmienić. Chiny? Te nie chcą wojować, chcą się umacniać politycznie, pokojowo i gospodarczo (ktoś pomyślał u nas realnie o tym misiaczki?), z punktu widzenia Chin, co z resztą wygłosił expresis verbis sam Xi, im większy, poważniejszy podmiot, tym lepiej i takim podmiotem z całą pewnością może być Międzymorze, ale czy samo Międzymorze będzie potrafiło wypracować i utrzymać jednolite stanowisko względem rosnącej aktywności Chin na każdym polu? Nie widzę tego w różowych barwach…

Jak mym zdaniem rozwijać się powinna koncepcja? Na jak najczęstszych spotkaniach multi i bilateralnych w ramach państw aspirujących do uczestnictwa w koncepcie i zwykłym „robieniu swojego”. „Europa Zachodnia zdycha jak stara prostytutka” jak zauważył  celnie prof. Bartyzel, lecz zanim ona raczy zejść, Polska może zostać starta przez siły tego świata, nie możemy wymierzać ostrza retoryki w nie zawsze mądre pomysły wypływające z Brukseli, bądź co bądź jesteśmy członkiem UE, walka dla samej walki jest objawem braku rozsądku… Czas działa na naszą korzyść, a sama koncepcja jest czymś co będzie być może wymagać materializacji i przyspieszenia za wiele lat, wtedy ta platforma porozumienia będzie „jak znalazł”…

Otwarte opozycjonowanie się w stosunku do Niemiec i Rosji, tak jak demonstracyjna powolność pomysłom płynącym z Waszyngtonu może zniweczyć szanse jaką daje ten blok, ale czy naszych polityków stać na pełne wyrachowania patrzenie w przyszłość, nie w perspektywie sondaży, czy roku, ale dziesiątków lat? Blok nie powinien burzyć porządku, ale być przyszłą alternatywą, zwłaszcza w obligatoryjności włączenia Białorusi w te struktury, co nie może podobać, się naszym i obcym elitom, estetyka ciągle rządzi naszą polityką…

Data:
Kategoria: Świat

JuliuszKrzysztoforski

Myśli spisane na kolanie - https://www.mpolska24.pl/blog/mysli-spisane-na-kolanie1

Niecodzienik pisany o jutrze, czasami o wczoraj, bez najmniejszego zainteresowania dzisiaj

Motto:
Kto nie myśli o jutrze, będzie miał kłopoty, zanim dziś się skończy (przysłowie chińskie)

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.